•Rozdział 52•

2.5K 240 256
                                    

•••••••

Widziałem wiadomości od Claya na powiadomieniach, natomiast średnio widziało mi się w jakikolwiek sposób na nie odpowiadać. Nie widziałem w tym absolutnie żadnego sensu.

•••••••

Obudziłem się leżąc w takiej samej pozycji w jakiej zasnąłem na hotelowym łóżku. Wstałem i postanowiłem że dobrym pomysłem będzie wzięcie prysznica. Dość krótko mi to zajęło, co w sumie było mi na rękę, ponieważ musiałem oddać klucze do pokoju do recepcji przed dwunastą, aby nie został na mnie nałożony obowiązek dopłacenia za pobyt. Szybko zebrałem wszystkie swoje rzeczy i delikatnie zaścieliłem łóżko, następnie zakluczyłem drzwi i dynamicznym krokiem udałem się w stronę recepcji. Oddałem klucze i koło 11:45 ostatecznie opuściłem budynek i udałem się w stronę mieszkania Claya.

•••••••

•Pov: Dream•

Nie miałem pojęcia gdzie znajdował się George. Prawda jest taka, że mógł być wszędzie i to był jedyny powód, dlaczego go nie szukałem. Chłopak wyłączył lokalizacje w telefonie i nie odpowiadał na moje liczne wiadomości i połączenia. Nie spałem całą noc z nadzieją, że się ze mną skontaktuje albo wróci do domu. Niestety się przeliczyłem.

••••••••

Było koło czternastej, a ja w dalszym ciągu leżałem w tej samej pozycji, w której położyłem się poprzedniego wieczora, patrząc się w ekran zgaszonego telefonu. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk kluczy przekręcających się w zamku do drzwi wejściowych, natomiast byłem tak zmęczony, że nawet nie chciało mi się wstawać. Gdy tylko zobaczyłem, że George cały i zdrowy wchodzi do mieszkania, postanowiłem nie robić afery i położyć się spać. Zasnąłem tak szybko, jak tylko o tym pomyślałem.

••••••••

Obudził mnie dźwięk pisania na klawiaturze mechanicznej. Za oknem było już ciemno, co oznaczało, że przespałem cały dzień. Rozejrzałem się ledwo przytomny po pokoju i zauważyłem szatyna siedzącego przy moim stanowisku uporczywie wyszukującego coś w internecie.

-Musiałem skorzystać z twojego komputera. Nie obrazisz się nie? - zapytał szatyn z totalnym brakiem jakichkolwiek emocji wyczuwalnych w jego tonie głosu, nawet na mnie nie spoglądając.

-Gdzie byłeś? - zapytałem.

-Nie powinno cie to interesować. - po tym chłopak pośpiesznie wyłączył komputer i wyszedł z pokoju.

Przecież nic wielkiego się chyba nie stało. Dlaczego on to tak bardzo przeżywa? Zazwyczaj to on jest ten od logicznego mało empatycznego poglądu na świat, więc co go ugryzło?

•••••••

Zdarzyło minąć pare dni, które przesiedzieliśmy w ciszy. Ani ja, ani George nie mieliśmy motywacji do dosłownie niczego. Średnio nawet cokolwiek jedliśmy.

•••••••

Siedziałem przy moim stanowisku i montowałem film z klipów z poprzedniego streama. Ze skupienia wyrwał mnie mój partner.

-Co ty robisz? - odsunąłem się od biurka i popatrzyłem w jego stronę. Chłopak zapakowywał większość swoich rzeczy do czarnej dużej walizki, jednak po usłyszeniu mojego pytania, spojrzał w moją stronę z czarną koszulką w ręku i dość zmarnowany odparł:

-Pakuję się... - wziął wdech. - Pomyślałem, że przyda mi się detoks. Od jakiegoś czasu nic tylko się kłócimy i godzimy na przemian. Nie wyjeżdżam na zawsze, obiecuję, że do ciebie wrócę. Przepraszam Clay. - widać, że chłopak był bardzo przybity i powstrzymywał łzy. Ja sam miałem ochotę się popłakać, na myśl, że mam znowu zostać sam.

Stałem i patrzyłem się w jego stronę powoli analizując co się właśnie dzieje. Widziałem łzy powoli skapujące na czarny materiał walizki, znajdującej się pod nogami chłopaka. Staliśmy w ciszy i gdy w końcu zrozumiałem co właśnie powiedział szatyn, poczułem samotną łzę spływającą po moim policzku.

-Kiedy? - prawie szeptałem.

-Dziś w nocy. - stwierdził chłopak ocierając łzy.

-Na ile? - powiedziałem już pewniej.

-Nie wiem. - odpowiedział.

  Nic więcej nie powiedziałem. Po prostu powolnym krokiem wstałem i ubrałem kurtkę. Wziąłem ze sobą papierosy, zapalniczkę, telefon, portfel i klucze i wyszedłem z mieszkania.

•••••••

Czułem jak lekki, ciepły wiatr wiele w moje włosy. Patrzyłem na piękne nocne gwieździste niebo i nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić. Nie chciałem go tutaj trzymać na siłę, kochałem go. Chciał mnie zostawić z mojej winy. Świadomość tego mnie dobijała.

Nie wróciłem do domu na noc. Chodziłem w okolicach bloku, w którym mieszkałem robiąc tym liczne kółka wokół okolicznego lasu. Na przemian płakałem i przestawałem. Zostawił mnie.

"Spieprzyłeś."

•••••••
647 słów.

Jesteś moim sensem. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz