Justin Bieber - Sekret... |J...

kajasoko द्वारा

63.1K 3.4K 374

Wyobraź sobie, że pewnego dnia, budzisz się a w Twojej głowie panuje kompletna pustka... Kate - dziewczyna z... अधिक

#Info
Bohaterowie
1
2
3
4
5
6
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
Flashback Justin
33
34
35
36
37
38
39
40
Epilog
Informacja :)

7

1.9K 107 6
kajasoko द्वारा

Po zwiedzeniu reszty mieszkania, rozpakowaniu się oraz wzięciu prysznica, przebrana w dresy i koszulkę Justina, poszłam do kuchni. Otwierając lodówkę, wyjęłam sok pomarańczowy, a następnie wlałam go do szklanki. Oparłam się o blat, przyglądając się uważnie chłopakowi, który właśnie, notował w skupieniu, coś w swoim zeszycie. Odbiłam się od miejsca w którym stałam i ze szklanką w ręku, podeszłam do Justina

- Co robisz? – spytałam, zajmując miejsce po jego lewej stronie. 

Chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się delikatnie, odłożył zeszyt na szklany stolik, po czym położył dłoń na moim policzku, pocierając go kciukiem

- Kocham cię – oznajmił wymijając moje pytanie, na co się uśmiechnęłam. 

Chciałabym mu odpowiedzieć tym samym, ale jeszcze nie byłam na to gotowa. Jedyne co w tym momencie mogłam zrobić, to skinąć głową.

- Justin – wyszeptałam, przymykając oczy, czując jak pod wpływem jego czułego dotyku, moje ciało przeszywa przyjemny dreszcz.

- Mhm? – wymruczał, zliżając się do mojej szyi. Złożył na niej mokry pocałunek i jeszcze kilka następnych, tuż pod moim uchem

- Mieliśmy porozmawiać – jęknęłam, czując jak mój żołądek kurczy się z przyjemności jaką mi w tej chwili sprawiał mój chłopak

- Nie odpuścisz prawda? – mruknął w moją szyję, na co pokiwałam głową na boki. 

Nie mogłam tego odpuścić, chciałam wiedzieć. Chciałam wiedziec dlaczego jego relacje z moją mamą nie są dobre. Chciałam żeby powiedział mi wszystko, ponieważ czułam że coś było nie tak i ewidentnie, oboje coś przede mną ukrywają

- Okej – westchnął, odsuwając się ode mnie – Co chcesz wiedzieć?

- Dlaczego nie dogadujesz się z moją mamą? – spytałam, patrząc w jego piękne oczy

- Okej – powiedział, wplątując palce we włosy i pociągając mocno za ich końcówki. Zastanowił się, poskładał myśli do kupy, a już po chwili otworzył buzię mówiąc

- To wszystko przez twój wypadek – wyjaśnił, a ja słuchałam uważnie. 

Chłopak oparł się plecami o kanapę, przymykając oczy, dokładnie tak jakby chciał sobie wszystko dobrze przypomnieć 

- Byliśmy na imprezie, u Chrisa – mojego kolegi – Coś się tam stało, nie pamiętam co, ale wkurzyłaś się i wyszłaś. Miałaś do mnie o coś pretensje, a ja nie bardzo rozumiałem o co ci chodzi. Chciałaś stamtąd pójść, chciałaś wrócić do domu, a ja chciałem zostać. Wściekłaś się na mnie i zaczęliśmy się kłócić, o byle co... Jak zwykle z resztą – powiedział, otwierając powieki, po czym spojrzał na mnie 

- Naprawdę nie wiem o co dokładnie się pokłóciliśmy. Wkurzyłem się, wróciłem do domu Chrisa, zostawiając cię na jego podwórku. Kiedy zrozumiałem swój błąd i to jak niedorzeczna była ta kłótnia, wróciłem się i... - zaciał się na chwilę, wypuszczając ciężko powietrze z ust 

- I cię tam znalazłem. Leżałaś nieprzytomna, z obitą twarzą. Wyglądałaś strasznie. Byłaś posiniaczona, a z twojego nosa, brwi i ust, lała się krew – westchnął, znów zamykając powieki 

- Zadzwoniłem po pogotowie. Przyjechało dopiero po jakimś czasie. Niedługo po tym jak przewieźli cię do szpitala, pojawili się twoi rodzice. Kiedy dowiedzieli się co się stało, twoja matka wpadła w szał. Zaczęła mnie bić i wyzywać. Powiedziała, że powinienem cię chronić... - przyłożył dłonie do twarzy, pocierając ją mocno i z nów zaczał opowiadać 

- Kiedy się zatrzymałaś... Kiedy z powodu obrażeń, twoje serce na chwilę przestało bić, wykrzyczała mi w twarz że mnie nienawidzi, że jeśli umrzesz to to będzie tylko moja wina – powiedział cicho, jakby wcale nie chciał żebym to słyszała. Nie powiedziałam nic, położyłam jedynie dłoń na jego ramieniu, chcąc w ten sposób pokazać że niczemu nie jest winien i że jestem po jego stronie 

- To było straszne – jęknął

- Hej, to nie twoja wina, Justin – powiedziałm cicho, łapiąc jego brodę w palce i obracając twarz chłopaka tak, by mógł spojrzeć mi w oczy – To był wypadek, to nie jest twoja wina – powtórzyłam, ale on zdawał się nie wierzyć moim słowo

- To moja wina, Kate – powiedział, a jego oczach pojawiły się łzy. 

Serce mi pękało na widok załamanego Justina. Przybliżyłam się do niego i zaplatając ramiona wokół jego szyi, przyciągnęłam go do siebie

- To wszystko przeze mnie – zapłakał. – To przeze mnie wylądowałaś w szpitalu, przeze mnie zapadłaś w śpiączkę... Jesteś moim wszystkim, powinienem cię chronić, a tymczasem ja... - urwał, próbując złapać długo wstrzymywane powietrze. 

Potarłam dłonią jego plecy w celu uspokojenia go, ale to było na nic. Płakał jak małe dziecko, przypominając sobie wydarzenia z tego feralnego dnia.

- Już wszystko wiem – powiedziałam cicho do jego ucha – Od teraz nie będziemy poruszać tego tematu – dodałam.

Kiedy Justin się trochę uspokoił, zjedliśmy razem kolację, a następnie położyliśmy się spać. Długo nie mogłam zasnąć w nowym miejscu, nowym łóżku. Kręciłam się z boku na bok, wydając z siebie ciche pomruki niezadowolenia. Dopiero kiedy chłopak, objął moją talię mocnym, męskim ramieniem i przysunął moje ciało do swojego rozgrzanego torsu, udało mi się zamknąć powieki i odlecieć do krainy snów. Wiem, że to może wydawać się dziwne, ale ja naprawdę bardzo dobrze się przy nim czułam. Kochał mnie, wiedziałam o tym. Widziałam to w jego oczach, w sposobie wpatrywania się we mnie, w gestach, w uśmiechu. Co do tego, miałam pewność. Jedyne czego nie byłam pewna w stu procentach, to to, czy ja również darzę go tym uczuciem. Tak, zależy mi na nim i tak, czuję się dobrze w jego towarzystwie, ale czy to wystarczy, żeby móc powiedzieć że go kocham? Nie wiem, chyba nie. Jeszcze nie.

Obudziłam się rano, czując promienie słońca muskające moją twarz. Otworzyłam powoli powieki, przekręcając się na drugi bok. Miałam nadzieję, że znajdę tam śpiącego chłopaka, ale miejsce w którym zasnął poprzedniego wieczora, było puste. Podniosłam się niechętnie do pozycji siedzącej, po czym powoli wstałam kierując się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam twarz i zęby, doprowadziłam swoje włosy do porządku i owijając się w satynowy czarny szlafrok, ponownie weszłam do pokoju. Wygrzebałam z komody bieliznę i jakieś zwyczajne codzienne ciuchy, po czym ubrałam się i wyszłam z pomieszczenia. 

Zamykając drzwi sypialni, poczułam jakiś słodki, ładny zapach. Podążyłam za nim i kiedy weszłam do kuchni, zobaczyłam Justina stojącego przy kuchence, smażącego tradycyjne pancakesy. Uśmiechnęłam się lekko na widok gotującego chłopaka.

- Hej – powiedziałam, stając za jego plecami. 

Chłopak odwrócił się do mnie przodem, trzymając w ręku łopatkę do naleśników i z szerokim uśmiechem na twarzy, podszedł do mnie, składając delikatny pocałunek na moich ustach

- Hej, jak się spało? – spytał, przyglądając się mojej twarzy

- Całkiem dobrze – wzruszyłam ramionami – Co robisz?

- Naleśniki z bananami, twoje ulubione – mówił, poruszając śmiesznie brwiami – W prawdzie miałem zanieśc ci je do łóżka, no ale jak widać... Chyba zjemy w kuchni – dodał, drapiąc się po karku. 

Uśmiechnęłam się szeroko i zaplatając ramiona wokół talii chłopaka, przytuliłam się do jego ciepłego ciała, napawając się ładnym zapachem perfum, wymieszanym z jego własnym. Mogłabym tak stać całą wieczność, ale na moje nieszczęście chłopak odsunął się ode mnie, odwrócił się przodem do patelni z naleśnikami i przewrócił je na drugą stronę

- Siadaj – powiedział, wskazując na barowy stołek przy kuchennej wyspie. 

Zrobiłam co kazał i czekałam aż skończy. Po kilku minutach, chłopak zajął miejsce obok mnie, kładąc przed nami talerze z górą naleśników z kawałkami bananów, oblanymi sosem karmelowym. Podziękowałam ładnie, przekroiłam naleśniki po czym maczając je w sosie, włożyłam kawałek do ust. Nie wiem jak on to zrobił, ale to co w tej chwili spożywałam, to było niebo w gębie

- Mmm, jest pyszne – powiedziałam z pełną buzią, na co chłopak się zaśmiał.

- Kate – zwrócił się do mnie chłopak, wkładając talerze do zmywarki, po skończonym śniadaniu. Spojrzałam na niego uważnie, czekając aż zacznie mówić 

- Chris zaprosił nas na imprezę, może miałabyś ochotę iść? – spytał, drapiąc się po karku. Widać było jego zakłopotanie i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, czym jest spowodowane. Impreza, Chris, ja, Justin, wypadek...

- Nie musimy tam iść. Przekazuję ci jedynie zaproszenie – wzruszył ramionami, widząc moje zastanowienie. 

Wstałam z miejsca i podchodząc do chłopaka, zarzuciłam ręce na jego szyję, wpatrując się w jego, piękne bursztynowe oczy.

- Możemy iść – powiedziałam, przyciskając usta do jego policzka

- Jesteś pewna? Wiesz to... Nie musimy, możemy po prostu posiedzieć w domu, pooglądać jakieś filmy, albo po prostu gdzieś wyjść – uśmiechnął się niepewnie.

- Nie, nie. Chodźmy, może być fajnie, poza tym potrzebuję trochę rozrywki – chłopak przez chwilę nad czymś się zastanawiał. Jego szczęka zacisnęła się, pokazując dokładnie rysy twarzy, a oczy wgapiały się w dal, kompletnie nieobecnym spojrzeniem. Złapałam w palce jego brodę, zmuszając go tym do spojrzenia na mnie

- Justin – westchnęłam cicho – Jest dobrze, możemy tam iść

- Tak – pokiwał głową – Dobrze, jeśli chcesz to pójdziemy, ale proszę... - zatrzymał się na chwilę, przypatrując się mojej twarzy – Jeśli coś będzie nie tak, jeśli nie będziesz czuła się za dobrze w ich towarzystwie, od razu mi mówisz i wychodzimy, okej? – spytał na co kiwnęłam głową. Wymieniliśmy się lekkimi uśmiechami i łącząc nasze usta, popłynęliśmy w namiętnym pocałunku.

***

- Gotowa? – krzyknął Justin z pokoju, kiedy ja kończyłam przygotowania do wyjścia w łazience. Założyłam czarną, obcisłą sukienkę, która kończyła się w połowie ud, delikatnie podkręciłam włosy, oraz pociągnęłam czarnym tuszem rzęsy. Postawiłam na delikatny makijaż, po pierwsze dlatego że przez brak kosmetyków, nie mogłam pozwolić sobie na więcej, po drugie, uważałam że im mniej tym lepiej. Ostatni raz rzuciłam okiem na to jak wyglądam i kiedy stwierdziłam, że jest okej, opuściłam pomieszczenie.

- Wyglądasz cudownie – powiedział chłopak, stojąc na środku pokoju, czekając na mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało, czując jak moje policzki przykrywa wielki rumieniec.

- Dziękuje – powiedziałam cicho, w dalszym ciągu uśmiechając się. 

Chłopak złapał mnie za rękę i pociągając mnie do siebie, schował twarz w zgięciu mojej szyi. Przejechał językiem, po odkrytej skórze, składając przy tym małe pocałunki tuż pod moim uchem. Jego ciepłe usta, powodowały przyjemne dreszcze. Przymknęłam powieki, chcąc zrelaksować się pod wpływem jego dotyku. Jęknęłam cicho, kiedy poczułam jak chłopak przygryza kawałek skóry na szyi, ssąc ją przy tym nieco mocniej niż się tego spodziewałam.

- Jesteś tak cholernie gorąca – wyszeptał. 

Oderwałam się od niego i spoglądając w bursztynowe oczy chłopaka, wpiłam się mocno w jego różowe, pełne usta. Całowaliśmy się tak, jakbyśmy nigdy nie chcieli przestać. Nasze języki walczyły o dominację, masując na przemian nasze podniebienia. Urywane oddechy, mieszały się ze sobą oplatając ciepłem nasze twarze. Otarłam się podbrzuszem o jego krocze, przez co mogłam śmiało stwierdzić, że chłopak jest w pełnej gotowości. Odrywając się niechętnie od jego ust, spojrzałam w dół i ujrzałam spore wybrzuszenie w jego spodniach. Przygryzając dolną wargę, na nowo powróciłam do oczu chłopaka, który w tym momencie wgapiał się we mnie jednoznacznie. Nie wiem czy to nie za wcześnie, ale miałam na niego cholerną ochotę. Chciałam żeby wziął mnie tu i teraz, żeby się mną zajął tak jak należy. Wszystko mówiło mi, że pragnę jego dotyku, jak nigdy wczesniej. Odczuwalna tęsknota, była silniejsza od rozsądku

- Kochaj się ze mną – wyszeptałam cicho, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. 

Chłopak zjechał dłońmi z mojej talii na pupę i ściskając lekko moje pośladki, uniósł mnie w górę. Zaplotłam nogi wokół jego bioder, pozwalając poprowadzić się na łóżko. Położył mnie delikatnie na materacu, zwisając tuż nade mną. Mogłam wyczuć jak jego serce wali oszalałe, moje z resztą też. Przyjemna fala ciepła rozchodziła się w dole mojego brzucha. Mimowolnie pokręciłam się na łóżku, wypychając biodra w stronę chłopaka.

- Taka niecierpliwa – mruknął nisko, tuż przy moim uchu. 

Pocałunkami wyznaczał mokrą ścieżkę, prowadząca od szyi, przez dekolt aż do moich zakrytych piersi. Nie czekając długo, podniósł dół mojej sukienki, składając w między czasie, pocałunki na moich udach. Syknęłam z przyjemności, kiedy jego usta spotkały się z moją kobiecością.

- Witaj, księżniczko – przywitał się, a jego ciepły oddech wywołał u mnie dreszcz podniecenia. Ucałował moją księżniczkę przez majtki, a następnie pozbawił mnie bielizny rzucając ją na drugi koniec sypialni. Uśmiechnął się figlarnie, wracając do mojej kobiecości. Wiłam się z przyjemności, czując jak jego język obija się o każdy zakamarek mojej niuni. To było tak cholernie przyjemne. Wygięłam plecy w delikatny łuk, czując jak jego język ociera się o najwrażliwszy punkt. Byłam bliska końca, kiedy chłopak oderwał się ode mnie, powracając do moich ust. Jęknęłam z zawodem, w momencie w którym przyjemne doznanie w jednej sekundzie gdzieś uleciało

- Nie tak szybko, kochanie – szepnął w moje usta, drażniąc się ze mną. 

Uniosłam się na łokciach, wpijając się mocno w jego usta. Ułożyłam nasze ciała tak, że chłopak siedział teraz na łóżku, a ja okrakiem usiadłam na jego wybrzuszeniu. Bez pytania, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, sięgnęłam ręką do jego spodni, odsuwając rozporek. Uwolniłam stojącego już na baczność przyjaciela i nie czekając długo, naprowadziłam go dłonią do mojego wnętrza. Jęknęłam czując jak wypełnia mnie całą, centymetr po centymetrze. Nie myśląc wiele, zaczęłam poruszać się w przód i w tył, kołysząc się na chłopaku. Ciche dyszenie opuściło nasze usta, kiedy zwiększyłam tempo. Wplotłam palce we włosy chłopaka, czując jak niebezpiecznie blisko już jestem. Jego usta na mojej szyi, podsycały podniecenie, a palce błądzące po moich nagich udach, sprawiały, że chciałam więcej. 

Jęknęłam głośno, czując jak przyjemna fala, rozlewa się po moim wnętrzu. Drżącym ciałem, opadłam na chłopaka, próbując wyrównać oddech. Justin, złożył czuły pocałunek na moich ustach, podnosząc mnie lekko ze swoich ud, po czym ułożył mnie na materacu, pod sobą. Całował każdy centymetr mojej twarzy, czekając cierpliwie aż dojdę do siebie. Widząc że już nieco się opanowałam, ponownie wsunął się we mnie zaczynając powoli i bardzo delikatnie, tak jakby chciał przygotować mnie do swojej obecności.

- Kocham cię – szepnął do mojego ucha i chyba po raz pierwszy, nie tylko to usłyszałam ale i poczułam. 

Doskonale wiedziałam, że to co mówi było prawdą. Kochał mnie. Pokazuje mi to na każdym kroku. Był przy mnie kiedy ja - nieświadoma niczego- leżałam w klinice dochodząc do siebie po wypadku. Jest przy mnie tu i teraz, pokazując mi to, że jest mój. Że zawsze był i że zawsze będzie. 

Na te słowa moje serce zabiło dwa razy szybciej i pomimo tego, że w zasadzie dość często mi to mówił, teraz było inaczej. Poczułam coś, co od jakiegoś czasu potrzebowałam czuć. 

Poczułam pewność...

- Kocham cię – odpowiedziałam świadoma swoich słów. 

Chłopak zatrzymał się w bezruchu, spoglądając niepewnie w moje oczy. Jego twarz była zmarszczona w grymasie, a brwi łączyły się teraz w jedną linię. Wiedziałam, że był cholernie zdziwiony i niepewny tego, co usłyszał

- Powtórz – szepnął drżącym głosem, na co się uśmiechnęłam

- Kocham cię – powiedziałam jeszcze bardziej pewnie niż zrobiłam to przed chwilą

- Jeszcze raz – wyszczerzył się w szerokim uśmiechu

- Kocham cię Justin

- Kocham cię – odpowiedział, wpijając się w moje usta – Nawet nie wiesz, jak długo czekałem na te słowa.

------------------------------------------------------------------------------------

I jest kolejny :) Jak się podoba? Zaznaczcie swoją obecność gwiazdkami lub komentarzami :)

पढ़ना जारी रखें

आपको ये भी पसंदे आएँगी

181K 10.3K 131
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
45.3K 1.9K 38
Szybko możemy kogoś znielubić, ale ... równie szybko możemy kogoś polubić, prawda?
71.1K 3K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
16K 3.2K 34
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...