Rozdział 29

7.6K 224 9
                                    

Pięć tygodni później...

Wstaje obudzona powiadomieniem SMS. Spoglądam na telefon i widzę dwie wiadomości. Uśmiecham się od razu i czytam pierwszą z nich.

Dzień dobry kotku. Gotowa do wyjazdu nad jezioro?

Ja: Dopiero wstałam, zaraz będę się szykować. Poza tym prosiłam już, abyś do mnie nie pisał kotku, Damien.

Damien: Jeszcze się dogadamy.

Śmieje się do siebie, po czym wyskakuje szybko z łóżka i zaczynam dopakowywać ostatnie rzeczy.
Przez te ostatnie tygodnie bardzo zbliżyłam się do Damiena.
Obiecał Scottowi, że będzie przy mnie i dotrzymuje obietnicy. Z początku strasznie mnie denerwował, ja chyba jego też, bo parę razy już trzaskał drzwiami, bucząc pod nosem...
Z czasem przywykliśmy do siebie i do swoich charakterów na tyle, że możemy spędzić ze sobą, większą ilość godzin, bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym.
Minęło już parę tygodni od wyjazdu Scotta, który ma na celu załagodzenie sytuacji, jednak ja mam przeczucie, że coś się święci. Odczuwam cały czas wewnętrzny niepokój. Wydaje mi się, że Damien również.
Do tego, przez ostatni tydzień, podejrzany samochód stawał pod szkołą prawie codziennie, jestem niemal pewna, że widziałam go również pod sklepem, w którym robię zazwyczaj zakupy z mamą i koło naszego domu. Powiedziałam oczywiście o wszystkim Damienowi i Scottowi, lecz Scott na odległość nic nie może zrobić, a pech chciał, że gdy Damien przyjeżdżał po mnie do szkoły, to akurat tego samochodu nie było.
Nie chce popadać w paranoje. Scott mówi, abym nie zostawała nigdzie sama, bo jest niebezpiecznie. To wszystko mnie powoli przerasta. On mnie wciągnął w ten kryminalny świat, a nawet go tu nie ma, żebym mogła go osobiście opieprzyć. Dobrze, że Damien jest w pobliżu, inaczej bałabym się własnego cienia. Nie wiadomo do czego Ci ludzie są zdolni. Scott mówi, że Riccarda nie ma w mieście, ale przecież jego żołnierze dalej mogą tu być.

Carmen: Z kim jedziesz? Mamy po ciebie zajechać?

Ja: Nie, pojadę z Damienem.

Carmen: Już nie mogę się doczekać. Później się odezwę, jadę z Tomim na zakupy. Pa.

***

Parkujemy samochód w środku lasu. Pachnie tu nieziemsko. Patrzę w górę w nieskazitelnie błękitne niebo.

- Zawsze uwielbiałam las. - mówię, uśmiecham się do siebie i głęboko wdycham świeże leśne powietrze.
-Ja również, chodź, pokaże Ci domek. - Damien wyjął nasze dwie torby z bagażnika i ruszył przodem.
-Wszyscy powinni już być na miejscu.-dodał po chwili.

Szliśmy teraz specjalną dróżką przez las. Wszędzie otaczały nas wysokie, smukłe drzewa. Słońce delikatnie prześwitywało przez korony drzew.

-Boże, jak tu cudownie. - rozmarzyłam się.
-To prawda, to zjawiskowe miejsce. - przytaknął Damien.

Po chwili usłyszeliśmy głośny śmiech i pisk dziewczyn. Uśmiechnęliśmy się oboje, widząc, drewniany domek, a obok niego piękne, niewielkie jeziorko.
Niesamowity widok.

-W końcu. - krzyczy Carmen i podbiega do nas, obejmuje mnie, po czym to samo robi z Damienem.
Zanim wejdziemy do domku, idziemy wpierw przywitać się z resztą.

-Chcesz coś do picia? - pyta Damien.
-Pewnie, może być piwo. - odpowiadam i idę za Carmen na pomost. Przez ostatnie dni nie miałyśmy dla siebie zbyt wiele czasu. Nie poruszałam z nią głębiej tematu Riccarda, staram się ją w to nie mieszać. Tak jak za każdym razem powtarzali do mnie chłopaki ,, Mniej wiesz, lepiej śpisz " , tak samo, ja próbuje tę zasadę stosować na Carmen.
W tych czasach zbyt duża wiedza to przekleństwo.
-Bianka, ty coś ten teges z Damienem? 
-Carmen, coś ty. Skąd Ci to przyszło do głowy.
-No bo wiesz, ciągle jesteście razem. Ostatnio ciągle słyszę,, Jesteśmy w kinie, jesteśmy w sklepie, jesteśmy u mnie, jadę z Damienem i wiesz, zaczęłam się zastanawiać, czy może coś się między wami zmieniło.
-Zmieniło się to, że teraz nie chcemy się po godzinie pozabijać. - Śmieje się i dopijam swoje piwo.
-Chcesz jeszcze jedno? - pyta przyjaciółka, gdy opróżniłam swoją butelkę zimnego piwa.
-Na razie mi starczy. Idę zanieść rzeczy do pokoju. - Odwracam się i idę po swoją torbę.
-Widzieliście Damiena? - pytam.
-Nie. - odpowiada mi Tomi. Carmen ponownie robi minę mówiącą ,, A nie mówiłam '', wywróciłam oczami.
-A czy ktoś wie, który to mój pokój?
-Sprawdź, który wolny i się tam ładuj.- Śmieje się przyjaciółka.
-Wspaniała rada.- podnoszę kciuki w górę.

Podnoszę torbę i wchodzę do drewnianego domku. Mijam salon z kominkiem i kieruję się od razu na schody, wydaje mi się, że właśnie tam znajdę swoją sypialnię. Damiena nigdzie nie mogłam znaleźć i nie odpowiadał, jak go wołałam.
Otwieram pierwsze drzwi na piętrze i od razu widzę walizkę na podłodze, zamykam z powrotem drzwi i otwieram następne. Dwa kolejne pokoje były zamknięte, więc zostały ostatnie. Uchylam drzwi, zaglądam do środka, pomieszczenie wydaje się puste, jednak słyszę jakiś szum.

- Damien? Jesteś tutaj? - nie odpowiada.

Otwieram drzwi szerzej i widzę, że na komodzie leży czapeczka z daszkiem, identyczna, jaką ma Scott.
Od razu dostaję motylków w brzuchu, rzucam torbę na podłogę i podbiegam prędko do drzwi, za którymi szumi woda.
Wbiegam szczęśliwa z nadzieją, że zobaczę mojego chłopaka.

-Jezu! - krzyczy Damien, gdy otwieram gwałtownie drzwi. Uśmiech znika mi z twarzy, zastępuje je zażenowanie.
-Jejku, sorry. - przepraszam zakłopotana, odruchowo zasłoniłam sobie dłonią oczy.
-Spokojnie, mam ręcznik.- śmieje się chłopak.
-Sorry , ja ... - przerwał mi.
-Nie słyszałaś, że woda leci?- pyta, unosząc brwi podejrzliwie. Super, teraz pewnie myśli, że specjalnie zakłóciłam jego prywatność, aby sobie pooglądać jego nagie umięśnione ciało. Mój wzrok zbyt długo trwał na jego umięśnionej klatce piersiowej.
-Bianka , ja się nie wstydzę , mogłaś po prostu powiedzieć, że chcesz sobie pooglądać, a nie mnie tu straszyć.- drażni się ze mną.
-Nie pochlebiaj sobie.-mówię, gdy wychodzę z łazienki.- Myślałam, że Scott zrobił niespodziankę.- Dodaje i biorę w ręce, czapkę z daszkiem.
-Wydaje mi się, że Scott nie należy do romantyków i raczej by Ci powiedział, że przyjeżdża.
-Ta czapka, mnie zmyliła.
-Skarbie, bo wiesz, myślę, że producenci, chcąc zarobić pieniądze, wyprodukowali więcej egzemplarzy, niż tylko ten tutaj. - drwi ze mnie. Biorę czapkę i rzucam w niego. Chłopak łapie i śmieje się głośno.
-Gdzie mój pokój? - pytam, podnosząc moją torbę z podłogi.
-To jest twój pokój. - Mówi chłopak i otwiera komodę i wyjmuje z niej spodenki.
-To dlaczego ty tutaj jesteś i masz tutaj swoje rzeczy?-pytam.
-Dzielisz go ze mn, no, chyba że wolisz zrobić trójkącik z Carmen i Tomim albo czworokącik z pozostałymi. Alison, Tina i Jeny są razem w jednym pokoju, a w kolejnym Jacob, Oscar i Willi. Do których więc chcesz dołączyć?
-Zostanę tutaj. - odkładam torbę. Powiedzmy sobie szczerze, z chłopakami przecież spać nie będę, tym bardziej że na pewno będą później pijani, a z dziewczynami nie do końca się dogaduję ... Tina leci na Damiena i uważa, że jestem jak pies ogrodnika, a Jeny kiedyś spotykała się ze Scottem. Sami rozumiecie...
-Mogłeś mi wcześniej powiedzieć, że nie ma miejsca. - siadam na łóżku.
-Bianka, daj spokój, nie zjem Cię.
-Nie o to chodzi...
-To o co? - pyta. Widać było, że naprawdę nie rozumiał.
-Jak to wygląda, że będę spać z Tobą w pokoju?
-Normalnie.
-Może dla Ciebie. Dziewczyny i tak mnie, nie nawiedzą. Carmen się dzisiaj pytała, czy coś nas łączy. Sam rozumiesz...
-Od kiedy się przejmujesz co inni myślą?
-Nie wiem.
-Będę spał na podłodze. Spokojnie. - wyciąga jeszcze coś z komody i wraca do łazienki.
-Idę do Carmen, chyba muszę się napić. - Śmieje się i odkładam moje rzeczy osobiste na szafkę nocną.
-Ty z nią lepiej nie pij, bo skubaniec ma łeb jak sklep. - Śmieje się Damien i zamyka za sobą drzwi od łazienki.
Wyciągam strój kąpielowy z torby, gdy Damien jeszcze raz uchyla drzwi od łazienki.

-Jak będziesz chciała znowu zrobić wejście smoka, to uprzedź mnie wpierw w jakiś sposób, bo kto wie, na co następnym razem natrafisz. - Śmieje się.
-Głupi jesteś. - kręcę głową, zabrałam ze sobą strój kąpielowy i wyszłam z pokoju.

Dzisiaj to na tyle, inaczej byście musiały czekać jeszcze dłużej na kolejny rozdział, a przez święta nie za bardzo miałam czas na pisanie.
Piszcie w komentarzach, co myślicie o relacji Damiena i Bianki. Będą przyjaciółmi czy może coś więcej?
Jak zawsze, pamiętajcie o gwiazdce i buziaki dla Was ja tymczasem lecę pisać rozdział do GRA POZORÓW :)

Walczę o Ciebie!Where stories live. Discover now