Justin Bieber - Sekret... |J...

By kajasoko

63.4K 3.4K 374

Wyobraź sobie, że pewnego dnia, budzisz się a w Twojej głowie panuje kompletna pustka... Kate - dziewczyna z... More

#Info
Bohaterowie
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
26
27
28
29
30
31
32
Flashback Justin
33
34
35
36
37
38
39
40
Epilog
Informacja :)

25

1.2K 68 5
By kajasoko


- Justin? - odezwałam się, kiedy chłopak kładł się obok mnie na łóżku. 

Nie wiedziałam za bardzo co się dzieje i dlaczego tu jestem. Wiem że zasnęłam u Any, a potem... Nie pamiętam. Wydaje mi się że Justin wyniósł mnie z pokoju siostry i zaniósł mnie tutaj, ale pewności nie mam. Jestem kompletnie zdezorientowana. Justin przysunął się bliżej mnie i zakładając rękę na moje biodra, przysunął mnie do siebie

- Skarbie, to nie jest tak jak myślisz – powiedział, wzdychając ciężko. 

Nie wiedziałam o czym on mówi

- Bob mi wszystko powiedział. Powiedział, że byłaś u nich i że słyszałaś moją rozmowę z Chrisem – wyjaśnił. 

Przełknęłam głośno ślinę, przymykając powieki, jednak dłoń Justina na moim policzku, jego subtelny, delikatny dotyk sprawiła, że zmuszona byłam do ponownego spojrzenia na chłopaka

- Posłuchaj mnie teraz uważnie, dobrze? - spytał, a ja pokiwałam głową – To nie jest tak, że ja tego dziecka nie chcę. W prawdzie takich słów chyba użyłem w rozmowie z Chrisem, ale to do końca tak nie wygląda... Ja, ja się boję po prostu. Nie wiem, czy dam sobie z tym radę. W zasadzie to nigdy nie miałem ojca i nie wiem, czy ja będę dobrym, rozumiesz? – kiwnęłam głową słuchając dalej – Jeśli to się okaże prawdą, to... to nie wiem, nie mam pojęcia jak się zachować, co zrobić. Chcę dla ciebie, dla nas jak najlepiej, ale nie wiem czy potrafię... - powiedział, po czym pocałował lekko moje usta.

- Powiedziałeś, że straciłeś przeze mnie rok – przypomniałam smutno. 

Justin przytulił mnie mocniej, ponownie lekko całując

- Nie, to nie prawda. Źle się wyraziłem, nie straciłem tego roku... Ja po prostu źle dobrałem słowa, nie to miałem na myśli. To był najlepszy rok, bo zdałem sobie sprawę z tego jak wiele dla mnie znaczysz i że nie potrafię już bez ciebie żyć – powiedział. 

Na te słowa łzy bezwstydnie spłynęły po moich policzkach.

- Nie płacz, proszę cię – powiedział cicho, ścierając kciukiem mokrą ścieżkę.

- Ja nie chcę być dla ciebie przeszkodą – wyszlochałam – Nie chcę stać ci na drodze do spełniania marzeń, a wiem że przez dziecko tak się właśnie stanie – dodałam, w dalszym ciągu płacząc – Może po prostu lepiej będzie jak mnie zostawisz, jakoś dam sobie radę. Powinieneś skupić się teraz na sobie i robić to co kochasz. Za dużo czasu już mi poświęciłeś – skończyłam, a chłopak wgapiał się we mnie z niedowierzaniem.

- Co ty w ogóle wygadujesz? – powiedział podniesionym głosem – Co ty pieprzysz Kate? Nie mam zamiaru cię zostawiać, a jeśli okaże się że jesteś w ciąży, to to będzie najlepsza wiadomość dla mnie, rozumiesz? – spytał, nie wierzyłam w to co mówi. – Może to nie jest szczyt moich marzeń na ten moment, ale kurwa... to moje dziecko, a ty jesteś moją kobietą, nie zostawię was – dodał, wpatrując się we mnie. 

Nie wiedziałam co powiedzieć, w mojej głowie zaświeciła się jakaś mała lampka nadzieji że może nie będzie tak źle. A może ja nawet wcale nie jestem wciąży, Może rzeczywiście to tylko zatrucie, a my robimy z całej tej sprawy niewiadomo co. Już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Przetarłam twarz z łez i nie mówiąc już nic, wtuliłam się w ciało chopaka, chcąc jak najszybciej zasnać

- Kocham cię , słyszysz? Nigdy o tym nie zapominaj – szepnął do mojego ucha, co spowodowało mały uśmiech na moich ustach

- Też cię kocham – odpowiedziałam i po chwili już spałam jak małe dziecko.

Rano obudził mnie Justin, ponieważ załatwił mi wizytę u lekarza. Na całe szczęście, czułam się o wiele lepiej niż poprzedniego dnia. Ani razu mnie nie zemdliło, byłam nawet wypoczęta i chętna do życia. Pojechaliśmy wynajętym samochodem. Nie chciałam fatygować Justina, ale chłopak tak się uparł żeby ze mną pojechać, że nie miałam wyjścia. Ana została w hotelu i czekała zniecierpliwiona na nasz powrót u boku Boba. Bałam się jak cholera. Nie wiedziałam już co o tym wszystkim myśleć. Justin trzymał dłoń na moim kolanie, pocierając je lekko, chcąc abym w ten sposób jakkolwiek się uspokoiła.

- Będzie dobrze, nie martw się – pocieszył. 

Przeniosłam wzrok z widoku zza szyby na chłopaka i zerkając na niego, posłałam lekki uśmiech. Nie było mi do śmiechu. W środku cała się trzęsłam z nerwów. Chciałam mieć to już za sobą i chciałam dojechać tam jak najszybciej. 

Kilkanaście minut później, dojechaliśmy pod budynek w którym mieściła się klinika ginekologiczna. Prosiłam Justina żeby załatwił mi wizytę u zwykłego lekarza, ale on uparł się że lekarz musi być najlepszy. Że musimy mieć stu procentową pewność. Nie może dojść do żadnej pomyłki. Justin zaparkował samochód, wzięłam kilka głębokich wdechów i odpinając pasy bezpieczeństwa, wysiadłam z pojazdu. Nogi miałam jak z waty, a ręce trzęsły się jak u alkoholika niepijącego od tygodnia. Weszliśmy do środka, trzymając się za ręce. Recepcjonistka, wzięła ode mnie dokumenty i wpisując coś w komputer, poprosiła żebyśmy usiedli na krzesełkach przy drzwiach gabinetu lekarza. Oprócz nas siedziała jedna kobieta w zaawansowanej ciąży. Zajęliśmy swoje miejsca, a kobieta spojrzała na Justina przyglądając mu się uważnie. Wiedziałam że go rozpoznała. Kto by go tu nie poznał. Miałam jedynie nadzieję, że następnego dnia nie zobaczymy w żadnej gazecie ani na żadnej stronie internetowej nagłówka 

„Justin Bieber z dziewczyną u ginekologa".

- Nie denerwuj się tak, będzie dobrze – powiedział, całując czule mój policzek. 

Złapałam jego dłoń i ściskając ją mocno, miałam nadzieję, że w ten sposób nerwy zniknął.

- Pani Johns, zapraszam – powiedział lekarz, otwierając drzwi swojego gabinetu. Kobieta w ciąży wstała ze swojego miejsca i już po chwili zniknęła wewnątrz pomieszczenia

- A co jeśli to okaże się prawdą? – spytałam, czując jak łzy cisną mi się do oczu. Justin westchnął ciężko, całując moją dłoń

- Skarbie, daj spokój. Będzie dobrze – odpowiedział, zmęczony już tymi samymi pytaniami. 

Cały czas pytałam go o to samo i wcale się nie dziwię, że mógł być trochę zirytowany. W kółko pytałam, a co jeśli? A on za każdym razem starał się mnie uspokoić. Byłam mu za to cholernie wdzięczna, jednak w dalszym ciągu bardzo się bałam.

- Justin, ja nie dam rady – jęknęłam, wypuszczając z ust cichy szloch. 

Justin, założył ramię na moje barki i przyciągając mnie do siebie, przytulił mnie do swojego ciepłego ciała. 

- Ja nie potrafię, nie poradzę sobie. Jak ty sobie to wyobrażasz? Ty będziesz w trasie, a ja sama z dzieckiem w domu. Nie chcę tego dziecka – paplałam bez sensu.

- Kate, co ty w ogóle pieprzysz, co? – spytał zdziwiony moimi słowami, po czym odsuwając się ode mnie, spojrzał głęboko w moje oczy 

- Ja pierdolę... To wszystko jest takie posrane – jęknął zrezygnowany – Damy radę kurwa, słyszysz? – spytał zdenerwowany, na co kiwnęłam głową. 

Już miałam powiedzieć coś jeszcze, ale drzwi od gabinetu doktora się otworzyły, a po chwili lekarz wyczytał moje nazwisko. Przełknęłam gulę w gardle, po czym podnosząc się z miejsca, weszłam do pomieszczenia, a Justin tuż za mną.

-Proszę się przygotować. Za parawanem proszę ściągnąć ubranie z dolnych partii ciała i włożyć zielony fartuszek, który znajdzie Pani na wieszaczku. – poinstruował doktor. 

Zrobiłam co kazał, rozebrałam się, zostawiając jedynie górną część ubrania, owinęłam się jednorazowym fartuszkiem dookoła bioder i już po chwili, zajęłam miejsce na kozetce. Najpierw lekarz przeprowadził ze mną wywiad, pytając o moją miesiączkę, kiedy ostatni raz współżyliśmy i inne tego typu pierdoły. Następnie zostałam zbadana dopochwowo wziernikiem. Po minie lekarza mogłam stwierdzić, że on już wie, ale dla pewności doktor stwierdził że zrobi mi badanie usg. Ubrałam majtki i spodnie, kładąc się następnie na łóżku. Lekarz nałożył zimny żel na mój brzuch i po chwili zaczął jeździć po nim głowicą aparatu.

- Gratuluję, jest Pani w czwartym tygodniu ciąży – powiedział, a ja o mały włos nie spadłam z łóżka. 

A jednak...

Justin spojrzał na mnie z niedowierzaniem w oczach, a następnie przeniósł wzrok na ekran, który wskazywał jakieś szare kropki. Spojrzałam na niego i zobaczyłam w jego oczach... Radość? Nie wiem, ale wyglądał na podekscytowanego.

- Jest pan pewien? – spytałam cicho. 

Lekarz potwierdził swoje wcześniejsze słowa. Przymknęłam oczy, próbując wyrównać swój przyspieszony oddech.

- Będzie pani musiała teraz na siebie szczególnie uważać. Żadnych stresów, nerwów, tylko spokój i wyciszenie. Wiem, że w Państwa sytuacji nie będzie to łatwe, ale proszę wziąć to pod uwagę – powiedział. 

Nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ta informacja, mimo tego że właściwie takiej się spodziewałam, zaskoczyła mnie zupełnie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej kochani :) Jak się podoba rozdział? Na kolejny zapraszam już jutro :)

Szczęśliwego Nowego Roku, dla wszystkich :)

Continue Reading

You'll Also Like

5.7K 536 29
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
25.7K 1K 26
„ink brought us together"
78K 3K 53
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
4.9K 653 68
Harry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym.ratunkiem jest zdjecie zaklecia adopcyjnego. Ktore ujawnia, że jest synem Severusa Sna...