Mama przygotowała popcorn i rozanielona usiadła na swoim fotelu. Babcia siedziała obok, tym razem odstawiła krzyżówki na bok.
Obie przyglądały się telewizorowi z wypiekami na twarzy aż w końcu, nadszedł wyczekiwany moment.
Koncert Adele, transmitowany przez jedną z telewizji.
I mama, i babcia uniosły oczy i położyły dłoń na piersi z otwartymi z zachwytu ustami. Równie dobrze mogłam teraz zakomunikować mamie, że wychodzę za mąż a ta by nie zwróciła na to uwagi.
Mateusz pojawił się w salonie chwila po tym, jak Franek pobiegł na górę. Parę sekund później nachylił się do mojego ucha i powiedział:
- Chodź na dwór, przejdziemy się.
I nie czekając na moją odpowiedź odwrócił się na pięcie i skierował do korytarza.
Zmrużyłam oczy groźnie.
Jeszcze czego.
Wróciłam do oglądania Adele, kiedy mama nagle oznajmiła:
- Idź.
O proszę, a jednak nie straciła kontaktu z rzeczywistością. To się nazywa poświęcenie dla córki.
- Nie mam zamiaru – prychnęłam.
Wtedy oderwała spojrzenie od ekranu telewizora i grobowym tonem głosu dodała:
- Kunegunda.
Nie musiała mówić więcej. Zrozumiałam aluzję.
Aby dała mi już spokój i nie chcąc znosić jej pełnego wyrzutu spojrzenia przez kolejne dwie godziny ruszyłam tyłek z kanapy.
Ubrałam się szybko i wyszłam do czekającego na mnie na werandzie Mateusza.
- Nigdzie nie idę, za bardzo pada śnieg – mruknęłam na wstępie, stając z nim ramię w ramię.
Mateusz zaśmiał się cicho i obdarzył mnie ciepłym uśmiechem.
Ja za to nadal przypominałam Grumpy'ego cata.
Nagle wykonał szybki ruch i zanim się zorientowałam zaczął ciągnąć mnie za rękę do...
No, właśnie: gdzie?
- Mateusz! - syknęłam próbując postawić jakiś opór, ale nic nie pomagało. Mateusz nie używał teraz całej swojej mocy ale i tak był silniejszy.
- No chodź – mruknął rozbawiony i nieco zniecierpliwiony moją upartością.
- Ale co ty...- zanim dokończyłam zdążył się zatrzymać i zerknąć na mnie z szelmowskim błyskiem w oku.
Rozejrzałam się wkoło.
Staliśmy na środku mojego ogrodu, wszędzie było biało, a z uchylonego okna w salonie dość wyraźnie słyszało się początek piosenki „Hello".
- Słyszysz? - spytał, nadal zadziwiająco zadowolony z siebie. Przytaknęłam szybko. - To dobrze.
I wtedy wyciągnął dłoń przed siebie, położył ją pewnie na mojej talii, a drugą wsunął w moją i zaczął się bujać z gracją.
A przynajmniej próbował, bo ja nadal stałam jak kołek z otwartą buzią, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
Tańczyć!
On chciał tańczyć.
- Zwariowałeś? Przecież sypie, przeziębimy się i... - zamilkłam kiedy posłał mi łagodny uśmiech połączony z niemą prośbą w oczach.
YOU ARE READING
(nie)zaplanowane
RomanceZłe miejsce, zła pora - to spotkało Asię Walicką. A potem jest już tylko gorzej. Asia - z natury wesoła, sarkastyczna i z niewyparzoną buzią musi zmierzyć się z konsekwencjami zdarzenia, którego była świadkiem. Złe decyzje, zła przyszłość - to spot...