49

430 35 56
                                    

Seria talków pod tytułem "AU, w którym Obi-Wan jest biologicznym synem Qui-Gona"

Cała seria dedykowana NekoMlekoKiss

7/10

...

Dziewczyna.

Obi-Wan: *wchodzi do pomieszczenia* mamo! Tato!

Plo: *robi obiad. Ma na sobie fartuszek w myśliwce* tak synku?

Qui-Gon: *siedzi na kanapie i czyta książkę. Unosi wzrok znad lektury* co się dzieje?

Obi-Wan: chciałbym was zapoznać z moją dziewczyną *dumny uśmiech*

Qui-Gon: *uśmiech* ooo no proszę, proszę. A bardzo chętnie, dlaczego by nie.

Plo: ...

Plo: dziewczyną?

Obi-Wan: em... Tak...

Plo: *łapie za datapad* imię i nazwisko poproszę.

Obi-Wan: *unosi brew* ale... Po co ci to, mamo?

Plo: odpalę kilka starych kontaktów i sprawdzę czy nie była karana.

Obi-Wan: *z pretensją* mamooo!

...

Obi-Wan: a więc, to jest Satine *obejmuje dziewczynę w pasie* Satine poznaj moich rodziców

Qui-Gon: miło mi ciebie poznać, nazywam się Qui-Gon i jestem ojcem Obi-Wana.

Satine: *uśmiech* miło mi pana poznać

Plo: *wpatruje się w Satine*

Satine: panią również miło mi poznać.

Plo: *swoim niskim, męskim głosem* mi ciebie również.

Obi-Wan: *uśmiecha się*

Satine: *lekkie zdziwinie* em... Oł.. Znaczy.. Ten... To pan jest...

Plo: mamą Obisia.

Qui-Gon: *powstrzymuje śmiech* zjesz z nami obiad, kochana?

Satine: bardzo chętnie, proszę pana

Plo: to ja pójdę... Wszystko przygotować *idzie do kuchni. Wyciąga komunikator* Mace? Mace!

Mace: *odbiera* co jest?

Plo: masz czas? Oczywiście, że masz. Przyjdziesz tutaj za piętnaście minut i zabierzesz Qui-Gona oraz Obi-Wana. Nie wiem, wymyśl powód. Rada czy coś.

Mace: em... Dlaczego?

Plo: żadnych pytań. Mam złe przeczucia. *rozłącza się. Idzie przygotować cały obiad*

Piętnaście minut później

Qui-Gon: *rozmawia z Satine spokojnie*

Mace: *wchodzi do pokoju* Obiś? Qui?

Obi-Wan: *spogląda w jego stronę*o co chodzi wujku?

Mace: rada was wzywa. *zerka przez moment na Plo*

Plo: *profesjonalnie udaje zaskoczenie* coś się stało? Też mam przyjść?

Mace: nie, nie... Rada chce widzieć tylko Jinnów.

Qui-Gon: dobrze, niech będzie. Zaraz przyjdziemy *wstaje i wychodzi za Windu*

Obi-Wan: *całuje Satine w policzek, po czym wybiega za nimi*

Plo: a więc.... *kładzie swój miecz świetlny na stole, na widoku dziewczyny* Satine Kryze...

Satine: em... Tak? *lekko blednie*

Plo: *przyciąga datapad. Czyta* urodzona na planecie Kalevala, przyszła księżna Mandalory, ma dwie siostry. Nie karana. *spogląda w jej oczy*

Satine: *zdziwiona* skąd... Skąd pan to wie?

Plo: to ja tutaj zadaję pytania. *odkłada datapad i zakłada ręce* jakie masz zamiary wobec mojego synka?

Satine: em.. Słucham? *z lekką paniką spogląda w stronę drzwi*

Plo: to co słyszałaś. Zamiary wobec mojego malutkiego Obisia.

Satine: żartuje pan sobie czy jak? *prycha*

Plo: oj ja nie żartuję... *wstaje* znam ja już takie bogate paniusie jak ty. Nie masz czystych zamiarów wobec mojego skarba, czuję to. I uwierz mi dziecko, nie pozwolę abyś zrobiła sobie z mojego malucha swojej prywatnej zabawki. A więc?

Satine: *zakłada ręce. Milczy*

Pół godziny później

Obi-Wan: *wpada do pokoju* przepraszam, że tak długo nam to zajęło Satine... *rozgląda się* Satine?

Plo: *siedzi przy stole i czyta gazetę. Zerka na Obi-Wana* oh skarbie, mówiła, że bardzo jej przykro ale musi już iść. Wiesz... Jakieś tam sprawy Mandalory...

Obi-Wan: oh... Jasne

Plo: także siadaj, zaraz ci odgrzeję twoją porcję *wstaje, głaszcze chłopaka po głowie i idzie do kuchni z jego talerzem*

Obi-Wan: dobrze. Kocham cię! *siada przy stole*

Qui-Gon: *opiera się o blat w kuchni i popija wodę* "jakieś tam sprawy Mandalory"? *unosi brew*

Plo: *zerka na niego przelotnie* miała złe intencje.

Qui-Gon: wiem...

Plo: *oburzony* to dlaczego nie działałeś?

Qui-Gon: *wzrusza ramionami z niewinnym uśmieszkiem* bo wiedziałem, że ty działasz *odkłada kubek i obejmuje Plo w pasie*

Plo: *prycha* wszystko jak zawsze na mojej głowie.

Qui-Gon Jinn. Bo go za mało. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz