Rozdział 10

17K 460 51
                                    


Damien złapał mnie za rękę, gdy schodziliśmy po schodach w dół. Po wejściu na sale znowu zadziwił mnie jej wygląd i rozmiar. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Dzisiaj było znowu mnóstwo ludzi i ogromny hałas. Damien poprowadził mnie wzdłuż schodów, co chwilę się z kimś witając. Tym razem ja też byłam w centrum uwagi, szczególnie dziewczyn, które spoglądały na mnie wrogo, zapewne rozmyślając, co taki przystojniak robi z kimś takim jak ja.
Dotarliśmy do naszej loży i tak jak było na imprezie, każdy w środku od razu spojrzał ukradkiem na nasze dłonie, jednak nikt tego nie skomentował. Miałam wrażenie, jakby wszyscy wiedzieli coś, czego ja nie wiem.

-I jest nasza rozchwytywana piękność.- Usłyszałam Scotta.
-Moja piękność, nie nasza.- dodał Damien, uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech i uśmiechnęłam się do Scotta specjalnie.

Scott nic więcej nie powiedział, tylko odwrócił się do dziewczyny, z którą siedział na sofie. Carmen nigdzie nie widziałam, więc pewnie jeszcze nie dotarła.

-Skarbie, zostawię Cię na chwilkę, pójdę zobaczyć, gdzie jest Cole.
-Nie mogę pójść z Tobą?- Poprosiłam błagalnym wzrokiem i spojrzałam w stronę Scotta.
-Niestety, tam mogą wejść tylko zawodnicy. Zaraz będę z powrotem. - Powiedział i odszedł.

Nie chcąc zwracać na siebie uwagę Scotta, podeszłam do balkonu, oparłam się o balustradę i obserwowałam bawiących się na dole ludzi. Zobaczyłam Damiena, który kierował się w stronę czerwonych metalowych drzwi. Co chwilę ktoś go zatrzymywał, przeważnie były to dziewczyny, które go kokietowały. Damien odwzajemniał ich uśmiechy i zaloty.

-Widzę, że twój plan się powiódł. - Usłyszałam za sobą. Obejrzałam się za siebie i spojrzałam prosto w szare oczy Scotta.
W pokoju robiło się coraz goręcej, powietrze się zagęszczało. Czułam, jak moje ciało się spina.
-Jak widać, moje wczorajsze udawanie odniosło zamierzany skutek.- Powiedziałam, wbijając plecy w poręcz balkonu, chcąc zwiększyć odległość między nami.
-Kłamać możesz jego, lecz nie mnie. Wczoraj nic nie udawałaś. Podobało ci się i mogę się założyć, że posunełabyś się o wiele dalej gdyby nie twoja przyjaciółka.- Powiedział bezczelnie.
-Chyba masz gorączkę. To była czysta gra.
-Twoje usta mówią jedno, a ciało drugie.- Powiedział i oparł ręce po obu stronach, zamykając mnie tym w pułapce.-Słyszysz, jak serce zaczyna ci walić? Jak twój oddech przyspiesza? Jak drżysz, ilekroć Cię dotknę? Tego nie oszukasz, chociaż byś sobie to wmawiała na okrągło.- Dodał i nachylił się tak jakby chciał mnie dotknąć ustami, lecz zatrzymał się pare milimetrów.
-Widzisz? Nawet teraz nic nie zrobiłaś.-wyszeptał mi w twarz poczym odszedł zadowolony z siebie. Stałam cała roztrzęsiona, analizując jego słowa.

Scott usiadł z powrotem na sofie, nie zwracając na mnie więcej uwagę. Szeptał coś na ucho jakieś dziewczynie, a ja dalej zamyślona, myślałam o jego słowach.

-Stęskniłaś się? - Zapytał Damien, przyciągając mnie do siebie. Uśmiechnęłam się do niego. Damien cmoknął mnie w policzek, zaciskając mocniej ręce wokół mnie.
-Cóż to za pocałunki.- Odwróciliśmy się w stronę głosu dziewczyny. To była Lisa. Długo noga blond barbi. Patrzyła na nas z szerokimi oczami i niezadowoloną miną. Damien wypuścił mnie z objęć, spojrzałam na niego zdziwiona. No nie wierzę, powtórka z rozrywki.
-Cześć Lisa. - Powiedział mój chłopak.
-A co to za gówniara?- Spojrzała na mnie z pogardą.
-Yy to jest Bianca.- Powiedział zmieszany. Że co kurwa?! Tylko tyle? Pomyślałam.
-Jestem Bianka, jego dziewczyna.- Poprawiłam Damiena, podnosząc głowę. Dziewczyna na te słowa wybuchła śmiechem.
-Kotku, przetłumacz tej dziuni, że ty już masz dziewczynę. Ja nią jestem. - Powiedziała dalej uśmiechnięta.- My po prostu jesteśmy w otwartym związku złociutka... gdy jemu chce się pieprzyć z inną to, to robi, ale ja zawsze jestem na pierwszym miejscu. Nawet twoja dziewicza pochwa tego nie zmieni.- Zwróciła się do mnie.
-Lisa daj spokój, nie rób szopki.- Warknął Damien. Ewidentnie dziewczynie nie spodobała się odpowiedź Damiena.
-Nie ważne, jestem tutaj po coś innego. Znajdź mnie później, musimy pogadać...- Odwróciła się z uniesioną głową i wraz ze swoją damską świtą wyszła z pomieszczenia.

Spojrzałam na Damiena, który oparł zaraz głowę o moje ramię.

-Przepraszam Cię.-Powiedział.
-Czemu jej nie powiedziałeś, że jestem twoją dziewczyną?
-Przecież powiedziałem.
-Nie, ja to zrobiłam.
-Nie chciałem jej prowokować, mówiłem Ci już, a że teraz ona już wie, nie muszę się ukrywać i mogę pokazać cię całemu światu. - Powiedział, cmokając mnie szybko w czoło.
-Nie stawiaj mnie więcej w takiej sytuacji, bo nie podobało mi się to...- Upomniałam go.
-Nie będę, obiecuję.

Uśmiechnełam się sztucznie, udając ,że wszystko już dobrze.
Podeszliśmy wszyscy do barierki, aby obejrzeć walkę, która zaraz miała się odbyć. Carmen dalej nie było i chyba już nie będzie.
Usłyszeliśmy głos z mikrofonu i wychyliliśmy się wszyscy przez balkon. Damien stanął po mojej lewej stronie, natomiast po prawej stanął Scott, a obok niego dziewczyna, z którą tutaj był. Czułam lekkie zdenerwowanie. Spojrzałam jeszcze na komórkę i przeczytałam wiadomość od Carmen.

Carmen: Bianka samochód nam się zepsuł... Nie dojedziemy.

Włożyłam telefon z powrotem do kurtki i wychyliłam się przez balkon, aby zobaczyć, co się dzieje. Przez obecność Scotta nie mogłam się skupić, popatrzyłam na Damiena, ale on był tak skupiony na walce, że zapomniał o mojej obecności. Spojrzałam ukradkiem w drugą stronę i napotkałam jego badawczy wzrok. Obróciłam z powrotem głowę i udawałam, że oglądam walkę. Tłum na dole szalał, ludzie w naszej loży także, zaczęli krzyczeć na cały głos i dopingować swojego przyjaciela. Poczułam Scotta jeszcze bliżej, nasze ramiona się dotykały.
Nie wiedziałam, co zrobić, więc trąciłam go ręką, aby się odsunął. Na chwilę to wystarczyło, jednak, gdy już myślałam, że ten dał sobie spokój, chwycił moją rękę.
Próbowałam mu ją wyrwać, aby nikt nie zauważył, jednak on trzymał ją w mocnym uścisku. Dałam sobie spokój i pozwoliłam mu na to.
Nie chciałam zwrócić uwagi Damiena. Spojrzałam wkurzona na Scotta i pokiwałam głową, że jest nienormalny. Oglądaliśmy walkę, Scott trzymał moją dłoń, kreśląc na niej kółeczka. Robiło mi się gorąco, czułam, jak na twarz wkrada mi się zakłopotanie. Spojrzałam lekko w stronę Scotta, lecz on był skupiony na walce. Jak on to robił, tutaj mnie głaszcze przy moim chłopaku tak, aby nikt nie widział, a jego twarz nie ukazywała żadnych emocji. Walka trwała długo, obaj zawodnicy byli bardzo dobrzy. Przyzwyczaiłam się już do dłoni Scotta, jednak po chwili mnie puścił, patrząc w swoją komórkę. Grzebał w niej przez chwilę. Ja dalej udawałam w najlepsze, że oglądam walkę. Damien parę razy spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Kątem oka widziałam, jak Scott chowa komórkę i zaraz będzie chciał mnie w jakiś sposób znowu prowokować, lecz wolną rękę schowałam do kieszeni uniemożliwiając mu jej ponowne złapanie.

To koniec tego rozdziału. Jak wam się podoba nasz miłosny trójkąt?

Walczę o Ciebie!Where stories live. Discover now