Akemi: Krwawa Róża (Metanoia)...

By Shicori

6.8K 539 785

Książka dla jednej z moich beztis (kocham wszystkie bestis i oczywiście każda dostanie prezent). Książka zawi... More

informacja
prolog
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
sorcia
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
bardzo ważna sprawa
40.
41.
42.
43.
44.
napewnonierozdzial
45.
Wigilijna wieczerza, czyli świąteczny specjał pt1
Wigilijna wieczerza, czyli świąteczny specjał pt2
46.
47.
48.
49.
epilog
ja wiem że ta książka się skończyła ALE

Wale drinki w walentynki

90 6 63
By Shicori

WALENTYNKOWY SPECJAL WIDZOWIE

Przypominam, że nie zalicza się w żaden sposób do fabuły reszty książki. Jest po prostu ff o ff w sumie

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

Tak. Czternasty lutego, święto zakochanych i udręka dla singli lub tych, których uczucia nie zostały odwzajemnione.

Dla Zhongliego, lub jak ktoś woli, wielkiego Rexa Lapisa, nigdy nie był to specjalny dzień.

Oczywiście dlatego, że po prostu święto to powstało po tym, jak osoba, którą darzył jakimikolwiek uczuciami, odeszła.

W domyśle umarła.

Tego roku jednak czuł się samotny, nad wyraz samotny. Siedział w barze, patrząc za okno. Padał śnieg, wszędzie można było zobaczyć walentynkowe dekoracje lub pary chodzące za ręce, pijące gorącą czekoladę, śmiejące się. Po prostu ludzie byli szczęśliwi.

On sam nie był, z resztą jak większość osób w barze. Co roku zbierali się tu ci odrzuceni lub po prostu samotni.

Oraz ci, którzy zagorzale nienawidzili i tępili tradycję obchodzenia walentynek.

Właśnie zobaczył, jak Misaki wchodzi z Xinyan do kawiarni naprzeciwko. Westchnął ciężko, sam też czuł dziwną potrzebę spędzenia z kimś miło wieczoru.

No niestety. Jak widać nie było mu pisane spotkać się z kimś akurat w to święto, więc po prostu zamówił kolejne wino.

Nie dbał o to, że właściciel był najgorszym sknerą i trunek był mocno rozcieńczony. Nikomu tutaj to nie przeszkadzało, bo wino było niezwykle tanie.

Gdy dostał swoje zamówienie i usiadł wygodnie naprzeciwko okna, spostrzegł opatuloną szalikami szczupłą sylwetkę, a długie, rude włosy zdradzały od razu kim jest ta osoba.

Przemarzająca dziewczyna szła pomału, rozglądając się uważnie dookoła.

Nie znała jeszcze dobrze miasta, które chyba pierwszy raz w historii zostało zasypane śniegiem, więc jeszcze trudniej było się odnaleźć między krętymi uliczkami i licznymi schodami.

Zhongli wstał i szybko wyszedł, podszedł do rudowłosej.

- Dobry wieczór - powiedział niezbyt głośno, jednak jego głęboki głos niesie się doskonale, wyrwał Akemi gwałtownie z zamyślenia. Podskoczyła, odwracając się w kierunku bruneta.

- PRZESTRASZYŁEŚ MNIE - krzyknęła, ale pożałowała tego, gdy tylko poczuła ból przeziębionego gardła.

- Wybacz, nie chciałem - spuścił lekko głowę, a jego złote oczy obdarzyły dziewczynę przepraszającym wzrokiem. Po chwili podszedł bliżej i poprawił jej szalik - zimno ci?

- Jest znośnie - skuliła się jeszcze bardziej w sobie, pociągając nosem.

- Widzę, że marzniesz. W środku jest cieplej - wykonał subtelny ruch dłonią, wskazując na bar, z którego wyszedł, zostawiając kurtkę swoją drogą.

- A ty nie? Nie masz nawet kurtki - uważnie przyjrzała się koszuli bruneta, która idealnie kontrastowała z jego złocistymi tęczówkami. Na jego szyki błysnął równie złoty łańcuszek, a dłonie, jak zwykle, ukrył w rękawiczkach.

Wyglądał naprawdę dobrze.

- A nie jesteś z kimś umówiony... Czy coś? Niecodziennie się tak stroisz - uniosła brew.

Brunet, nawet nie wiedząc, co na siebie dziś włożył, szybko sprawdził, co właściwie ma na sobie.

- Szczerze ubrałem pierwszą lepszą wyprasowaną koszulę.. Nie ważne, nie przeszkadzasz, właściwie planowałem spędzić wieczór sam. Oczywiście jeśli ty nie masz planów.

Akemi zauważyła, że brunet nie zachowuje się tak jak zazwyczaj. Zdecydowanie stracił swój wewnętrzny spokój.

- W takim razie chętnie skorzystam.

Weszli do środka, w barze nie było zbyt tłoczno, jednak zdecydowanie ciepło. Zhongli pomógł zdjąć rudowłosej płaszcz, który powiesił na wieszaku, a następnie udali się do stolika przy którym przed chwilą złotooki siedział sam.

Akemi nie była ubrana równie elegancko, kozaki i zakolanówki, oczywiście grube i ciepłe, ładnie komponowały się z szarą spódnicą i zdecydowanie za dużym, puchatym, wełnianym swetrem. Na głowie, tradycyjnie, miała opaskę w kwiaty, a jej policzki zdobił wyraźny rumieniec, niemal dorównujący intensywnością koloru do tęczówek rudowłosej, spowodowany mrozem na dworze.

Zhongli uznał to za absolutnie urocze, jednak pozostawił tą uwagę dla siebie.

Szkarłatnooka spostrzegła niedopite wino bruneta. Nie chciała zgłębiać tematu, ale jej myśli same krążyły wokół wina i Zhongliego.

Mężczyzna mówił jej, że bardzo lubi jeden, szczególny smak wina, którego za nic nie mogła sobie przypomnieć.

Może zhongli siedzi tu już długo i wlał w siebie hektolitry tegoż alkoholu..? Nie wiedziała, ale jego zachowanie ją intrygowało.

- Dobry wieczór, co podać? - kelnerka wyrwała rudowłosą z zamyślenia. Włosy, jak z resztą wszystkie kobiety obsługujące w tym barze, związała w kok, a guzik przymałej koszuli ledwo trzymał się na nitkach. No cóż, chyba powinna zwrócić się do pracodawcy o rozmiar większy zestaw ubrań.

Zhongli spojrzał na kobietę, szybko zmierzył ją obojętnym spojrzeniem i skinął głową na Akemi, aby ta złożyła zamówienie pierwsza.

Gdy złożyli zamówienie kelnerka odeszła, po drodze do kuchni ewidentnie puszczając oczko do bruneta.

Tak to już jest jak się je w jakiejś melinie.

- Czemu jesteś sama w walentynki? Myślałem, że pójdziesz gdzieś z Childe.

- Um.. on... - uderzyło ją to, sama nie wiedziała czemu. Spojrzała przez okno, gdzie, o wilku mowa, akurat przechodził rudzielec, szturchając się ze swoją młodszą siostrą, śmiejąc się przy tym tak dźwięcznie, że nawet za szybą słyszała go dokładnie - czemu miałabym gdzieś z nim iść w walentynki?

- Równie dobrze czemu miałabyś iść ze mną? - popatrzył jej w oczy, unosząc brew. Jedną ręką podpierał się o blat stołu, a druga bawiła się pustym już kieliszkiem.

- Bo nie jesteś zajęty.

Brunet zdziwił się na to stwierdzenie, nie miał pojęcia, że jego przyjaciel ze Snezhnayi znalazł sobie kogoś, co idealnie pokazywał wyraz jego twarzy. W szczególności szeroko otwarte oczy.

- N-NIE W TYM SENSIE! - krzyknęła, machając rękami - miałam na myśli, że Childe miał już inne plany, z resztą jak sam widzisz, ma gościa. Za to ty sam chciałeś spędzić ze mną ten wieczór, więc w czym problem? To zwykłe przyjacielskie spotkanie.

- Nie ma problemu. Po prostu chciałem się dowiedzieć, co się wydarzyło. Cały czas miałem wrażenie, że będziesz zajęta dziś wieczorem.

- Sugerujesz mi coś? - oparła brodę na ręce, przechylając się w stronę bruneta.

- Myślałem, że odbierzesz to jako komplement. Wybacz.

Westchnęła.

- Przepraszam, źle zareagowałam. W każdym razie... Cieszę się, że na ciebie trafiłam i że to z tobą spędzę wieczór - na jej twarzy zawitał szeroki, szczery, piękny uśmiech.

- Nie ma sprawy. Zmieniając temat, jak minął ci dzień?

- Ruch w kwiaciarni był przeogromny, chyba nietrudno się domyślić. Paru klientów robiło jakieś problemy o nic, jednak nie mogę narzekać. A ty robiłeś coś ciekawego? - przekrzywiła głowę z zainteresowaniem.

- Niezbyt, jedynie dostałem wypłatę. Trochę spóźnioną, ale zawsze. Właściwie dlatego dziś ja płacę, chociaż raz mogę ci się zrewanżować.

- Nie trzeba, Zhongli, to dla mnie przyjemność - znowu uśmiechnęła się ciepło.

- Dla państwa - jedzenie przyniosła im inna kobieta, ubrana identycznie, jednak jej strój miał dobry rozmiar. Ustawiła talerze na stole i odeszła cicho.

- Kemi, proszę cię...

Rudowłosa osłupiała.

- Od kiedy nazywam się Kemi? - uniosła brew, łapiąc sztućce w dłonie. Złotooki oczywiście zrobił to samo.

- Twoje imię ciężko zdrobnić, myślałem, że to ci się spodoba.

- Podoba mi się - przerwała mu, kręcąc głową - zdziwiłam się po prostu. Jeśli chcesz możesz tak do mnie mówić - wzięła do ust pierwszy kęs swojej potrawy.

No nie było to niebo w gębie, ale mogło być gorzej, w końcu weszli do niezbyt prestiżowego lokalu.

Zhongli zajadał się pierożkami, w pewnym momencie spojrzał na Akemi.

- Chcesz spróbować? Są niezłe.

- Nie umiem używać pałeczek. Chyba każdy rudy osobnik jest wybrakowany jeśli chodzi o tą umiejętność - zachichotała, mając na myśli oczywiście Tartaglię, nikogo innego.

Zhongli wziął pierożka w pałeczki, patrząc na dziewczynę, a po chwili zawahania włożył go do swoich ust.

- Przeżyję, jeśli raz użyjesz widelca - powiedział z pół pełną buzią.

Bez zastanowienia wbiła widelec w pieroga i go połknęła. Zrobiła minę jak znawca pierożków, po czym powiedziała:

- Nie jest źle.

- Mówiłem - odpowiedział Zhongli gdy tylko przełknął swojego.

Po parunastu minutach podeszła kelnerka z rachunkiem. Brunet od razu zapłacił, zostawił raczej średniej wielkości napiwek, po czym wstał od stołu, więc Akemi zrobiła to samo. Przed drzwiami pomógł założyć szkarłatnookiej plaszcz, sam założył swój i wyszli.

- Chciałabyś... Przyjść do mnie? - biała jak mleko para wydobywała się z jego ust.

- Chętnie! - Zhongli po raz kolejny dziś zobaczył szeroki uśmiech rudowłosej, na widok którego od razu poczuł się lepiej.

Skierowali się w stronę domu bruneta. Nie było to blisko, gdyż trzeba było opuścić port i przejść do wioski.

- Pięknie tu... - powiedziała cicho, niemal szeptem, szkarłatnooka, oglądając piękne, obsypane śniegiem drzewa liyue.

- Prawda. Co prawda, dziwne jest to, że śnieg dotarł aż tutaj. Zawsze była tu wysoka temperatura.

- Teraz jest bardziej lodowato niż w Dragonspine - kichnęła cicho, zasłaniając twarz dłońmi.

- Zimno ci? - pochylił się nad nią i położył  dłoń na ramieniu przyjaciółki. Dopiero teraz poczuł, jak dziewczyna się trzęsie - Chodźmy szybciej, w domu zaparzę ci herbatę.

- Nie jest źle... - poprawiła szalik, pociągając nosem.

- Właśnie słyszę. Chodź, pójdziemy skrótem - złapał ją za rękę i skierował kroki na wąską wydeptaną ścieżkę.

Zobaczył zmieszaną minę dziewczyny, więc puścił jej dłoń. Szli dalej w ciszy, jednak nie tej niezręcznej. Patrzyli na płatki śniegu, pomału opadające na ziemię.

Rudowłosa wystawiła język,na który opadła jedna ze śnieżynek.

- Nie jedz śniegu - Zhongli zaśmiał się cicho - jest zimny.

- A tam, to tylko jeden mały płatek. Nic mi nie będzie - Na widok domu bruneta przyspieszyła i w podskokach dotarła pod same drzwi, gdzie czekała na przyjaciela, który szedł tym samym tempem.

Brunet dotarł do drzwi z wyciągniętymi już kluczami. Otworzył drzwi, przepuścił w drzwiach dziewczynę i wszedł za nią.

