Jesteś piękna

15.3K 493 36
                                    

Zerknął szybko na wyświetlacz, odebrał połączenie i przyłożył telefon do ucha. Przez krótką chwile słuchał osoby po drugiej stronie, po czym rozłączył się. Jego błękitne tęczówki wciąż badały moją twarz. Coś było nie tak.

- Dzwonił Tom, musimy jechać do szpitala.

***

Przełknęłam z trudem ślinę i ścisnęłam kurczowo dużą męską dłoń. Przekręcałam obrączkę na jego palcu serdecznym, próbując zająć czymś ręce. Położyłam policzek na jego twardej klatce piersiowej, wsłuchując się w miarowe bicie serca. Jego wolna ręka obejmowała mnie w pasie i gładziła kojąco moje udo. Za wszelką cenę, skupiałam się na wszystkich tych gestach, byleby nie myśleć za dużo. Nie wmawiać sobie, że coś mogło się stać.

- Dobrze się czujesz skarbie? – Ciche szept Ronalda wyrywa mnie z tego transu. Jego ciepłe miękkie usta, czule przyległy do mojej skroni, zatrzymują się tam na chwile. Pokiwałam tylko nieznacznie głową. Dlaczego Tom nie powiedział nic więcej? Kazał po prostu przyjechać, po czym szybko zakończył połączenie. Ta niepewność mnie wykończała, a droga do szpitala ciągnęła się w nieskończoność.

- Martwię się. – błękitnooki nie dawał za wygraną – Nie odezwałaś się ani razu, od mojej rozmowy z Tomem. – Westchnął ciężko, bo wciąż nie odpowiadałam. Mój wzrok był wbity w jego obrączkę, wciąż się nią bawiłam. Jeśli Anastazji się coś stało, nigdy sobie tego nie wybaczę.

- Jak wam idą poszukiwania pseudo profesora? – Odezwałam się po długiej ciszy, zachrypniętym głosem.

- Tym nie musisz się martwić, jesteśmy na dobrej drodze. – Odpowiedział zdawkowo. Uniosłam głowę, odrywając spojrzenie od dłoni Ronalda. Przez krótki moment przyglądałam się twarzy mężczyzny, by następnie skierować spojrzenie na widoki za szybą.

- Chcę być na bieżąco informowana o postępach. – Odrzekłam, a błękitnooki już nic nie powiedział, gdyż samochód zatrzymał się na parkingu pod budynkiem szpitalnym. Wyszliśmy z pojazdu i skierowaliśmy się w stronę szklanych drzwi, następnie wprost do sali Anastazji. Stanęłam jak wryta na widok pustego łóżka. I to nie tak, że właśnie przeszłam mini zawał, ale chyba moje serce się zbuntowało. Dlaczego urządzenie nie wydaje tego irytującego dźwięku, jak za każdym razem, gdy tu wchodziłam. Teraz wita mnie tylko cisza i mój przyśpieszony oddech.

  Gdzie ona jest? Przecież nie mogła...

Odwróciłam się w stronę Ronalda stojącego tuż koło mnie. Obarczyłam go przerażonym spojrzeniem. Błękitnooki chyba wyczuł moje zdenerwowanie, więc podszedł bliżej i troskliwie objął mnie w pasie.

- Nie panikuj kochanie, zaraz znajdziemy Toma, albo jakąś pielęgniarkę i zapytamy co się dzieje. – Jego głos był spokojny, odsunął pojedyncze pasma włosów, które opadły na moją bladą twarz. Na korytarzu nie było również ochrony, która na co dzień stała pod drzwiami i dbała o bezpieczeństwo przyjaciółki. Po kilki minutach zawieszenia i gapienia się na puste łóżko, za plecami usłyszałam piękny piskliwy głos, za którym tak bardzo tęskniłam.

- Powiedz kotku, co masz w środku? – Zamurowało mnie, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Odwróciłam się, a przede mną w progu drzwi, na wózku siedziała blondynka z cwanym uśmieszkiem.

- Twoją siostrzenicę. – Wyszeptałam drżącym głosem, ledwo panując nad łzami. Dziewczyna wstała powoli z wózka, w czym oczywiście pomógł jej Tom stojący koło niej. Ja jeszcze przez dłuższą chwile, stałam jak sparaliżowana, nie mogąc się ruszyć. Dziewczyna rozłożyła ręce, a ja zdecydowanym ruchem bez zastanowienia wpadłam w jej objęcia. A wtedy tama pękła, obie płakałyśmy jak wariatki.

Fałszywa przysięgaWhere stories live. Discover now