Rozdział 22

11K 371 73
                                    


Miałam właśnie swoją przerwę w pracy i jadłam pizzę przygotowaną przez naszego szefa kuchni, gdy dostałam SMS od Scotta.

Scott: Czemu nie ma Cię w pracy?

Po przeczytaniu tej wiadomości prawie udławiłam się kawałkiem pizzy.

Co on znowu kombinuje?- pomyślałam sobie.

Ja: Mam przerwę, po co przyszedłeś?

Scott: Mówiłem, że mi na Tobie zależy.

Ja: Nie ściemniaj, chcesz sprawdzić, z kim pracuje...

Scott: Nie zgadniesz, kogo właśnie widzę, dziwnym trafem koleś z wczoraj też tutaj jest...

Pośpiesznie skończyłam ostatni kawałek pizzy, odniosłam talerz i ruszyłam jeszcze przed czasem na sale w obawie, że Scott mógłby zaczepiać Kevina.
W pośpiechu zawiązywałam swój czarny fartuch i z impetem otworzyłam drzwi od restauracji, które niestety uderzyły o kredens, czym zwróciły na siebie uwagę gapiów.
Bez problemu wzrokiem odnalazłam Scotta, który zajął miejsce w środkowej części restauracji przy ścianie, mając stamtąd idealny widok na całą restaurację.
Scott złapał moje spojrzenie i uśmiechnął się, mimowolnie spojrzałam na Kevina, który także się do mnie uśmiechał.

Świetnie, po prostu świetnie.... na pewno będzie ciekawie...

Zgarnęłam mój portfel z gotówką wraz z notesem z baru i zaczęłam obsługiwać klientów po mojej stronie restauracji. Scotta zostawiłam sobie na koniec, bo wiedziałam, że z nim szybko nie pójdzie.
Po paru minutach przyszedł czas na chłopaka.

-Cześć Skarbie- powiedział głośno Scott, tak aby inni mogli usłyszeć.
-Scott jestem w pracy, co ty wyprawiasz?
-Przyszedłem sobie wypić kawę i może coś zjeść.
-Zaraz Ci przyniosę.- Odwróciłam się szybko i ruszyłam w stronę baru, gdzie czekał na mnie Kevin.

-Kto to?- Zapytał się, gdy ja tymczasem robiłam kawę dla Scotta.
-To... znajomy.
-On twierdzi chyba inaczej.- Kevin patrzył się ciągle w stronę wysokiego bruneta. Także spojrzałam w tamtą stronę i napotkałam wkurzone szare oczy Scotta.
-To skomplikowane.- Odpowiedziałam szybko, wyminęłam Kevina, trzymając w ręce kawę.

-Proszę, twoja kawa.- Postawiłam gorący kubek na stoliku.
-Czy coś Cię z nim łączy? - Zapytał poważnie Scott.
-Z Kevinem nic mnie nie łączy, więc już przestań węszyć Scott. - Podniosłam wzrok na twarz Scotta i zobaczyłam jego głupi uśmieszek.
-Dobrze, że to powiedziałaś, bo twój nowy koleżka chyba jest lekko zawiedziony.- Pokiwał głową, wskazując za mnie.
-Co?- Obróciłam się i napotkałam naprawdę rozczarowane oczy Kevina.

Kevin ruszył na zaplecze, szybkim krokiem, zostawiając na blacie swój fartuch kelnera. Nie wyjaśniając nic Scottowi, ruszyłam także w stronę zaplecza.

-Kevin? - Zawołałam w korytarzu. Usłyszałam jakieś szuranie w przebieralni.
-Kevin?- Ponownie zawołałam, wchodząc do szatni.
-Czego tu szukasz?- Zapytał chłopak, ściągając koszulkę przez głowę. Mimowolnie spojrzałam na jego tors, zatrzymując tam wzrok na dosłownie kilka milisekund. Podniosłam wzrok i napotkałam badawcze spojrzenie chłopaka.
-Bianka, powiedz mi, czego chcesz.- Podszedł bliżej.
-Ja, przepraszam. Scott mnie zaskoczył, nie widziałam jak się zachować. Wczoraj mnie odwiedził i chce do mnie wrócić...
-To po co tutaj przyszłaś, skoro na sali jest twój chłopak?- Podszedł do mnie jeszcze bliżej, całkowicie skracając odległość między nami.
-Bo mi na Tobie zależy Kevin, na naszej przyjaźni. - Mój wzrok uciekł na jego umięśniony tors, po czym z powrotem na jego twarz.
-Przyjaciele tak się na siebie nie patrzą. - Powiedział i nachylił się, aby złączyć nasze usta w pocałunku.

Stałam nieruchomo, pozwalając mu na to. Gdy poczułam jego język proszący o zgodę, uległam całkowicie.
Kevin wplutł ręce w moje włosy, przytrzymując mi tym samym głowę. Nasz pocałunek stał się o wiele bardziej zaborczy i namiętny niż bym przypuszczała, że będzie. Kevin oderwał się ode mnie po dłuższej chwili, opierając swoje czoło o moje.
Mój oddech dalej był ciężki a moje oczy przymknięte.

- Tak nie całują się przyjaciele Bianko. Chciałaś tego tak samo bardzo, jak i ja, inaczej byś mi nie pozwoliła.- Kevin złożył ostatni pocałunek na moich ustach i wyszedł z szatni, zabierając ze sobą swoją koszulkę.

Ja tymczasem dalej stałam nieruchomo, przyłożyłam palce do ust i przysiadłam na ławeczce.

Boże, co ja najlepszego zrobiłam...
Przecież od początku chciałam Scotta...
...ale ten pocałunek był taki czuły i prawdziwy...
Dlaczego na to pozwoliłam? Co ja wyprawiam...

Wstałam z ławki i wróciłam na salę. Scott od razu przywołał mnie ręką. Spojrzałam na niego ,potem na Kevina i poczułam wypieki na policzkach.

-Chce zapłacić.- Powiedział sucho.
-Dobrze. - Odpowiedziałam.
-Co tam z nim robiłaś? - Zapytał nagle.
-Nic, rozmawiałam.
-Aha, dlatego ten pajac wyszedł stamtąd taki zadowolony a ty cała czerwona na polikach? Bianka wiem, kiedy się czerwienisz.
-Przestań sobie wymyślać, tylko rozmawialiśmy.- Spojrzałam mu prosto w oczy, chcąc być bardziej przekonująca.
-Zobaczymy się jutro? - Zapytał.
-Jeszcze nie wiem, co będzie jutro, ale jeśli mi nic nie wypadnie to może .- Powiedziałam, wydając Scottowi resztę za kawę.
-To napiwek. - Uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w policzek i dodał. - Do jutra skarbie.
-Do jutra.

Po dłuższej przerwie jestem dla was z powrotem z nowym rozdziałem. Co myślicie o naszym Kevinie?
Dajcie znać, że jeszcze ze mną jesteście :)
Buziole :)

Walczę o Ciebie!Where stories live. Discover now