•Rozdział 51•

2.7K 250 195
                                    

•••••••

Obudziłem się przez ból głowy koło 13. Ostatnie co pamiętam to to, że wszedłem do mieszkania i zobaczyłem Georga śpiącego na kanapie. Zważając na fakt, że właśnie na niej leżałem pewnie po prostu położyłem się obok niego. Chłopaka natomiast już nie było obok mnie, co oznaczało, że raczej już wstał.

Leżałem chwilę z telefonem szybko i przejrzałem wiadomości i instagrama. Przeniosłem się do pozycji siedzącej i pierwsze co zobaczyłem po przetarciu oczy to szatyna opartego o ścianę na przeciwko mnie z kawą w ręku i morderczym wyrazem twarzy.

-O chuj ci chodzi? - zapytałem. Nie powiem trochę zdenerwowany byłem.

-Gdzie wczoraj byłeś? - zapytał.

-U znajomej. Masz coś do tego? - nie powinien pytać. Jestem dorosły a on ignoruje mnie od dobrego tygodnia.

-Nic do tego nie mam. Po prostu jestem ciekawy dlaczego nie wiem o żadnej twojej znajomej i czy miałeś zamiar mi powiedzieć gdzie się wybierasz. - stwierdził stanowczym tonem.

-Nie musiałeś wiedzieć o żadnym moim znajomym. Nie rozmawiamy od paru dni, z tego co wiem nie jesteśmy razem. Nie musisz wiedzieć wszystkiego. - odparłem już bardziej pewnie. Wspaniale. Ledwo co wstałem a ten już się do mnie przypierdala.

-Nie jesteśmy razem, ale w dalszym ciągu się o ciebie martwię i nie chciałbym kiedyś znaleźć cie w rowie. Nie powiedziałeś mi gdzie jesteś. Jakbyś miał problemy nie miałbym jak ci pomóc. - stwierdził spokojnie.

-Martwisz się o mnie? Dlatego ze mną nie rozmawiasz w momencie, w którym widzisz, że potrzebuje zarówno fizycznego jak i mentalnego kontaktu z kimkolwiek? Dlatego wmawiasz mi, że nie przyznaję się sam przed sobą do moich problemów? Dlatego idziesz sobie chlać z jakimiś dupami również o niczym mnie nie informując i wracasz do domu ledwo trzymając się na nogach? Jesteś hipokrytą George. - powiedziałem wstając i powoli wychodząc z pokoju. Chłopak był lekko w szoku i widać było, że nie wiedział co odpowiedzieć.

-Skąd o tym wiesz? - zapytał kiedy ja już go wymijałem i stałem do niego plecami.

-Mój znajomy cie widział. - Milo napisał do mnie w nocy, że jego znajomy widział się z Georgem w parku, a ten powiedział że ma chłopaka. Dziewczyna zapytała mnie czy to o mnie chodzi jako, że znał chłopaka z imienia.

-Poszedłem tam tylko i wyłącznie dlatego, że nie chciałem siedzieć sam w domu. - stwierdził już mniej pewnie.

-Wolałeś pójść chlać z randomami? George nie znałeś tych ludzi i jak gdyby nigdy nic schlałeś się przy nich w trzy dupy. Mogli ci krzywdę zrobić, a ja pewnie bym się za to obwiniał. - westchnąłem i zrobiłem sobie chwilową przerwę. - Jest różnica pomiędzy chlaniem z ludźmi, których się zna, a najebaniem się przy ludziach, których znasz pare minut. - po wypowiedzeniu tego zdania patrzyłem się jeszcze na niego przez przez pare sekund, po czym dość speszony zamknąłem się w łazience. Chłopak również nie był zadowolony z przebiegiem sytuacji na początku chyba chciał za mną iść, natomiast tylko równie speszony uciekł do pokoju obok. Przez chwilę tępo patrzyłem się w stronę drzwi, jakbym chciał żeby tu wszedł, natomiast tak się nie stało. Po dłuższej chwili wszedłem pod prysznic i zacząłem się myć.

•••••••

•Pov: George•

Miał racje, ale coś nie pozwalało mi mu tego przyznać. Usiadłem na łóżku i nie miałem pojęcia co zrobić. Ze stresu drapałem swój prawy nadgarstek i patrzyłem jak z rany którą tworzę powoli spływa krew. Nie robiłem tego umyślnie, nie uznawałem tego typu metod jako odpowiednich w jakichkolwiek sytuacjach, natomiast zdaję sobie sprawę z przyczyn tego typu reakcji. Szczerze mówiąc dopiero na przykładzie Claya uświadomiłem sobie w jaki sposób myślą ludzie robiąc to.

Nie chciałem pogłębiać się w stan w jakim się znajdowałem więc po prostu wyszedłem z mieszkania tak szybko jak mogłem. Przez dłuższy czas po prostu chodziłem po mieście i myślałem. W międzyczasie podeszłem do pierwszej lepszej kebabowni i wziąłem sobie jedzenie. Czas mijał mi bardzo szybko, czułem jak moje nogi umierają z bólu po licznych odciskach i obtarciach. Przeszedłem lekko z 15 kilometrów i zauważyłem, że zaczęło się ściemniać. Doszedłem do pierwszego lepszego hotelu i zapytałem o wolne pokoje. Gdy tylko recepcjonistka podała mi klucz wsiadłem do windy i zacząłem poszukiwania odpowiedniego numeru. Szybko się z tym uwinąłem i pierwsze co zrobiłem po dojściu do pokoju to walnięcie się na łóżko. Nie płakałem, nic wielkiego się w sumie nie stało. Miałem po prostu dość napiętej atmosfery pomiędzy nami, a nie miałem siły narazie z nim o tym rozmawiać.

•••••••

Dream:
George gdzie wyszedłeś? // 14:36

Dream:
Wszystko w porządku? // 16:45

Dream:
Wracasz do domu na noc? // 18:12

Dream:
Odpisz mi proszę jak będziesz w stanie.// 20:17

Dream:
Dobranoc
kocham cie // 23:47

•••••••
752 słów

Jesteś moim sensem. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz