Jimin nie był na tyle naiwny wierząc w to co mówię. Nie odezwał się, obserwując mnie cały czas. Potem bezszelestnie wsunął się na drugą stronę łóżka, starając się objąć mnie i przytulić. Jednak nie miałem wyboru, musiałem mu przeszkodzić. Nie chciałem żeby dowiedział się o moim stanie. Myśl, że ciągle mam go zbyt mało była dla mnie tragiczna. Co mogłem na to poradzić?

- Co się stało, kotku? - wyszeptał mi do ucha, a gdy uniosłem wzrok, poczułem jak całuje mnie prosto w usta. Zamarłem, ledwo panując nad sobą. Jimin przysunął się bliżej, wędrując swoimi dłońmi pod kołdrę. Poczułem jak dotyka mnie po udach, wkładając dłoń coraz głębiej. Niemal podskoczyłem, odsuwając się od niego na dystans.

- Przepraszam, ja...- zacząłem, ale tylko się uśmiechnął. - Nie wiem dlaczego tak reaguję, Jiminnie. Głupio mi z tego powodu.

Chłopak tylko pokręcił głową, tuląc mnie do siebie. Opadłem na jego pierś, chłonąc bliskość rudowłosego. Pogłaskał mnie po włosach, a następnie powoli uniósł mój podbródek, zaglądając prosto w oczy.

- Jesteś podniecony, wiem o tym - zaczął cicho, nie spuszczając ze mną kontaktu wzrokowego. - To przez to, że wczoraj nie mogłem cię zaspokoić. Reagujesz tak, bo mnie potrzebujesz. Jungkookie, dlaczego się tego wstydzisz? Nie masz żadnego powodu, słyszysz? Wystarczy jedno twoje słowo żebym sprawił ci przyjemność, tylko mi powiedz.

- Nie mogę - wykrztusiłem, wzdychając głęboko.- W każdym razie, nie w tym momencie.

- Czemu? - zapytał, masując mnie w szyję i ramiona.- Jest coś o czym nie chcesz mi powiedzieć? Znowu jesteś nieśmiały?

- Ja nie chcę żebyś się niepotrzebnie męczył - odpowiedziałem otwarcie, a widząc jego zawahanie, dodałem: - Musisz wyzdrowieć, nabrać sił. Rozumiesz mnie?

Jimin roześmiał się, ale nie protestował.

- Jesteś taki uroczy, Jungkookie - wyszeptał, patrząc na mnie czule.- Kocham cię.

Otworzyłem usta, ale ponownie mnie pocałował. Nasze oddechy wymieszały się ze sobą, a gdy skończyliśmy się przytulać, mogliśmy w końcu zjeść śniadanie.

***

Yoongi miał całkowitą rację gdy mi kiedyś opowiadał o Jiminie. Może sprawiał wrażenie pewnego siebie, potrafił pokazać mi przyjemność cielesną, ale wewnątrz był wrażliwy. Czasem ukrywał swoje myśli w sobie nie mówiąc o nich na głos. I może wcześniej bym to zignorował, bo nic nas nie łączyło, lecz tym razem było inaczej.

Nasz związek zaczął przybierać poważniejszy kształt, planowaliśmy razem mieszkać i dzielić się swoim czasem. Nie mogłem tak po prostu odpuścić, nawet jeśli miałem wrażenie że coś się dzieje.

- Jiminnie, o czym tak rozmyślasz? - zapytałem go gdy leżeliśmy obok siebie, odpoczywając po posiłku. - Już wszystko dobrze, prawda?

Rudowłosy odwrócił się do mnie, kładąc na boku. Uważnie obserwował wyraz mojej twarzy, ale gdy nie dodałem nic więcej, otworzył się przede mną.

- Masz rację, coś mi nie daje spokoju - przyznał, sięgając po moją dłoń i splatając razem nasze palce. - Chodzi o moją mamę.

Byłem tak zaskoczony, że nawet tego nie ukrywałem.

- Jak to? Nic nie rozumiem.

Jimin przygryzł wargę, a następnie wyjaśnił mi sytuację.

- Yoon powiedział, że przyszła niedawno do klubu. Wtedy byliśmy w szpitalu więc nie mogłem się z nią widzieć. Ale mimo to...nie utrzymujemy kontaktu od dawna, rozumiesz?

- Od jak dawna? - dopytałem, chcąc go jeszcze lepiej poznać. Nie bałem się tych pytań, nawet jeśli okazywały się trudne. Ufaliśmy sobie nawzajem, a ja byłem przekonany, że nie będzie miał do mnie o to pretensji.

- Od czasu gdy skończyłem szkołę - przyznał, patrząc na mnie spokojnie. - To będzie prawie cztery lata, Jungkookie.

Wiedziałem, że nie dogaduje się z rodzicami. Jednak myśl, że tak długo z nimi nie rozmawiał trochę mnie smuciła.

- Może twoja mama chce się pogodzić? - podsunąłem, ściskając jego dłoń. Wyczułem, że się martwi, a to było dla mnie nowe.

- Nie wiem, ale to niepodobne do niej - odpowiedział, patrząc przed siebie. Jego brązowe oczy na moment zaszły mgłą, zupełnie jakby dawne wspomnienia dały o sobie znać.

Chcąc go jakoś pocieszyć, przysunąłem się bliżej, tak że zasłoniłem mu cały widok sobą. Jimin spojrzał na mnie, ostrożnie dotykając mojej twarzy. Uśmiechnąłem się do niego, a następnie cmoknąłem go w usta. Mój chłopak zamknął oczy, przyciągając mnie ku sobie. Na jakiś czas odwróciłem jego uwagę od zmartwień, ale czułem że najgorsze dopiero przed nami.

********************************************************************************************

Witam was moi drodzy!

Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu mimo, że niewiele się w nim dzieje. Cierpliwie czekam na wasze komentarze i dziękuję z góry za każdą, choćby najmniejszą opinię. Jeśli akcja opowiadania wam odpowiada to będzie to dla mnie najlepsza nagroda, a jeśli powinnam coś zmienić, nie wahajcie się napisać. Wszystko to tworzę dla was, dlatego zależy mi na tym żebyście mieli jakikolwiek wkład w opowiadanie. Do następnego!

leonia18~




Paradise 2Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum