Strach przed nieznanym

20.2K 563 43
                                    


Budzi mnie pikające urządzenie kardiomonitora, a to dowód na to, że znajdowałam się w szpitalu. Czułam kujący ból w gardle, nie pozwalający mi przełknąć śliny. Próbuję podnieść powieki i przyzwyczaić oczy do oświetlenia panującego w pomieszczeniu. Gdy już dostatecznie się przyzwyczajam, rozglądam się. Zimne białe ściany rażą swoim zimnem. Okno było uchylone, panował za nim mrok, jedynie delikatne barwne światła wpadały z wciąż żywego miasta. Nie wiem, ile spałam. Gdy z wielkim trudem udaje mi się przekręcić głowę dostrzegam śpiącego na krześle Ronalda. Głowę ma ułożoną na rękach, które zapiera na moim łóżku. Patrzyłam na jego spowitą snem twarz. Była spokojna, chociaż bruzda między brwiami pojawiała się i znikała, jakby coś mu się śniło. Położyłam delikatnie rękę na jego włosach i wplatam palce między miękkie kosmyki. Mężczyzna się porusza, po czym szybko podnosi głowę i spogląda na mnie omiatając moją twarz analizującym spojrzeniem. Moje serce na chwilę traci rytm, gdy mężczyzna nieoczekiwanie chwyta moją rękę i głaszcze kciukiem jej wierzch.  

-Przestraszyłaś nas. - Stwierdził, Ron ochrypłym od snu głosem.  

-Przepraszam, to... było niezamierzone. - Szepnęłam, czując ostry ból w gardle. Ronald zauważa jak się skrzywiłam przy wypowiadaniu tych słów  i wezwał lekarza. Po chwili starszy, siwiejący mężczyzna w białym kitlu wszedł do sali, a tuż za nim pojawiła się pielęgniarka. Spojrzeli na mnie współczująco i wyprosili na moment Ronalda, który niechętnie wyszedł. Zrobili mi podstawowe badania, wypytali, jak się czuję, czy pamiętam co się stało, jak się znalazłam w szpitalu i poinformowali, że muszę złożyć zeznania na policji w sprawie próby gwałtu. Mój umysł nie dopuszczał do siebie nawet takiej myśli. Jedynie co mogłam zrobić, to wyprzeć ten incydent z głowy i zapomnieć. A tym bardziej, że to ja zaproponowałam spacer, oddalenie się od znajomych i ludzi, będąc świadoma zagrożenia. W końcu Logan był nieznajomym. Mógł okazać się każdym; seryjnym mordercą, psychopatą nawet... tym kim się okazał. Nawet to słowo nie przechodziło mi przez gardło. Oczywiście odmówiłam, nie chciałam nawet o tym teraz myśleć. Gdy kobieta z mężczyzną wyszli, do sali wrócił Ronald. Od razu dostrzegłam napięcie na jego twarzy. Jego rysy się wyostrzyły, a mięsień na policzku pulsował nerwowo. 

-Dlaczego nie chcesz składać zeznań? - Zapytał spokojnie, ale stanowczo. 

Unikałam jego wzroku, to  był dla mnie niekomfortowy temat. Wstydziłam się swojej głupoty i naiwności. Skubiąc nerwowo koc odezwałam się cicho.

-Nie mówmy o tym i proszę cię zostawmy ten temat. Gdzie mój ojciec? 

Ewidentnie nie był zadowolony z mojej odpowiedzi, ale nie mógł spodziewać się niczego więcej.

-Zaraz tutaj będzie. Przejął się jak mu przekazałem co się stało.  

-Ta... to do niego niepodobne. - Skwitowałam, patrząc w stronę okna. Poczułam łzy pod powiekami, ale pomrugałam nimi szybko by nie pozwolić wypłynąć żadnej. - Co się stało na molo, gdy wpadłam do wody? - 

Mężczyzna obserwował mnie nieodgadnionym wzrokiem, jakby nad czymś się zastanawiał. 

-Chciałaś tam utonąć? - Zapytał szorstko.

Moje palce zamarły na kocu, a mój wzrok powędrował na twarz Ronalda. Zmarszczyłam powieki. 

-Nie... - Zawahałam się - Od wypadku, będąc w wodzie wpadam w panikę. Nie mam nad tym wpływu. Mój terapeuta mówi, że to stresor traumatyczny, uczucie strachu i bezsilności, czy coś w tym stylu. Kiedyś mi przejdzie. 

Ron usiadł na krześle nie spuszczając ze mnie wzrok, jakby nie wierzył w to co mówię.  

- Gdy tylko wpadłaś do wody, od razu za tobą wskoczyłem. Na molo było kilka moich ludzi, wiec zajęli się tym kutasem. Gdyby cię skrzywdził strzeliłbym mu prosto w łeb. Nie chce nawet myśleć co by się stało gdybym w porę nie pojawił się na molo. Dobrze, że cię obserwowali moi ludzie, nie darowałbym sobie, gdyby cię... - Urwał nagle i potrząsnął głową jakby chciał wyrzucić z myśli to słowo i nie dopuszczał do siebie najgorszego. Ponownie chwycił moją rękę, a moje głupie serce przyśpieszyło. - Lisiczko nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie myśli pojawiły się w mojej głowie i co chciałem zrobić, gdy zobaczyłem, jak cię uderza, a potem dobiera się do ciebie. Dla mnie ten gościu jest martwy, rozumiesz? I zadbam, kurwa, o to żeby skończył na dnie oceanu. 

Fałszywa przysięgaWhere stories live. Discover now