3|11

141 10 16
                                    

Adrien nie puszczał dłoni Marinette, a ona wcale nie protestowała. Miała dziwne przeczucie.
Poszli na górę, okazało się że oprócz piekarni było tam również skromne mieszkanie. Tylko takie jakby smutne i puste. Wchodząc tam odurzył ich zapach wspaniałych kwiatów, które idealnie uzupełniały wystrój tego miejsca.
Pani Sabine ciągle się uśmiechała jakby z podekscytowania i zerkała na brunetkę, którą prowadził Czarny Kot. W końcu wszyscy usiedli przy stole na którym znajdowały się cztery filiżanki i jeden duży dzban z herbatą.
Staruszek nie kłamał mówiąc, że ich oczekiwał.

Marinette rozglądała się czując dziwne uczucie. Takie ciepłe i znajome. Wszystko wyglądało tak jakby stworzone dla niej. Dziwne uczucie nie dawało jej spokoju, dopóki staruszek się nie odezwał.

- Biedronko, Czarny Kocie mówicie mi Mistrz Fu. - pochylił się delikatnie, a dwójka bohaterów wymieniła zdezorientowane spojrzenia. - Możecie zdjąć przemiany, nie ma po co męczyć wasze kwami.

- Ale -

Zaczął blondyn.

- Sabine jest wtajemniczona, nie musicie się obawiać. - uśmiechnął się delikatnie, jakby coś miało się zaraz stać. - To moja bardzo dobra znajoma.

Biedronka w głowie wymyśliła plan na szybko jak w razie komplikacji powinni uciec bez mocy. Rozglądała się szukając punktów, które mogłyby się przydać.

- Chowaj pazury. - usłyszała i zdumiona spojrzała na Adriena, który siedział tam jak gdyby nigdy nic.

Czyste szaleństwo! Przecież nic nie wiedzieli o tych ludziach, co on wyprawiał?

- Chowaj kropki. - wymamrotała pod nosem.
To ślepe zaufanie do niego ją zabije!

Kwami rzuciły się na swoje smakołyki. To znaczy Plagg się rzucił w ogóle nie zwracając uwagi na obecność Mistrza, Tikki wzięła swoje ciastko, ale zaraz potem podleciała do staruszka.

- Miło mi was widzieć. - powiedział do stworzonek, a zaraz potem zwrócił się do nastolatków. - Was również. To mnie szukaliście.

Marinette przeskanowała chińczyka nieprzyjemnym wzrokiem. Myślała, że Mistrzem okaże się jakiś potężny mężczyzna, a nie jakiś tam staruszek.

- Racja, mamy parę pytań. - położyła księgę na stół, a Sabine jak zahipnotyzowana patrzyła na ruchy dziewczyny. Nalała wszystkim herbaty z tym, że gdy położyła filiżankę przed Marinette spojrzała jej w oczy. Nastolatka zawahała się przez chwilę, a to wszystko wina oczu kobiety. Szare oczy...Nigdy takich nie widziała, była pewna! Więc czemu wydawały się takie znajome? Odchrząknęła. - Ym... Więc, skoro jesteś Strażnikiem to możesz to rozszyfrować, prawda?

- Oczywiście, mam taką wiedzę. - przytaknął.

Coś za łatwo im poszło i chyba oboje to poczuli bo spojrzeli na siebie w tym samym czasie i w ten sam sposób.

- Dlaczego miraculum są rozsiane po całym świecie? - zapytał Adrien. - Dlaczego są w przypadkowych miejscach?

Mistrz ujął w dłonie filiżankę z tajemniczym uśmiechem.

- Liczyłem, że zapytasz o to Adrienie.

- Zna pan moje imię. - wyszeptał zdumiony.

- Oczywiście, że tak! - uśmiechnął się tym razem nie był to jednak tajemniczy uśmiech, a zwyczajnie życzliwy. - Już śpieszę z wytłumaczeniem. Więc jak wiecie Paryż stoi na czołówce w świecie zła. Prawda, Marinette?

Czy jej się wydawało czy on celowo chciał ją speszyć? Po pierwsze, skąd wiedział kim ona do licha jest? Po drugie - dlaczego poruszał ten okropny temat?

It's just feelings| Zbiór Ksiąg [Zakończone] Where stories live. Discover now