Rozdział 1

16.2K 762 99
                                    

Osiem lat później, 2014

Uh, nie zaplanowałam tego gówn...

- Zakochałam się.

Co?

Westchnęłam głośno, usłyszawszy zbolały ton głosu Agnieszki, który oderwał mnie od ubolewania nad swoim marnym losem.

- To nic nowego – odpowiedziałam po chwili. Tak, jak przypuszczałam, ułamek sekundy później dostałam z łokcia w żebro. Wcale nie delikatnie.

- Miałaś mnie wysłuchać i się nie śmiać!

Wywróciłam oczami.

- Czy ja wyglądam, jakbym się śmiała?

- Ale jesteś cyniczna.

- O tym nie było mowy, kiedy się ze mną umawiałaś – przypomniałam jej.

- Nie bądź taka do przodu, bo cię sznurówki wyprzedzą.

- No dobrze – zaczęłam pojednawczo - zakochałaś się i co dalej?

Zerknęła na mnie, oburzenie było coraz bardziej widoczne w jej czekoladowych oczach.

- Jak to co? Zerwałam z Jakubem.

Mrugnęłam parę razy, jednocześnie rozdziawiając buzię. Aga najzwyczajniej w świecie wróciła do obserwowania biegających dzieci po trawie.

- Nie podążam – mruknęłam po dłuższej chwili.

- Za czym? – spytała z zaskoczeniem.

- Za tobą.

- Teraz to ja ciebie nie rozumiem – syknęła zirytowana.

- To w kim w końcu się zakochałaś?

Przekrzywiła głowę i zmrużyła oczy, tak jakby chciała sprawdzić czy pytam poważnie.

- Wiem, że jest dopiero dziesiąta rano, Asia, ale wysil mózg, proszę cię.

Patrzyłam na tę istotę, oficjalnie zwaną moją przyjaciółką przez parę dłuższych sekund, a potem odwróciłam spojrzenie i zerknęłam w stronę soczyście zielonych koron drzew. Zieleń uspakaja, racja?

Odczekałam chwilę, ale chęć uduszenia Agi nadal nie mijała.

Rozglądnęłam się, kupując sobie czas. Park tej pory roku był wyjątkowo piękny. Nie żeby kiedykolwiek był brzydki. Nie miało znaczenia czy była zima czy może jesień , park zawsze miał w sobie urok. Most, piękne ławeczki dla starszych ludzi, dęby wzdłuż alei, huśtawki dla dzieci, zielona trawa i cudne, kolorowe kwiaty. Paroma słowami: dla każdego coś miłego.

Westchnęłam i po raz kolejny spojrzałam na Agnieszkę, w głowie szukając jakiegoś sensownego wytłumaczenia na to, co zrobiła.

Było parę powodów, dla których chciałam ją udusić. Najpoważniejszym z nich, był fakt, że dzisiaj, czyli drugi dzień września, był moim pierwszym wolnym dniem od sześciomiesięcznej, ciągłej harówy. I zamiast spędzać go o tej porze jeszcze w łóżku, to ja siedziałam jak ta idiotka na ławeczce i odganiałam się od wstrętnych os. Po drugie, Agnieszka zerwała z Jakubem. Tym samym Jakubem, o którym opowiadała mi w każdy wieczór, kiedy się widziałyśmy. Tym samym Jakubem, bogatym, inteligentnym i przystojnym mężczyzną, który spadł jej, jak manna z nieba. Z tym samym Jakubem, do którego przymilała się przez calusieńkie trzy miesiące. Z tym samym Jakubem, do którego wprowadziła się dwa tygodnie temu, i z którym planowała ślub.

No, z tym planowaniem to nie mam do niej żalu. Plany ślubów obowiązują zawsze, kiedy widujemy się z facetem więcej niż na czterech randkach.

(nie)zaplanowaneWhere stories live. Discover now