Rozdział 23

6.3K 652 80
                                    

Dziękuję za wszystkie głosy, wejścia i komentarze, kochani!

Rozdział dodaję dość szybko, natchnęła mnie wena :)

Miłego czytania!

_____________

Rozdział 23

- Witaj, pani redaktor – powiedział na powitanie, puszczając do mnie oczko.

Przewróciłam oczami, uśmiechając się nieznacznie. Rozmowy z Mateuszem zawsze należały do ciekawych i tym razem nie powinno być inaczej.

Nagle, rozdziawiłam buzię.

Słowo redaktor powiedział w dziwny sposób, tak jakby już wiedział, że dostałam tę pracę, tak jakby...

- Skąd wiesz?

Wzruszył ramionami niewinnie.

- Ma się te dojścia, nie pamiętasz?

- Pamiętam, pamiętam – mruknęłam.

- Gratuluję. Wiedziałem, że ci się uda - oznajmił z dumnym błyskiem w oku.

- Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech. - Coś nowego ze sprawą Olszewskich?

Przekrzywił głowę na bok, mrużąc oczy i pochylając się do przodu.

- Pytasz jako dziennikarka czy jako... no właśnie, kto?

Uniosłam brwi do góry.

- Naprawdę, Mateusz, nie posądzałam cię o takie płytkie sztuczki. Żeby posuwać się do takiego stopnia, tylko po to, aby wyciągnąć ode mnie czy coś do ciebie czuję.

- A czujesz?

Roześmiałam się głośno obserwując jego szelmowski uśmiech, jednak im dłużej patrzyłam, tym bardziej mój malał.

Czy ja mogłam coś do niego czuć?

Nie, oczywiście, że nie. Był przystojny, bystry, oczytany, inteligentny, ale to wszystko. Nie mogłabym do niego coś czuć.

Zmarszczyłam czoło. A raczej nie chciałam. Tak, to było lepsze stwierdzenie. Nie chciałam nic do niego czuć bo byliśmy zupełnie innymi osobami. On nie planował i o nic nie dbał, ja za to robiłam wszystko odwrotnie.

Poza tym, Mateusz Jezierski?

Zważywszy na nasze wspólne przeżycia, które w większej mierze opierały się na wzajemnym wyzywaniu to było zupełnie nie do pomyślenia, że mogłabym zacząć coś do niego czuć.

- Pytam, jako kobieta, której nie są obojętne twoje losy – odpowiedziałam, tym razem to ja uśmiechałam się zawadiacko.

- Sprytnie, nie powiem.

- Jezierski, o co takiego ci chodzi? - zaczęłam, robiąc przytyk do tego co męczyło mnie odkąd go poznałam. - Doprowadzasz mnie do szewskiej pasji. Raz coś ode mnie chcesz, nagle nie chcesz, jeszcze potem mam wrażenie, że jednak chcesz ode mnie zupełnie czegoś innego, ty mówisz, że chcesz pójść ze mną tylko na randkę, a ja... nie mam zielonego pojęcia o co w tym chodzi – wytłumaczyłam na jednym tchu, wiedząc, że w mojej wypowiedzi nie ma krzty logiki.

Jego uśmiech nieco zelżał, był to jeden z tych nielicznych razy kiedy potraktował mnie zupełnie poważnie.

- Jak na kobietę, o której raczej nie można powiedzieć, że wolno myśli, to w tych sprawach jesteś strasznie mało kapująca – mruknął kręcąc głową pobłażliwie.

- W tych sprawach? - powtórzyłam zdębiała.

Przytaknął szybko, unosząc rękę do góry, tak jakby ponaglał mnie do wysunięcia wniosku.

(nie)zaplanowaneWhere stories live. Discover now