Nie, Aśka.
To tylko koszmar.
Sen świadomy, tak to się nazywało. Śnisz, doskonale zdając sobie z tego sprawę.
Znów znajdowałam się nad pobitym Bielskim, byłam skulona i rozpaczliwie rozglądałam się w poszukiwaniu jakieś pomocy.
Nie... jednak nie. Ten sen różnił się od poprzednich.
Nie był to koszmar. Po prostu wszystko to, co przeżyłam osiem lat temu działo się w mojej głowie na nowo.
Szacowałam nasze szanse, a w moich oczach zaczynały wzbierać łzy bo uświadomiłam sobie, że mężczyzna, który patrzył teraz na mnie z troską nie przeżyje tej nocy.
Wtedy zarejestrowałam pojedyncze słowa, które Bielski szeptał:
- Skrytka w Londynie. Oxford, zapamiętaj.
Spojrzałam na niego tępo. Nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, kiedy zauważyłam że ludzie którzy chcieli go zabić wykonują jakiś ruch.
- Biegnij, szybko – wycedził.
Nie pobiegłam.
- Argh! - wykrzyknęłam zmuszając całą swoją podświadomość do obudzenia się.
Otworzyłam szeroko oczy i i po omacku zapaliłam lampkę nocną.
Byłam u siebie w mieszkaniu, Mateusz pojechał w interesach do Krakowa. Całe szczęście nie widział mnie w takim stanie.
Przeczesałam włosy ręką, próbując złapać oddech.
Sama byłam zdziwiona tym snem. Tamta listopadowa noc zazwyczaj śni mi się w formie koszmarów, chociaż i one zniknęły już na parę miesięcy, co było dość niezłym wynikiem.
I teraz stało się... to coś. Coś dziwnego.
Jak oparzona wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam po notes. Na jednej z kartek zapisałam wyraźnie to, co usłyszałam od Bielskiego podczas snu.
W ciemnościach oklapłam na kanapę i gorączkowo myślałam.
Czy to było naprawdę możliwe? Czy była za to odpowiedzialna moja wyobraźnia?
W jakieś znaki zza światów nie wierzę, więc...
Co prawda miałam przebłyski i pamiętałam, że Bielski coś mamrotał pod nosem, ale byłam wtedy w szoku i nie zwracałam uwagi na to co mówił, chciałam go tylko stamtąd wyciągnąć.
Skoro tak, czy to możliwe, że po ośmiu latach przypomniałam sobie jego słowa? Że coś odblokowało się w mojej pamięci?
Potarłam skronie, zerkając na zegarek.
Dochodziła szósta.
Westchnęłam i skierowałam się do łazienki.
Pora dziś odwiedzić Ryszarda.
***
Ryszard zatrzymał się w połowie kroku kiedy tylko zobaczył mnie siedzącą na kanciastym, drewnianym krześle naprzeciwko jego biurka.
Odwróciłam głowę i posłałam mu nerwowy uśmiech.
Ryszard zmrużył oczy, od razu podejrzliwy i zerknął na zegarek.
- Dziewiąta rano, a ty już tutaj? Coś się stało?
Przytaknęłam szybko.
- Można tak powiedzieć. Znaczy się... w sumie to nie wiem – mruknęłam pod nosem.
YOU ARE READING
(nie)zaplanowane
RomanceZłe miejsce, zła pora - to spotkało Asię Walicką. A potem jest już tylko gorzej. Asia - z natury wesoła, sarkastyczna i z niewyparzoną buzią musi zmierzyć się z konsekwencjami zdarzenia, którego była świadkiem. Złe decyzje, zła przyszłość - to spot...