Rozdział 33

4.2K 580 40
                                    

Muszę stąd wyjść, natychmiast.

Na palcach skierowałam się do wyjścia, jednym uchem rejestrując ich pożegnanie.

Szłam twardo przed siebie, nie zważając na ludzi. Musiałam wyjść na powietrze jak najszybciej. Nie mogłam nawet tego wszystkiego ogarnąć, nie mogłam o tym myśleć.

Sokołowski jest klientem Mateusza? Mężczyzny, którego ludzie na mnie napadli w Piekle Nieba? Jaką umowę zawarli? I co on ma ze mnie wyciągnąć, co ma sprawdzić czy pamiętam? Czemu on mówił o mnie... w taki sposób? I komu kłamał? Jemu czy mi? Albo nam oboje?

Na całe szczęście szatniarz podał mi mój płaszcz w ekspresowym tempie więc nawet nie zorientowałam się kiedy znalazłam się na zewnątrz, przy śmietniku i parze palącej papierosa.

Spojrzałam w lewo, potem w prawo.

Nie miałam ochoty płakać, co było dziwne zważywszy na to, że najprawdopodobniej właśnie się dowiedziałam, że Mateusz związał się ze mną, aby coś ze mnie wyciągnąć. Nie dlatego, że coś do mnie poczuł, nawet nie dlatego, że mu się spodobałam.

Tylko, po prostu, takie miał zadanie.

O co w tym wszystkim chodziło? W co ja się zamieszałam? Co ja takiego mogłam wiedzieć? Przecież jeszcze do niedawna byłam redaktorem w podupadającej gazecie, nie mam żadnych powiązań z górą, nie mam żadnych wiadomości z pierwszych rąk, ja...

Wpuściłam głęboko mroźne powietrze przez nos i automatycznie poczułam nudności.

Sokołowski. To na jego zlecenie działał Mateusz? Co z mojej wiedzy może przydać się Sokołowskiemu?

Co robić, co robić...

Dom.

Muszę iść do domu. Zabarykadować się. Najeść się. Upić się.

I ewentualnie popłakać.

Ale na pewno trzymać się z dala od Mateusza Jezierskiego, faceta który przespał się ze mną, bo miał w tym jakiś interes.

O Boże, to obrzydliwe.

Zrobiłam krok przed siebie, aby przejść przez ulicę kiedy w tym samym momencie poczułam jak ktoś pociąga mnie za ramię w jego stronę.

Mateusz.

Wiedziałam, że to on zanim spojrzałam w jego czarne oczy, teraz wypełnione troską.

Skrzywiłam się automatycznie.

- Gdzie idziesz? - spytał uśmiechając się lekko i pobłażliwie, zerkając wymownie na spadający śnieg i na moje szpilki.

Nie wiedział. Nie wiedział, że ich słyszałam.

- I dlaczego się nie zatrzymałaś? Wołałem cię – spytał po raz kolejny.

- Nie słyszałam – odpowiedziałam głosem wyprutym z emocji. Mateusz przekrzywił głowę, jego pytające spojrzenie było coraz bardziej palące. - Idę. Do domu.

- Coś się stało?

Zamrugałam oczyma, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Jak on tak mógł? Jak potrafił udawać ten wzrok: czuły i przejęty, jak mógł udawać ten uśmiech: szelmowski i sygnalizujący, że rozmowy ze mną zawsze dostarczają mu dużo radości, jak mógł udawać ten ton głosu: głęboki i ..., zupełnie inny od tego, którego używał podczas rozmowy z Sokołowskim.

Jak?

Spojrzałam w dół, na jego dłoń nadal spoczywającą na moim przedramieniu.

- Nie – szepnęłam tylko i wyrywając się mu, próbowałam ruszyć dalej.

No, próbowałam. Bo zatrzymał mnie skutecznie po raz kolejny.

- Stój, do jasnej cholery – wysyczał. - Za co jesteś na mnie zła? Stój, przecież klucze do domu są w samochodzie.

Odwróciłam się wściekle i wbiłam mu palec w klatkę piersiową.

- Klucze w samochodzie są do twojego domu! Zasranego terytorium faceta, do którego zaczynałam coś czuć. Nie człowieka, który stoi właśnie przede mną. Nie do człowieka, którego sama już nie wiem czy znam. A ja – nadal warczałam prosto w jego twarz z dziką satysfakcją - jadę do swojego domu.

Może dla większego efektu powiedzieć: żegnam?

- Asia...- zaczął cicho, kręcąc powoli głową. Tak, był dobrym aktorem. Patrzył na mnie szczerze zaskoczony i dotknięty.

- Joanna. Ta wersja o wiele lepiej ci wychodzi.

Zrozumiał.

Wybałuszył nieco oczy i zacisnął szczękę, nadal kręcąc głową, jakby znalazł się w amoku, jakby próbował mnie tym przekonać, że się mylę, że to, co usłyszałam nie było prawdą.

- Asia – powiedział jeszcze raz, zamykając oczy i przełykając głośno ślinę. - Asiu... - wyszeptał, a ja czy tego chciałam czy nie, poczułam że mięknę. Pochylił głowę, ujął moją twarz w obie dłonie i spojrzał na mnie z bólem. - Zabrzmi to najmniej oryginalnie i pewnie się wściekniesz, ale naprawdę... to nie tak.

Wyrwałam się mu, zanim zdążyłam poczuć ciepło jego palców na moich policzkach.

- Kim ty w ogóle jesteś? - syknęłam. - Kim jest dla ciebie Sokołowski? I czego ty ode mnie chcesz?! Pytanie, na które powinieneś był mi odpowiedzieć parę miesięcy temu. Coś do mnie czujesz, czy to tylko taka gra?! No odpowiedz! - wydarłam się, para obok już dawno zniknęła przerażona moimi wrzaskami. Mateusz w dalszym ciągu milczał z męczeńskim wzrokiem co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. - Cholera, ja naprawdę uwierzyłam, że tak po prostu coś do mnie poczułeś. Że ten cały charakter był tylko pozą. Powiedz coś. Powiedz, że tak nie jest. Cisza. No tak – zaśmiałam się gorzko – w końcu byłam w pobliżu, kiedy mnie potrzebowałeś. Jak zabawkę. To, zdaję się, już nie będziesz mnie potrzebował i cokolwiek miałeś się dowiedzieć, to się nie dowiesz. Bo mam zamiar trzymać się od ciebie jak najdalej.

Mateusz potrząsnął energicznie głową na znak protestu.

- Asia, nie mogę...

- Proszę cię, Mateusz – przerwałam mu, posyłając mu błagalne spojrzenie. - Jeśli choć jeden procent tego, co do siebie zaczynaliśmy czuć przez ten cały okres było z twojej strony prawdziwe, to mnie zostawisz. Zostawisz w spokoju i dasz mi zapomnieć.

Ostatnie, co zobaczyłam w jego oczach był strach i smutek. Nie przedłużając niczego, skorzystałam z jego zaskoczenia, przebiegłam przez ulicę i wbiegłam zadyszana do przejeżdżającego autobusu.

Nie wierzę.

Nie wierzę w to, co się stało.

Mętnym spojrzeniem zauważyłam faceta idącego w moją stronę z dziwnie uradowaną miną. Stanął nade mną, wziął się pod boki i zaświergotał:

- Bilecik do kontroli.

Zamknęłam oczy i powiedziałam to, co powiedziałby każdy w mojej sytuacji:

- Kurwa.

***

Krótki, ale tak jak obiecałam, dodałam dość szybko :) Kolejny też pojawi się za parę dni.

Jak przypuszczacie, zbliża się koniec (nie)zaplanowane, ALE, jest to koniec pierwszej części. Planowo ma to być trylogia, ale zobaczymy. Dzisiaj na sto procent mogę potwierdzić tylko to, że będzie druga część.

Do napisania, kochani! <3



(nie)zaplanowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz