•Rozdział 46•

2.8K 236 207
                                    

•Pov: Dream•

Stałem przed szarym budynkiem i patrzyłem na Georga, który z kolei zabijał mnie wzrokiem przez szybę samochodu. Nie chciałem tam iść, ale obiecałem. Westchnąłem i otworzyłem drzwi wejściowe do poradni psychologicznej. Patrzyłem przez szybę w drzwiach jak moje auto z chłopakiem w środku odjeżdża. Gdy tylko samochód zniknął z mojego pola widzenia wyszedłem z budynku i po prostu chodziłem. Moje sesje miały trwać półtorej godziny dwa razy w tygodniu, tak ustalił George. Postanowiłem więc że przez ten czas będę się bezcelowo szlajał po mieście.

•••••••

Po czasie doszedłem do jakiegoś parku, o którego istnieniu nie wiedziałem, mimo że mieszkam w Orlando praktycznie od zawsze. Jak zawsze wszędzie było pełno ludzi, ja natomiast przeglądałem coś na telefonie siedząc na ławce. Miej wyjebane będzie ci dane.

W pewnym momencie ktoś usiadł obok mnie. Nieco mnie to zdziwiło, ale postanowiłem nie reagować.

-Czekasz na kogoś? - zapytała osoba z dość kobiecym, jednak dość niskim głosem. Wtedy też popatrzyłem się w jej stronę. Miała na sobie czarne spodnie z rozszerzanymi nogawkami i czarny golf. Typowy, czarny pasek ze srebrnymi zdobieniami oraz przyczepione do niego łańcuchy. Włosy były czarno rude, widać, że wcześniej farbowane na coś w odcieniu czerwieni. Nie do końca był to mój styl, jednak nie powiem że wyglądała źle.

-Nie. - odpowiedziałem obojętnie. -W czym mogę pomóc?

-Właściwie w niczym. Siedziałeś sam, a ja stwierdziłem, że wyglądasz jak ktoś z kim chce porozmawiać, więc się dosiadłam. - stwierdził.

-Mhm. - odmruknąłem obojętnie. Przesiedzieliśmy chwilę w ciszy, kiedy na moim telefonie pojawiło się przychodzące połączenie od mojego partnera. - O kurcze, musze uciekać. Zasiedziałem się. - stwierdziłem wstając już z ławki. Już miałem odchodzić, kiedy ktoś złapał mnie pośpiesznie za nadgarstek, uniemożliwiając mi to.

-Czekaj! Trzymaj. Jestem Milo. Miło mi. - powiedziała wkładając mi w rękę karteczkę, najprawdopodobniej z danymi kontaktowymi. - Jakbyś nia miał znajomych, to jak coś jestem do dyspozycji. - stwierdził z uśmiechem i puścił mój nadgarstek odchodząc.

Chwile później wybrałem numer i szubko zadzwoniłem do Georga, bo wcześniej nie zdążyłem odebrać. Szatyn odebrał niemal odrazu.

-Halo? - powiedziałem do słuchawki.

•••••••
332 słów.

Jesteś moim sensem. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz