•Rozdział 42•

3K 273 247
                                    

•Pov: George•

Siedziałem zamknięty w łazience i ze łzami w oczach liczyłem kafelki. Czułem się jak baba podczas okresu. Z jednej strony nic się nie stało i nie powinienem liczyć na nic więcej. Jestem dorosły, zdaję sobie sprawę że seks to nie deklaracja miłości. Mimo tego zabolały mnie strasznie słowa Claya. "Nie jestem w stanie spełnić obowiązków wynikających ze związku" jakich obowiązków? Bycia przy mnie? Wspierania siebie nawzajem? Może on po prostu kogoś ma, a mną zaspokaja swoje potrzeby?

Z drugiej strony nie powinienem być zły. Sam długo trzymałem go w niepewności i nie byłem pewien co do moich uczuć, mimo tego się nie hamowałem jeśli chodzi o fizyczny kontakt. Jednak w momencie, w którym wreszcie jestem w stanie powiedzieć cokolwiek o moich uczuciach, w którym pierwszy kurwa raz jestem pewien co do samego siebie ostatnie czego chciałem to usłyszeć te słowa.

•••••••

Siedziałem w jednym miejscu przez dłuższy czas. Moje mięśnie zaczęły już boleć, dlatego stwierdziłem, że już się trochę uspokoiłem i mogę wyjść. Wstałem i otarłem łzy, następnie powoli otworzyłem drzwi i wyszedłem z łazienki. W tym momencie byłem bardziej wkurwiony na Blondyna niż smutny. Wiedziałem bardzo dobrze gdzie się znajduje więc udałem się w stronę jego pokoju. Oparłem się o ramę drzwi i patrzyłem przez chwilę jak chłopak leży na łóżku z miną jak na pogrzebie i bawi się jakimś drucikiem. Amerykanin najwidoczniej przez jakiś czas nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności. Po chwili jednak gdy tylko mnie zauważył wstał i do mnie podszedł. Widziałem, że próbował mnie przytulić więc automatycznie uderzyłem go w twarz, tak mocno że aż sam się zdziwiłem. Chłopak miał odbitą moją dłoń na policzku. Znów napłynęły mi łzy do oczu.

-Dlaczego?... - zapytałem.

-George przepraszam. - powiedział pewnie patrząc się na mnie dość zszokowany. - Chce z tobą być, nawet nie wiesz kurwa jak bardzo. Kocham cie. Dlatego boję się że wszystko spierdolę. Nie chce cie stracić, jesteś dla mnie cholernie ważny. - chłopak przeniósł swoje spojrzenie gdzieś na podłogę, a ja patrzyłem się tylko jak jego łzy kapią na drewniane panele.

-Co jeśli już straciłeś? - zapytałem równie spokojnie co poprzednim razem. - Co jeśli kupiłem bilety? Mam zamiar stąd lecieć? Co jeśli kłamałem? Jeśli cie nie kocham i chciałem sprawdzić jak zareagujesz? Co jeśli nigdy się z tobą nie przyjaźniłem? - mówiłem to tylko po to, żeby mu dojebać, to prawda. Trochę szmaciarskie zachowanie, ale w moim domniemaniu należało mu się. Blondyn speszony patrzył dalej w panele płacząc. Minęły 2, 4, 6 minut, a ja już nie mogłem dłużej na niego patrzeć w takim stanie. Podszedłem do niego i sam go przytuliłem. Chłopak najwidoczniej nie myślał długo i odwzajemnił uścisk.



"Przepraszam. Tak strasznie cie kurwa przepraszam.."

•••••••
439 słów.

Jesteś moim sensem. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz