Rozdział 4

22.5K 620 42
                                    

   Wygramoliłyśmy się z auta zaparkowanego przy chodniku w szeregu innych samochodów i ruszyliśmy w stronę niewielkiego białego domku. Wokół panował chaos, wszędzie gdzie się nie obejrzałyśmy byli ludzie. Zastanawia mnie jedynie czemu żaden z sąsiadów do tej pory nie wezwał policji, gdyby coś takiego miało miejsce przy mojej ulicy, podejrzewam, że moi rodzice byliby pierwszymi, którzy by to zgłosili.

   -Chodź, poszukamy Damiena. - Powiedziała przyjaciółka. Pokiwałam tylko głową i rozglądałam się za jej kuzynem, wzrokiem przeskakując po grupkach ludzi stojących przed domem. Zaczęłam się trochę denerwować, odczuwałam napięcie w brzuchu I robiło mi się nie dobrze, przełknęłam głośno ślinę, próbując w ten sposób powstrzymać to co jeszcze przed chwilą chciało opuścić moje ciało. Czułam się jak przed klasówką, na którą nie byłam przygotowana.

   Weszliśmy do środka frontowymi drzwiami, wnętrze było bogato wyposażone. Właściciel tego domu nie oszczędzał na wystroju, szkoda tylko, że te wszystkie kosztowności są narażone na dewastację przez pijanych znajomych. Ja osobiście chyba nie byłabym skłonna na urządzenie tego typu Posadówek, rodzice by mnie zabili, ale nawet nie chodzi o to. Nie byłabym w stanie się zabawić, bo myślałabym tylko o wszystkich kosztownościach, które mogłyby zostać zniszczone.
W salonie dostrzegliśmy Damiena w obecności kolegów. Nie dało się go nie zauważyć. Ubrany w ciemne jeansy, Timberlandy, czarny t-shirt opinający jego mięśnie rąk i stwarzał typowy wizerunek Bad Boya.

   -Damien, hej! -Carmen krzyknęła głośno do chłopaka, lekko go zaskakując.
Chłopak od razu zaczął się rozglądać do momentu, aż nasze oczy się spotkały. Uśmiechnął się do mnie uroczo, idąc w naszą stronę.

Jezuniu, ten uśmiech wróżył kłopoty, bez dwóch zdań.

   -Cześć, w końcu dotarłyście. - Powiedział i pocałował mnie w policzek. Na moje policzki wpełzł zdradziecki rumieniec. Tego się nie spodziewałam, zaskoczył mnie takim nagłym dotykiem.

   -Cześć. - Odpowiedziałam, lekko się uśmiechając, trochę skrępowana obecną sytuacją.

   -Hallo, ja też tu jestem. - marudziła Carmen. Miałam ochotę krzyknąć do niej ,,Idź sobie ,ale naturalnie tego nie zrobiłam. Nie chcąc patrzeć na niego jak najpiękniejsze dzieło sztuki, rozglądnęłam się po pomieszczeniu.

   -My się już widzieliśmy kuzyneczko, jednakże miło Cię spotkać ponownie. - uśmiechnął się do niej szeroko, pokazując zestaw ładnych zębów.

   -Wybaczcie mi na chwilę. - powiedziała pospiesznie dziewczyna, nie patrząc na nas tylko na kogoś za plecami Damiena.

   -Chodź ze mną, zrobię Ci coś do picia. - Złapał mnie za rękę i poprowadził do kuchni, gdzie znajdował się alkohol. Miałam jedynie nadzieję, że nie mam spoconych rąk.

   Carmen została z poprzednim towarzystwem chłopaka, które wydaje mi się, że znała, chociaż dziewczyna nie miałaby oporów, aby ich poznać, gdyby była taka potrzeba. Spojrzałam ukradkiem na nasze ręce, które idealnie do siebie pasowały i się uśmiechnęłam. Chłopak zerknął na mnie i puścił mi oko. Podobało mi się to, że był taki pewny siebie, nigdy wcześniej nie interesował się mną o parę lat starszy chłopak, także byłam na nieznanym terenie, gdyż chłopaki z którymi dotychczas się spotykałam dopiero po kilku randkach odważyli się mnie dotknąć, natomiast Damien łamał wszelkie zasady.
W ciągu pięciu minut zdążył mnie pocałować. No dobra to nie był pocałunek tylko przyjacielskie cmoknięcie, ale na mnie wywarło takie samo wrażenie jakby to był prawdziwy pocałunek, a teraz trzyma moją dłoń w swojej, jakby był to najzwyczajniejszy gest w świecie.

Walczę o Ciebie!Where stories live. Discover now