Rozdział 6
Mlasnęłam niezadowolona, wstałam i rzuciłam się prosto w tłum rozszalałych ludzi. Boże, jakie ożywienie.
Zerknęłam w górę, obok tańczących dziewczyn zauważyłam stanowisko didżeja. Właśnie rzucał jakimiś kolorowymi papierka...
- Ach – burknęłam, kiedy zdjęłam jedną z setek rozrzuconych po parkiecie darmowych prezerwatyw z moich włosów.
To dlatego tak się darli.
Nagle poczułam wibracje w torebce, którą bezpiecznie trzymałam przy swoich udach. Wyjęłam szybko komórkę i skrzywiłam się mimowolnie zauważając na ekranie szeroki uśmiech mamy. Dzwoniła już szósty raz. Przewróciłam oczami i odebrałam:
- Co się dzieje?
- Jak to co się... Aaa! A co u ciebie się dzieje?!
- Tata dostał zawału? - syknęłam przekrzykując głośne dudnienie.
- Odpukaj to, natychmiast! - słuchałam, jak wykonuje całą serię zabobonnych tradycji, włączając w to plucie za lewe ramię i pukanie w niemalowane drewno.
Tak jak kazała, tak zrobiłam. Oprócz pukania.
- Żyję, a teraz naprawdę muszę kończyć.
- Dziecko, jesteś w jakieś mordowni?
Westchnęłam.
- Naprawdę...
- Muszę wiedzieć, aby potem powiedzieć policji gdzie mają szukać twojego ciała.
- To tylko klub – uświadomiłam ją. - Nie martw się, nie zabiją mnie.
- Ja się nie martwię – oznajmiła szybko. Ta, dzięki, mamo. - Tylko nie rozumiem, jak można chodzić po takich miejscach. Nie możesz pójść na jakąś kulturalną prywatkę?
- Zatrzymałaś się w latach osiemdziesiątych. Poza tym, widziałam zdjęcia z twojej młodości, jak szurałaś brodą o podłogę na jakieś popijawie.
- Fotomontaż – prychnęła.
- Oczywiście, bo jesteś Angeliną Jolie, że komuś chciało się robić fotomontaż.
Dała znak o swoim wielkim zawodzie wzdychając głośno.
- Nie tak cię wychowałam. I jeszcze ten poród w mękach, twoja babcia musiała mnie zawozić do szpitala, bo ojciec oczywiście robił w polu, już nie wspomnę o tym chamskim doktorze, a potem...
- Mamo! - warknęłam głośno.
- Już nie mogę zadzwonić do własnej córki? A jak z ojcem pomrzemy to będziecie pierwsi do testamentu.
- Czy ty piłaś?
- Tylko pyskować się nauczyłaś. Marian, przynieś korniszony z piwnicy! Ale na poważnie, masz na czym zawiesić oko?
- Nie przyszłam tu szukać faceta – mruknęłam zakładając rękę na biodrze.
- Dziecko, mogłabyś zrobić pożytek i, jak już raz na ruski rok wynurzysz się z tej swojej nory to nie zachowuj się, jak cnotka niewydymka. Statystycznie, na jednego faceta przypadają dwie kobiety. Już teraz sami najlepsi są zajęci przez jakieś dziumdzie.
- Wiem – odpowiedziałam słabo.
- Wiesz, wiesz – przedrzeźniła mnie. - Z Markiem też wiedziałaś, żeby się nie wiązać, a straciłaś na tego dziada pół roku.
- Mamo...
- Dobra, dobra - mruknęła. - Cholera, zapomniałam po, co dzwoniłam – westchnęła po raz setny i zamilkła.
YOU ARE READING
(nie)zaplanowane
RomanceZłe miejsce, zła pora - to spotkało Asię Walicką. A potem jest już tylko gorzej. Asia - z natury wesoła, sarkastyczna i z niewyparzoną buzią musi zmierzyć się z konsekwencjami zdarzenia, którego była świadkiem. Złe decyzje, zła przyszłość - to spot...