Justin Bieber - Sekret... |J...

By kajasoko

63.1K 3.4K 374

Wyobraź sobie, że pewnego dnia, budzisz się a w Twojej głowie panuje kompletna pustka... Kate - dziewczyna z... More

#Info
Bohaterowie
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
Flashback Justin
33
34
35
36
37
38
39
40
Epilog
Informacja :)

32

1.1K 73 14
By kajasoko


Leżałam w szpitalnym łóżku, zastanawiając się dlaczego to musiało się stać. 

Co ja takiego zrobiłam, że odebrano mi część siebie? Co zrobiłam, że moje małe dzieciątko nigdy nie ujrzy tego świata. Nie zobaczy swojego tatusia i nie poczuje tego, jak bardzo je kocha. Dlaczego muszę tak cholernie cierpieć, dlaczego to tak boli? 

Kiedy widziałam twarz Justina, to jaki był zawiedziony i smutny, miałam ochotę ze sobą skończyć. Moje największe szczęście cierpiało przeze mnie. To moja wina, to ja byłam nieuważna i za wszelką cenę, starałam się dorównać krokom chłopaka wchodzącego po schodach. Przecież, zdając sobie sprawę z tego jak ciężko mi się wdrapać na dwunaste piętro, mogłam poprosić Justina o pomoc wcześniej. Wtedy do niczego takiego by nie doszło. W dalszym ciągu bylibyśmy szczęśliwi, a ja nie leżałabym teraz tutaj, myśląc o tym wszystkim.

 Justin wyszedł z mojej sali w środku nocy. Ordynator szpitala, pozwolił nam być razem w tej przygnębiającej chwili i udostępnił nam łóżko polowe, na którym Justin mógłby się położyć. Jednak Justin stwierdził, że potrzebuję odpoczynku i nie chce mi przeszkadzać. Wiedziałam że to nie o to chodzi. Wiedziałam, że jest zły i zraniony. Przecież wczoraj ledwo mógł na mnie spojrzeć. Zraniłam go bardzo i jest mi z tym strasznie źle. 

Odkąd wyszedł, nie zasnęłam nawet na minutę. Nie mogłam. W mojej głowie wciąż pojawiało się pytanie: co teraz? Jak teraz będzie wyglądało nasze życie? Może on mnie zostawi... 

Przecież tak bardzo chciał tego dziecka, a ja przez swoją głupotę i nieostrożność, odebrałam mu możliwość bycia ojcem. 

Rano koło siódmej, przyszła do mnie Ana. Wyglądała na zmęczoną. Zastanawiałam się, dlaczego nie ma z nią Justina. Przecież mieszkają w jednym mieszkaniu, dlaczego nie przyszli razem

- Ana, gdzie Justin? – spytałam. 

Tak bardzo chciałam go teraz zobaczyć. Tak bardzo chciałam żeby tu przy mnie był

- Pojechał załatwić parę spraw. – powiedziała. Popatrzyłam na nią pytająco – Kate, Justin musi odwołać trasę.

- Dlaczego? – spytałam nie wiedząc dlaczego on chce to zrobić. 

Rozumiem że strata dziecka jest dla niego bolesnym przeżyciem, ale przecież mógł odwołać kilka koncertów. Niedługo wszystko jakoś się ułoży

- On chce być teraz przy tobie – powiedziała, łapiąc moją dłoń – Wie, że jest ci ciężko i chce dać ci wsparcie. Mówiłam mu, że to nie jest najlepszy pomysł i że ty na pewno nie podzielasz jego zdania, ale on się uparł – dodała zrezygnowana. 

Pokiwałam głową, nie mówiąc więcej nic. Ana poszła do stołówki po kawę dla siebie i coś do jedzenia dla mnie. Nie miałam ochoty nic jeść, ale siostra się uparła. Mówiła że powinnam dbać teraz o siebie i twierdziła, że jedzenie szpitalne nie jest na mój żołądek. 

Patrzyłam się w mało znaczący punkt na ścianie, do momentu kiedy w drzwiach pojawił się Justin z bukietem pięknych kwiatów. Spojrzałam na niego i od razu zaczęłam płakać. Nawet nie wiecie jak cholernie trudno jest widzieć kogoś kto jest dla was wszystkim, kogoś kogo kochasz najbardziej na świecie i na kogo szczęściu najbardziej ci zależy. Nie wiecie, jak to jest kiedy masz świadomość tego, że to ty zabrałaś mu to szczęście.

- Kate – powiedział i od razu ruszył w moją stronę, zamykając mnie w szczelnym uścisku. 

Czułam jego szybkie bicie serca i słyszałam nierówny, przyspieszony oddech. 

- Kochanie, błagam cię – powiedział łamiącym się głosem. 

Te chwile są ciężkie dla nas obojga. Nie wiem, czy będziemy w stanie się z tego podnieść.

- Tak bardzo chciałabym cofnąć czas – wydukałam przez łzy.

- Wiem kochanie, wiem... Ja też bym chciał – powiedział, głaszcząc delikatnie moje plecy. Posunęłam się na łóżku tak, żeby mógł usiąść obok mnie. Siedzieliśmy oparci o ścianę, przytulając się do swoich boków. 

Cieszyłam się że go mam. Zawsze mogłam liczyć na jego wsparcie. Zawsze dokładnie wiedział co powiedzieć żebym zaczęła wierzyć w to, że będzie dobrze. Był moim światłem w tunelu, był kimś bez kogo nie mogłabym iść przez życie sama.

- Czy kiedyś będzie jeszcze normalnie? – spytałam unosząc twarz i spoglądając w jego karmelowe, załzawione oczy.

- Tak, będzie... Niedługo wszystko się ułoży. Jesteśmy razem i to jest najważniejsze – powiedział cmokając moje usta. 

Ana wróciła trzymając w ręku plastikowy talerzyk z francuskimi rogalikami. Wzięłam go od niej, na siłę wciskając bułkę do buzi. Nie miałam ochoty na jedzenie, ale Ana i Justin uparli się, twierdząc że muszę jeść, bo jak nie będę jadła to mogę się rozchorować. Dla świętego spokoju zjadłam jednego i popiłam gorącą herbatą.

- Mój Boże, dziecko... Co on ci znowu zrobił?! – moja matka wpadła jak burza do mojej sali, wykrzykując jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa. 

Justin wstał jak poparzony, stając obok mojej siostry. Mama podbiegła do mojego łóżka i łapiąc moją twarz w swoje dłonie, zaczęła głośno płakać. Nie rozumiałam tego dlaczego, aż tak bardzo się tym przejęła. Z tego co pamiętam, jeszcze niedawno nie była zadowolona z faktu że zostanę matką, a teraz wylewa krokodyle łzy, mocząc moją koszulę.

- Mamo – powiedziałam, odsuwając ją od siebie. 

Matka przyglądnęła mi się uważnie, jakby chciała obejrzeć każdy centymetr mojego ciała. Zatrzymała się dłużej na rękach szyi i twarzy, bo tam siniaki po upadku były najbardziej widoczne

- Znów to zrobił... Wiedziałam, wiedziałam – mówiła kręcąc głową na boki. 

Spojrzałam na Justina, nie wiedząc kompletnie o co chodzi. Justin stał z szeroko otwartymi oczami, wgapiając się z niedowierzaniem na moją rodzicielkę. Miałam wrażenie że jest przerażony.

- Mamo, o czym ty mówisz? – spytałam w końcu, zmęczona tymi wszystkimi tajemniczymi słowami, które wypowiadała odkąd tu przyszła. 

Usiadła na krześle i spoglądając na mnie, westchnęła ciężko

- To Twoja wina! – wydarła się, odwracając twarz w stronę Justina – Co tym razem jej zrobiłeś, co?! - wstała z miejsca i w sekundę znalazła się przed chłopakiem. 

Nie wiedziałam co się dzieje. Czy ona zwariowała, czy to ja jestem czegoś nie świadoma 

- Co jest z tobą nie tak, do cholery?! – ponownie wykrzyczała mu w twarz. 

Justin nie odezwał się, spuścił wzrok, kręcąc głową na boki. Spojrzałam na Ane mając nadzieję, że chociaż od niej się czegoś dowiem, ale ona była równie zaskoczona jak ja, zachowaniem matki 

- Jesteś nienormalny! Żałuję, że zgodziłam się na to byś z powrotem się do niej zbliżył! Już po tamtym razie, powinnam wydać cię policji i zawalczyć o zakaz zbliżania się do mojej córki!

- Mamo do cholery, o co ci chodzi?! – krzyknęłam, przerywając jej tą bezsensowną paplaninę. 

Wszystkie głowy zwróciły się ku mnie. Mój oddech przyspieszył, a serce biło teraz jak szalone. Odchodziłam od zmysłów. Nie wiedziałam co się dzieje. Czułam się jak mała zagubiona dziewczynka. W nikim nie miałam oparcia. Wszyscy nagle stali się dla mnie obcy. Oni po jednej stronie, a ja po drugiej.

- Chcesz wiedzieć o co chodzi? – spytała, na co kiwnęłam głową. 

Przeniosłam wzrok z matki na Justina. Wyglądał jakby zaraz miał się przewrócić. Pobladł na twarzy, a jego oczy wołały o pomoc 

- Powiem ci, już dawno powinnam była to zrobić – powiedziała, ponownie zajmując miejsce na krześle

- Niech pani tego nie robi – odezwał się Justin. 

W ogóle na mnie nie patrzył. Był jak zahipnotyzowany. Kompletnie, zupełnie, nieobecny, cały spięty i zdenerwowany. Przerażony i jednoczesnie wściekły. Nie wiem czemu, ale poczułam strach. Bałam się go, nie wyglądał jak mój Justin. Jego szczęka zacisnęła się mocno, a oczy pociemniały. Jednak mimo wszystko chciałam wiedzieć, co matka ma mi do powiedzenia. Chciałam w końcu usłyszeć

- Wynoś się stąd i więcej tu nie wracaj! – krzyknęła mama do Justina

- Mamo, przestań. Justin nigdzie nie idzie – powiedziałam łagodnie – A teraz powiedz, to co masz do powiedzenia – ponagliłam

- Nie Kate – Justin próbował mnie powstrzymać. 

Podszedł do mnie i łapiąc za moją dłoń, zmusił do spojrzenia w jego oczy. Ponownie były łagodne, karmelowe, takie jakie znałam i kochałam, jednak strach jaki w nich panował, był dla mnie zastanawiający 

– Nie słuchaj tego, błagam cię – powiedział, a w tych pięknych oczach pojawiły się łzy. 

Już sama nie wiedziałam co mam zrobić. Posłuchać Justina, czy matki. To było jak walka z demonami, zastanawiałam się którego zła mam wysłuchać.

- Kate, to wszystko jego wina – odezwała się matka, zdobywając moją uwagę. 

Trzymałam dłoń Justina, ściskając ją lekko. Chłopak chyba się poddał bo klęczał teraz przy moim łóżku, z opuszczoną na materac głową.

- To wszystko przez niego... Cała ta śpiączka, cały wypadek... To on, rozumiesz – mówiła. Patrzyłam na nią nie dowierzając. 

Jak przez niego? W jaki sposób? 

 - To on cię pobił. – dodała a ja zamarłam. 

Czy to w ogóle może być prawda? 

Nie, nie... On nie mógłby... 

Moja matka postradała zmysły i plecie teraz jakieś popieprzone głupoty.

 - On cię skrzywdził Kate. Wtedy na imprezie u tego, jak mu tam... - zaczęła się zastanawiać.

- Ja to powiem – przerwał jej Justin. 

Odwróciłam twarz w jego stronę, czekając na dalsze wyjaśnienia. Zauważyłam że słowa nie przychodzą mu łatwo. Jego broda drżała, a do oczu ponownie napłynęły  łzy. Spojrzał na mnie na ułamek sekundy, ale już po chwili spuścił wzrok i zaczął opowiadać całą historię

- Wtedy na imprezie u Chrisa, byłem totalnie naćpany. Pokłóciliśmy się o pewnego chłopaka który się do ciebie dostawiał. Ja siedziałem przy barze, a ty tańczyłaś z nim w najlepsze. Zauważyłem, że bawisz się z nim lepiej niż ze mną, więc zacząłem ci robić wyrzuty. Byłem cholernie wkurzony. Wyciągnąłem cię przed dom Chrisa i zacząłem się na ciebie wydzierać. Mówiłem ci wiele przykrych słów. Zaczęłaś odbijać piłeczkę. Wypominałaś mi wszystkie momenty kiedy nie było mnie przy tobie. Pytałaś, czy jeszcze się dziwię że wolisz towarzystwo innych chłopaków ode mnie skoro ze mnie i tak nie masz żadnego pożytku bo mnie nigdy nie ma w domu – mówił a ja słuchałam. 

W pewnym momencie łzy zaczęły kapać z jego oczu. Na ten widok moje serce stanęło na chwilę, ale mimo wszystko, mimo tego że wiedziałam że żałuje i że bardzo teraz cierpi, chciałam usłyszeć wszystko 

- Mówiłaś, że jestem beznadziejny. Że nie potrafię się tobą zająć. Że ciągle ćpam i pije, a ciebie mam w dupie. To wszystko to była kompletna bzdura... Rzeczywiście, może wtedy zbyt często ćpałem i piłem, jednak mimo wszystko, zawsze byłaś dla mnie najważniejsza. Nie mogłem pojąć twoich oskarżeń,  dlatego też tak cholernie się wtedy wkurzyłem. Po kilku kolejnych twoich krzykach, straciłem nad sobą panowanie. Uderzyłem cię w twarz, potem kolejny i następny. Nie wiem co mi się stało, ale po prostu chciałem cię wtedy skrzywdzić. Założyłem na palce kastet, wiedząc że będzie bolało. Chciałem żeby cię bolało, tak jak mnie bolało to, kiedy za każdym razem widziałem cię z innym. Co prawda nigdy mnie nie zdradziłaś, ani nic w tym stylu, ale po prostu chciałem cię mieć jedynie dla siebie. – powiedział. 

Spojrzał w moje oczy i nie wiedziałam czy mam na niego patrzeć, czy może uciec wzrokiem. 

To było dziwne. Całe to wyznanie... to po prostu... brak słów.

- Jestem chory Kate – powiedział, a ja zmarszczyłam brwi – Ta teczka którą znalazłaś, to moja teczka... Od zawsze mam chorobę dwubiegunową. Wcześniej jakoś nie zwracałem na to większej uwagi, ale kiedy poznałem ciebie, kazałaś zacząć mi się leczyć. Zrobiłem to – powiedział.

- Wiedziałam o tym, że jesteś chory? – spytałam cicho.

- Tak – powiedział, kiwając głową – To dzięki tobie zacząłem panować nad swoim życiem. Ty wybrałaś mi lekarza i zaprowadziłaś mnie na pierwszą wizytę. Chodziłem na terapię trzy razy w tygodniu, a jak byłem w trasie miałem sesje wirtualne. Brałem leki, codziennie. Zazwyczaj zachowywałem się normalnie i chociaż czasami ktoś wyprowadził mnie z równowagi, ty sprawiałaś że momentalnie się uspokajałem. Wiedziałaś co zrobić, żeby odciągnąć moje złe myśli. Jednak wtedy oboje byliśmy wkurzeni. Przestałem nad sobą panować i cholernie tego żałuję. Gdybym tylko mógł cofnąć czas... – skończył, opuszczając głowę. 

Dopiero teraz poczułam mokre od łez policzki. Moja mama i siostra słuchały tego wyznania w spokoju. 

Nie wiedziałam co powiedzieć. 

Byłam w kompletnym szoku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Hej kochani :) Jak mija weekend? I co o tym myślicie? Podoba się rozdział? 

Continue Reading

You'll Also Like

4.3K 356 18
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...
16K 3.2K 34
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
71K 3K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
24.6K 1.6K 40
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...