Dom był mały, dwupokojowy. Dominowały tu ciemne kolory, a dodatki w pomieszczeniach w kolorze złotym sprawiały, że dom wyglądał jak odzwierciedlenie Zhongliego. Wszędzie unosił się zapach herbaty, wszystko było zadbane i posprzątane. Z pewnością zdałby test białej rękawiczki, czego rudowłosa nie mogła niestety powiedzieć o swoim mieszkaniu.

Zhongli powiesił płaszcz Rudowłosej, która wciąż dygotała z zimna. Chciała zdjąć kozaki, ale zhongli nie chciał jej na to pozwolić.

- Ale na dworze jest śnieg, kozaki są brudne...

- Zapraszam do salonu - nie pozwolił jej dokończyć i wskazał wymienione pomieszczenie. Dziewczyna poszła we wskazanym kierunku, a Zhongli jeszcze szybko wstąpił do swojej sypialni po koc - usiądź sobie na kanapie.

Dziewczyna usiadła posłusznie na sofie, a mężczyzna opatulił ją szczelnie kocem i ruszył do kuchni, aby zaparzyć herbatę, jak obiecał.

- Jaką herbatę chcesz? - zapytał przechodząc do kuchni.

- Nie wiem. Byle nie taką, która parzy się sześć godzin.

Zhongli zaśmiał się pod nosem i nalał wody do czajnika.

Tymczasem Akemi skuliła się na kanapie, uprzednio oczywiście ściągając kozaki, gdyż nie chciała ubrudzić siedzenia, podkurczyła kolana pod brodę, jeszcze bardziej owijając się kocem.

Gdy Zhongli wrócił z herbatą, zobaczył Akemi, zawiniętą w kulkę. Zaśmiał się dźwięcznie na ten widok.

- coś nie tak?

- Topisz się w tym kocu i swetrze - Akemi dałaby wszystko, aby móc widzieć ten uśmiech codziennie - dalej ci zimno?

Dziewczyna pokiwała głową. Brunet usiadł ostrożnie obok, po czym podał jej herbatę.

- Napij się, to cię rozgrzeje. Chai Masala na mleku migdałowym, mam nadzieję, że ci posmakuje

[Tak srogi risercz był]

- Co? - Akemi nie miała pojęcia, o czym mowa.

- Czarna herbata z cynamonem, pieprzem, imbirem, goździkami i kardamonem - rudowłosa upiła łyk gorącego napoju - nie wiem, czy lubisz próbować nieco bardziej.. nietypowe smaki, więc dałem ci tą bardziej zbliżoną do tej, którą zwykłaś pić.

- Zauważyłeś, że pijam czarną? - mężczyzna kiwnął głową, a szkarłatnooka upiła kolejny łyk - nie smakuje tak, jakbym mogła się spodziewać. Przyprawy mają jakby... Inny aromat..

- Są specjalne, nie kupiłem ich na zwykłym targu - uśmiechnął się zadowolony, po czym zreflektował się - a co, nie smakuje ci..?

Akemi widząc wyraz jego twarzy podkręciła głową.

- Jest przepyszna! - złapała kubek drugą dłonią i oparła się o jego ramię - i wyjaśniło się, gdzie podziewa się cała twoja mora.

Zakłopotany Zhongli podrapał się po karku. Spiął się wyczuwalnie, gdyż nie przywykł do takiej bliskości.

- Tak... Głównie w to inwestuje swoje zarobki... - odwrócił wzrok - nie wyśmiej mnie, proszę...

- połowę zarobków inwestuję w książki. I to nawet nie naukowe, tylko jakieś fantasy.

[Załóżmy że dla nich fantasy to jest inny poziom spierdolenia i opowiada o czymś innym niż smoki i ludzie z mocami ok]

- Również dużo czytam, co pewnie wiesz. Jeśli chciałabyś coś pożyczyć, mów śmiało.

- Dziękuję - przymrużyła oczy, smakując kolejny łyk herbaty, dalej oparta o spiętego Zhongliego - po co się tak spinasz?

- Nie spinam się.

- Czuję to przez koc. Jeśli krępuje cię to, co robię po prostu powiedz, a przestanę - dziewczyna uniosła głowę, obracając ją w kierunku bruneta, co spowodowało, że ich twarze były dość blisko siebie, a to było dla złotookiego wyjściem ze strefy komfortu, czego nie można było powiedzieć o Akemi, która nie robiła sobie nic z tego, że dzieliła ich tak minimalna odległość.

I chyba było to po nim widać, bo rudowłosa zachichotała.

- Dobrze już, dobrze. Odsuwam się - nie zdążyła wykonać czynności, bo mężczyzna objął ją ramieniem, oczywiście uważając, by nie rozlała herbaty.

- Nie przeszkadza mi to..

- Skoro tak mówisz - dopiła herbatę i odstawiła kubek na stolik stojący koło kanapy.

- Wyglądasz na zmęczoną. Jeśli chcesz możesz - niestety przerwano mu, a raczej Akemi mu przerwała.

- Chcę spać.. - powiedziała, w pół śnie, tuląc się do bruneta - tu jest cieplutko...

- Nie ma sprawy, tylko pozwól, że przyniosę ci pościel. Chyba, że wolisz spać w łóżku, wtedy po prostu ją zmienię, a sam zostanę w salonie oczywiście.

- Nie trzeba... Mogę spać - ziewnęła, szeroko otwierając usta i marszcząc brwi - ...tutaj.

- Jak sobie życzysz - chciał wstać, ale rudowłosa uczepiła się i nie chciała puścić.

- Nie idź.

- Nie będzie mnie chwilę, przylepo - zaśmiał się, a szkarłatnooka zdziwiła się na to przezwisko.

- No dobra.. idź, ale wracaj za chwilę!

- Oczywiście - zniknął w progu swojej sypialni, po pięciu minutach wyszedł z pokoju, trzymając kołdrę i poduszkę w rękach.

- Wyśmienicie, już słyszę, jak sen mnie woła z oddali... - przeciągnęła się.

- Zostawiłem ci w łazience czysty ręcznik, ten beżowy. Szary jest do rąk, chyba nietrudno się domyślić, bo wisi koło umywalki.

Dziewczyna wstała, podeszła do niego i mocno go przytuliła.

- Co.. robisz..? - był nieco zaskoczony reakcją przyjaciółki.

- Pokazuję swoje uczucia - odparła zdecydowanym tonem.

- Co masz na myśli?

- Jesteś najlepszy! - powiedziała z zaspanym, jednak ślicznym uśmiechem na twarzy.

- Czy ja wiem... - mężczyzna podrapał się po karku - Idź pierwsza, żebyś mogła odpocząć szybciej. Mi i tak nie chce się jeszcze spać - powiedział, ruchem głowy wskakując na drzwi od łazienki, która była swoją drogą równie czysta, co reszta mieszkania.

Akemi od zawsze brała krótkie i chłodne prysznice, jednak tym razem użyła nieco cieplejszej wody.

Tylko dlatego, że na dworze było okropnie zimno i chciała się dogrzać.

Wyszła z łazienki po dwudziestu minutach i natychmiastowo ruszyła do salonu. Zhongli układał właśnie kołdrę dla rudowłosej.

- Ukradłam ci szlafrok, bo mi zimno, wybacz.. - spojrzała na niego opatulona grubym, beżowym szlafrokiem.

- Nie ma sprawy - usiadł na sofie, jestem dłoni przywołując dziewczynę do siebie - pomyślałem, że może chciałabyś się.. przytulić..? - zapytał cicho, nieśmiało.

Jednak nawet zmęczona Akemi jest wulkanem energii oraz emocji.

- Tak! - niemal skoczyła na niego, usadowiła się na jego kolanach i siedziała tak wtulona w mężczyznę bez ruchu.

On również się nie ruszał.

Z wrażenia.

Ale tylko przez chwilę, ponieważ nie minęło pół minuty, a Zhongli głaskał dziewczynę po długich, gęstych, rudych włosach, od czubka głowy, przez część pleców, niemal po końcówki.

Dziewczyna uznała to za bardzo przyjemne i jeszcze bardziej wtulając się w przyjaciela, uśmiechnęła się. Jej serce zwolniło, oddech wydłużył się. Pomału zasypiała.

Nie pamiętała, jak znalazła się pod kołdrą z głową na poduszce.

W środku nocy Zhongliego obudził dźwięk tłuczonego naczynia, prawdopodobnie kubka, gdyż dźwięk dochodził z salonu. Wyskoczył z łóżka jak poparzony i natychmiast zjawił się w pokoju, w którym spala jego przyjaciółka.

- Cholera, przepraszam! Nie chciałam, naprawdę. Posprzątam to - powiedziała zachrypniętym głosem, a mężczyzna przyjrzał się jej uważnie.

- Kemi.. klęknął na podłodze przy kanapie, patrząc dziewczynie w oczy - płakałaś?

Dziewczyna przez chwilę nie mówiła nic, jednak po chwili odpowiedziała.

- Znowu miałam koszmar. O zagładzie Mondstadt.

Chciała wstać.

- Posprzątam sam - powiedział łagodnie, ale stanowczo. Delikatnie chwycił szczupłe palce rudowłosej w swoje szorstkie, ale czułe ręce. Patrzył na zapłakaną twarz dziewczyny, całując delikatnie jedną i drugą jej dłoń.

- C-co robisz..? - zdezorientowana otworzyła szerzej oczy, jednak nie cofnęła rąk.

- Pokazuję swoje uczucia.

Uśmiechnęła się ciepło. Mężczyzna wstał i delikatnie poklepał dziewczynę po głowie. Zniknął w kuchni.

Po chwili wrócił ze zmiotką, sprawnie zebrał odłamki kubka i ruszył spowrotem do kuchni, aby się ich pozbyć w koszu na śmieci.

Gdy wrócił, dziewczyna leżała z rzadką miną na boku, tyłem do ściany, bawiła się kosmykiem włosów. Z jej oczu nadal pomału sączyły się zły. Usiadł na skraju sofy, popatrzył na dziewczynę. Delikatnie ułożył swoją dłoń na jej policzku i starł z niego wielką, słoną łzę.

- Nie płacz, już jest dobrze... - dziewczyna zerwała się i mocno ścisnęła mężczyznę z który tym razem nie był zaskoczony jej reakcją. Lekko gładził jej plecy - jestem tutaj, nic ci nie grozi... Spokojnie..

I faktycznie, Akemi czuła się z nim bezpieczna. Bała się szczerze momentu, kiedy brunet powie, że muszą iść spowrotem spać. Zostawi ją znowu samą w ciemnym pokoju.

Jednak czekała już długo, a ta chwila nie nadchodziła. Zhongli cały czas tulił ją, powtarzając, że jest przy niej i nie da jej skrzywdzić, a ona wciąż starała się uspokoić.

- Zhongli..? - w końcu odezwała się lekko zachrypniętym głosem.

- Słucham? - dziewczyna lekko odsunęła głowę, aby na niego spojrzeć z więc on również spojrzał na nią.

- Boję się.

- Czego się boisz?

- Że... Że mnie tu zostawisz samą. W ciemnym pokoju. Ze pójdziesz do siebie i sam beztrosko zaśniesz, kiedy ja będę starała się zmrużyć oko - na te słowa uśmiechnął się delikatnie.

- Mogę cię wziąć do siebie, jeśli czujesz się z tym dobrze. Obiecuję, że nie puszczę cię co najmniej do rana.

Spuściła głowę, wtuliła się w niego.

- Chcę z tobą - powiedziała cicho i niepewnie.

- Napewno? - jego złote tęczówki przyglądały się rudowłosej z troską.

W odpowiedzi pokiwała głową i mocniej go ścisnęła. Zhongli wstał i zaniósł Akemi do swojej sypialni. Posadził na łóżku i przyniósł drugą poduchę z salonu.

Położył się, po czym umościł dziewczynę obok siebie i mocno przytulił, ona oczywiście od razu oddała uścisk.

Oboje zasypiali już powoli, ale Zhongliemu przypomniała się jedna rzecz.

- Podobały ci się walentynki ze mną? - niemal szepnął do szkarlatookiej.

- Były cudowne. Najlepsze - odpowiedziała, ucałowała policzek mężczyzny i wtuliła się w niego spowrotem.

Niedługo później usnęli.

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

KONIEC KURWA BO LEDWO ZIPIE

niecałe 3k w praktycznie jeden dzień i to ze szkoła no hit koledzy towarzysze

WESOLYCH WALEWTYNEK SORY ZE TAK POZNO ALE SZKULKA

i manifestujemy ganyu na 75 wishu dla mojej bezti 💗💗💗

Miłej nocy dobranoc.

Continue Reading

You'll Also Like

133K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
1.9K 100 15
Czy jesteś ciekawa jak potoczy się Twoja historia z ulubioną postacią z Haikyuu? Jeśli tak, to usiądź wygodnie w fotelu, zrób sobie herbatke i zaczyt...
102K 4.8K 200
Druga część ciekawostek na temat serii Diabolik Lovers. Ciekawostki nie są moje, ja jedynie je tłumaczę. Źródło ciekawostek: Instagram
11.3K 916 42
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...