56

345 33 43
                                    

Święta.

Cin: *siedzi wymarźnięty w fotelu, owinięty grubym kocykiem z datapadem i ciepłą herbatą w dłoni* ugh... Jak ja nie znoszę zimy.

Qui-Gon: są świętaaaaa!!! *biega po świątyni w czerwoniutkim stroju Mikołaja*

Cin: *unosi brew na ten widok*

Qui-Gon: *robi ozdoby i śpiewa z Obisiem piosenki*

Cin: *czyta coś na datapadzie, telepiąc się z zimna* ughhh... Ogarnij się Jinn. Do świąt jeszcze daleko.

Qui-Gon: *zerka na niego* a-ale... Już grudzień!

Cin: *zrezygnowany, nie odrywając wzroku od datapadu* popatrz na kalendarz chłopie.

Qui-Gon: *traci dobry humor* ale... Już niedługo... Więc...

Cin: *przewraca oczami* weź się lepiej za sprzątanie bałaganu, który narobiłeś, bo zaraz ktoś się na tym poślizgnie. Nie potrzeba nam tu złamanych kończyn...

Qui-Gon: *smutnieje całkowicie. Idzie sprzątać*

Mace: *podchodzi szybkim krokiem do Dralliga i staje nad nim. Syczy* nie za wygodnie?

Cin: *unosi głowę* co tam Mace?

Mace: *patrzy w jego oczy wściekle* czy ty właśnie zniszczyłeś świątecznego ducha Qui-Gona?

Cin: em....

Mace: *nachyla się bardziej i szepcze ostrzegawczo* jeżeli zniszczyłeś świątecznego ducha Qui-Gona, to ja zaraz zniszczę ciebie.

Cin: *blednie* M-Mace...

Mace: *poważnym, władczym tonem* bierz swoją grubą dupę do roboty i zjeżdżaj przepraszać Qui'a i razem z nim wieszać ozdoby.

Cin: s-słucham?

Mace: zjeżdżaj powiedziałem. *zakłada ręce, prostując się* Liczę do trzech. Raz...

Cin: *wstaje z fotela i biegnie pędem do Jinna*

Mace: *idzie dalej jak gdyby nigdy nic, mrucząc pod nosem piosenki, które śpiewał Jinn*

Qui-Gon: *podbiega do niego, zakłada mu mikołajową czapeczkę i biegnie dalej, podskakując sobie i rozwieszając po ścianach ozdoby*

Obiś: *biegnie za nim w stroju reniferka* hej! Mistrzu Jinn! Niech mistrz poczeka na nas! Mistrzu Drallig, niech się mistrz nie ociągaaa! *ciągnie Cina za rękę*

Cin: *drepcze w stroju zielonego elfa z czapeczką z dzwoneczkiem naburmuszony i mamrocze coś pod nosem*

Mace:*unosi brew* Cin...? Uśmiechnij się. I trochę więcej życia...

Cin: *burczy* w twoich snach.

Mace: *patrzy na niego morderczym wzrokiem*

Cin: *natychmiastowo się szczerzy i rusza już szybciej za rękę z Obisiem*

Mace: i tak ma być. *poprawia czapeczkę na głowie, kiwając głową i rusza zarządzać świątecznymi porządkami*

Qui-Gon Jinn. Bo go za mało. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz