•Rozdział 26•

3.7K 288 363
                                    

•Pov: Dream•

Odkładałem swój talerz do zmywarki. Brytyjczyk w tym czasie grał w simsy w moim pokoju. Gdy skończyłem robić porządek z naczyniami udałem się z powrotem do pokoju dziennego. Usiadłem na kanapie i popatrzyłem w okno.

Naciskam na Georga tylko z jednego powodu. Nie chciałem go w sobie rozkochać, potrzebowałem po prostu poczuć się kochany. Gdyby mi powiedział, że mu się podobam, czułbym się winny. Nie mam pojęcia co zrobiłbym z tą informacją. Nie mówię tutaj, że absolutnie nic do niego nie czuje. Mam po prostu wrażenie, że mógłbym go tylko zranić. Nie jestem osobą, która nadaję się do bliskich relacji.

Chłopak stanął w charakterystyczny dla niego sposób w ramie drzwi do pokoju.

-Posiedzisz ze mną? - zapytał dość znudzony.

-Nie chce mi się. - odpowiedziałem z podobnym wyrazem twarzy i ciężko odetchnąłem. - Wyjdziemy na spacer?

-Jest późno Clay. - powiedział po czym się chwilę zastanowił. - No w sumie można, ale nie na długo. - powiedział po czym skierował się w stronę przedpokoju. Wstałem z kanapy i poszedłem zaraz za nim.

•••••••

Za blokiem mieszkalnym, w którym mieszkałem znajdował się las, do którego nikt nigdy nie chodził. Postanowiłem że dobrym pomysłem będzie udanie się tam, zważając na fakt że od paru dni nie wyszedłem z domu, bo zakupy albo robił George, albo zamawialiśmy przez internet.

Było koło 23:30 więc było już całkiem ciemno. Aby dojść do lasu trzeba było najpierw kawałek przejść.

-Gdzie idziemy? - zapytał szatyn.

-Do lasu. - stwierdziłem obojętnie.

-To trochę straszne. Nie zabijesz mnie, nie? - zapytał prześmiewczo.

-Zobaczy się. - chłopakowi momentalnie  przestało być do śmiechu.

Po około 15 minutach spaceru, znajdowaliśmy się już dość głęboko w lesie. Rozmawialiśmy o byle gównie. Naszą rozmowę przerwał dziwny szum liści w krzakach. Stanęliśmy w miejscu i spoglądaliśmy w stronę rośliny. Ja średnio interesowałem się co tam jest, natomiast George wyraźnie zaczął się niepokoić. Nagle z krzaka wybiegł młody dzik.

-Kurwa! - krzyknął chłopak z przerażenia. Podszedł do mnie i agresywnie złapał mnie za nadgarstek. Zwierzę natomiast przekroczyło drogę, którą podążaliśmy i zniknęło gdzieś w czeluściach lasu.

-Lol - wypowiedziałem sarkastycznie.

-Zamknij się. Ty nic nie widziałeś. - Powiedział zdenerwowany Brytyjczyk.

Chłopak nie puścił mojego nadgarstka, pociągną mnie za sobą chuj wie gdzie. Typ co nawet nie wie gdzie jest ciągnie mnie wgłąb lasu.

-George ty wiesz gdzie idziesz?

-Nie. - odpowiedział spokojnie.

Poirytowany złapałem go za rękę i zacząłem prowadzić w stronę rzeki. Wiem dokładnie gdzie się znajduję, bo często przebywałem w tym lesie kiedy chciałem się odciąć od ludzi. Po prostu atmosfera tego miejsca mnie uspokaja. Nie minęło nawet 5 minut, a my już siedzieliśmy na brzegu i słuchaliśmy szumu wody. Na początku nie puszczałem ręki chłopaka jednak ten wyrwał ją z uścisku chwile po tym jak usiedliśmy.

Patrzyliśmy się w nocne, zachmurzone niebo, ciszę akompaniował delikatny szum wody. Chłopak patrzył zachwycony w niebo, co również mi się zdarzało, mimo tego większość czasu spoglądałem na twarz szatyna.

Zastanawiałem się czego tak naprawdę chce. Do niedawna byłem w stanie stwierdzić, że gdyby nie to że George może coś do mnie czuć, zostawiłbym to wszytko. W tym momencie jednak mam wrażenie, że jedyne co trzyma mnie przy życiu, to on.

•••••••
511 słów.

Jesteś moim sensem. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz