Seria talksów pod tytułem:
"Wielki powrót padawana Qui-Gona i migreny Windu"
5/10
Zapraszam do czytania!
***
Wycieczka z Xanatosem i komplikacje.
Xanatos: *siedzi za sterami swojego statku, poplając papierosa. Skupiony na widoku przed sobą*
Qui-Gon: *siedzi na fotelu obok z kilkoma paczkami słodyczy i je sobie. Macha nogami* zgasiłbyś to paskudztwo... Kiedyś siądą ci płuca!
Xanatos: jakby mnie to obchodziło dzieciaku...
Qui-Gon: yhym. Ta! Każdy tak mówi! *Wsuwa żelki jeden po drugim* i nie jestem dzieciakiem! *Rzuca w niego jedną paczką żelek. Trafia w jego twarz*
Xanatos: *kładzie dłoń na mieczu na przypiętym do płaszcza od środka. Bierze głębszy wdech. Szepcze* jeszcze tylko trochę... *Odchrząka, poprawiając się* więc jak mam się do ciebie zwracać?
Qui-Gon: po imieniu, po coś je przecież mam. Jestem Qui-Gon, mówiłem ci już z dwanaście razy... *Jako iż zjadł wszystkie żelki, otwiera ciastka* ej Xan, masz kakao?
Xanatos: *pociera twarz dłonią* po cholerę ci kakao? I nie "Xan" tylko "Xanatos"
Qui-Gon: nooo do ciastek przecież! I dobra dobraaa! *Przewraca oczami*
Xanatos: jest, ale ci nie zrobię. Zamknij się lepiej. *Zaciska dłonie na sterach*
Qui-Gon: *uśmiecha się niewinnie* w takim razie mi zrobisz. Jak zrobisz mi kakao, będę cicho... Xan.
Xanatos: *syczy* nie denerwuj mnie bo cię przedziurawię!
Qui-Gon: oj słońce, nie takie teksty na pierwszej randce *chichocze* no już. Jak chcesz bym był "grzeczny" to zrobisz mi kakao.
Xanatos: *syczy jakieś wyzwiska pod nosem. Wstaje, gasi papierosa o ramię Jinna i idzie wgłąb statku*
Qui-Gon: ałaaaa! To bolało! Moja szataaa! Debilu ty!
Xanatos: powiedzmy, że jesteś teraz skazany na moją dobrą wolę Jinn.
Qui-Gon: yhym. Ta. Jestem Jedi, wiesz? Kilka ruchów sprzęcikiem i leżysz kolego! Więc nie kombinuj i lecimy tam gdzie mamy lecieć!
Xanatos: też byłem kiedyś Jedi... "Kolego" *wraca do niego i podaje mu szklankę kakao, po czym siada na swoim miejscu* masz te swoje kakao... Zamknij się teraz.
Qui-Gon: wooow... Byłeś Jedi? Nie wyglądasz. Bardziej na Sitha mi pasujesz, za mroczną masz stylówkę... Ale wszystko można zmienić, w sumie w niebieskim byłoby ci do twarzy. Można trochę rozjaśnić twój wizerunek...
Xanatos: *uderza pięścią o panele* zamkniesz się wreszcie czy nie?!
Qui-Gon: *krzywi się* jejuuuu co ty... Okres masz czy jaka? Kobieta cię skrzywdziła? Teściowa w odwiedziny przyjechała?
Xanatos: nie twój biznes smarkaczu.
Qui-Gon: wiesz gdzie możesz sobie wsadzić tego smarkacza? *Rzuca w niego znowu, tym razem czekoladą*
Xanatos: *przytrzymuje ją w locie mocą i patrzy na Jinna. Unosi delikatnie brew* ty tak na serio?
Qui-Gon: tak! *zakłada ręce i odwraca głowę w drugą stronę*
Xanatos: czy ty... Strzeliłeś właśnie focha?
Qui-Gon: *prycha* nie gadam z tobą.
Xanatos: z jednej strony dzięki niech będą mocy, zaś z drugiej... Jesteś jeszcze gorszy niż wtedy gdy cię znałem...
CZYTASZ
Qui-Gon Jinn. Bo go za mało.
HumorTak jak w tytule. Potrzebuję trochę mistrza Qui-Gona do szczęścia. Jeśli ktoś też tak ma, to zapraszam. Arty, talksy, memeszki... Może jakiś one-shot będzie jak wena mnie złapie. Występują: Qui-Gon Jinn, Mace Windu, Plo Koon, Obi-Wan Kenobi, Cin Dr...