•Rozdział 50•

3K 240 467
                                    

•••••••

•Pov: George•

Znowu nie odzywałem się do niego przez pare dni. Nie dlatego, że byłem na niego zły, czy coś, po prostu chciałem aby sam przed sobą przyznał się, że ma problem, a do tego raczej mnie nie potrzebował. Myślałem nawet nas wynajmem hotelu na pare dni, ale stwierdziłem, że to byłoby dla niego za dużo.

Przez pierwsze pare dni, które przeżyliśmy w totalnej ciszy, Clay rzeczywiście nie miał z nikim kontaktu. Później jednak zaczął z kimś uporczywie rozmawiać przez telefon. Nie powiem, na początku byłem w lekkim szoku, natomiast po przemyśleniu tego stwierdziłem, że pewnie odnowił po prostu z kimś kontakt, gdyż wcześniej chłopak pozrywał wszystkie znajomości. Jest dorosły, może robić co chce, przecież mu telefonu nie zabiorę.

•••••••

Siedziałem na kanapie i rozmyślałem nad paroma sprawami. Ostatnimi czasy zacząłem pamiętać swoje sny, co nie do końca mnie cieszy. Nie były one zbytnio przyjemne. Zazwyczaj śniłem o śmierci, nie takiej, która dotyczyła kogokolwiek. Po prostu - śmierć. W moich snach była uosobioną czarną postacią. Na oko miała koło dwóch metrów. Mówiła w języku, którego nie znałem, mimo tego wszystko rozumiałem. Byłem ciekawy czy te sny będą miały na mnie większy wpływ. Tyle się przecież mówi o wpływach snów na życie, o ich symbolice czy drugim znaczeniu.

~~~~~~~

-Jesteś zła?
-...
-Szukasz tu czegoś?
-...
-Zostaw mnie w spokoju.
-...

~~~~~~~

Z rozmyśleń wybił mnie dźwięk otwierania drzwi.

-Wychodzę. - usłyszałem z przedpokoju.

-Jak masz zamiar się schlać, napisz mi gdzie będziesz. - odkrzyknąłem obojętnie, na co oczywiście odpowiedzi nie otrzymałem.

•••••••

Siedziałem w mieszkaniu sam od dwóch godzin. Strasznie mi się nudziło i nie miałem totalnie nic do roboty. Nie miałem z kim rozmawiać ani do kogo napisać. Dobijało mnie to. Cały czas polegam tylko na Clayu, uważam że on mi wystarcza. To prawda, jest moim najlepszym przyjacielem, ale jak narazie również jedynym znajomym. Wszystkie znajomości z Londynu miałem w dupie, bo oni się ze mną zadają tylko dla hajsu.

Z nudów i desperacji przeszukiwałem facebooka w poszukiwaniu wydarzenia, z jakimś melanżem w parku czy plenerem, na który można by było się wbić. Jako że był piątek nie szukałem długo. Śmiesznie, nie znam tam nikogo, ale do odważnych świat należy. Idę się upić z randomami, bardzo odpowiedzialne zachowanie z mojej strony. No cóż, wyjebane.

•••••••

Wyszedłem z domu około 21. Wsiadłem w busa i dojechałem do parku, niedaleko posterunku policji w mieście niedaleko miejscowości rodzinnej Claya. Nie miałem pomysłu co ze sobą zrobić po wejściu przez bramę do parku. Przez chwilę stałem tam jak ten słup i patrzyłem na małe grupki ludzi. W pewnym momencie szturchnęła mnie za ramię dziewczyna. Na oko miała koło dwudziestu lat i była chyba ze swoim chłopakiem. Typowa blondynka z niebieskimi oczami, ubrana w obcisłą czarną sukienkę.

-Co ty tu tak stoisz, dawaj do nas. - powiedziała. Po jej tonie głosu mogłem stwierdzić, że była już lekko pijana.

Jesteś moim sensem. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz