Adrien dalej martwił się o zachowanie Marinette, bał się że ta nie traktowała go poważnie - na swój sposób. Chociaż z drugiej strony nie wiedział czego dokładnie chciał, skoro wszedł w relacje z zagubioną dziewczyną. Nie mniej chciał wiedzieć co między nimi było, a nie było lepszej okazji do porozmawiania o uczuciach niż randka.
Piekarnio - cukiernia, a potem długi spacer po przepięknym i klimatycznym lesie. Z dala od innych, tylko oni. Tak, to brzmiało świetnie. Okazało się jednak, że zabranie tam Marinette nie było wcale takie łatwe. Na początku wszedł wprost w jej kłótnię z innymi mieszkańcami hotelu. O mało ich tam nie rozszarpała i naprawdę się cieszył, że zdążył ją powstrzymać na czas, kto wie co by się stało? Potem gdzieś zniknęła na kolejne dwie godziny, jak się okazało - wyszła pomyśleć na jakiś tam dach i nawet nic mu nie powiedziała, a na sam koniec oznajmiła że nie ma ochoty nigdzie iść.
I nie wiadomo czy to ze współczucia czy przez ten błysk w oku chłopaka ale w końcu się zgodziła i takim oto sposobem znaleźli się w drodze do piekarni.— No, ale gdzie ty mnie wyprowadzasz? Wiesz chyba, że nie ze mną te numery. Nie zapominaj, że potrafię się bić! — pogroziła mu pięścią, a chłopak westchnął ciężko.
— Nie zamierzam cię nigdzie zakopać. Idziemy do piekarni pani Sabine. — wytłumaczył, ale widząc że dziewczyna mu nie wierzy stanął i złapał jej obie dłonie. — Marinette-
— Nie nazywaj mnie tak! — wtrąciła bardzo szybko.
Za szybko.
Nie reagowała tak nawet na słodkie przezwiska, a to było już dziwne.— Przecież to twoje imię. — zdziwił się.
— No właśnie.
— Nie lubisz go? Jest piękne i pasuję do ciebie wprost purrrfekcyjnie.
Tu pomimo, że nie miała idealnego humoru nie potrafiła opanować tego drgającego kącika ust.
— Nie chodzi o imię. Musimy o tym rozmawiać? Nie możesz nazwać mnie swoją panią i po sprawie?
— A jednak to lubisz! — podłapał.
— Nic takiego nie powiedziałam. — zaoponowała. — Po prostu z dwojga złego, wolę to.
Uwielbiała kiedy tak na nią mówił. Czuła wtedy, że w jej brzuchu kumuluje się coś ciepłego i to łaskocze, chociaż z początku trochę się obawiała, że może być to jakaś choroba to potem zrozumiała, że była zdrowa.
To po prostu jego działanie na nią.— W takim razie, Moja Pani. — ścisnął jej dłonie delikatnie. — Czy ty się mnie wstydzisz? — zapytał bez owijania w bawełnę.
— Słucham? W jakim sensie?
— No... Kiedy jesteśmy sami zachowujesz się wobec mnie inaczej, niż wtedy gdy jesteśmy na przykład z Alyą i Nino. — zauważył. — Zupełnie jakbyś nie chciała żeby inni wiedzieli o tym czymś między nami.
Tak im już jakoś zostało, że ich relacje nazywali... Czymś.
Za trudno było nazwać rzeczy po imieniu.— Zawsze się tak zachowywałam. — odparła chłodno. — Jeśli to ci się nie podoba to nie musisz robić mi naleśników.
— Odtrącasz mnie.
— Słucham?
— Odtrącasz mnie, Marinette. — powtórzył pewniej.
Zakręciło jej się w głowie, ale szybko przeszło.— Powiedziałam, żebyś mnie tak nie nazywał! — wyrwała swoje dłonie i zmierzyła go gniewnym wzrokiem.
W jej krzyku słuchać było złość, irytację, ale również strach.
![](https://img.wattpad.com/cover/166175927-288-k835196.jpg)
YOU ARE READING
It's just feelings| Zbiór Ksiąg [Zakończone]
FanfictionA co gdyby światem rządzili super - złoczyńcy? I księga (zamknięta) II księga (zamknięta) III księga (zamknięta) MissNoir&Ladynoir Okładkę zrobiła Zelek_zelek, za co bardzo dziękuję <3