Zostaniesz przy mnie?

19K 604 26
                                    

Ojczym zniknął przed umówionym czasem zasłaniając się interesami. Ja z Anastazją robiłyśmy jeszcze ostatnie poprawki i byłyśmy gotowe do wyjścia. Wmawiałam to sobie, bo tak naprawdę, jedynie na co byłam gotowa to zakopać się w pościeli i zniknąć. Ale jak to mówią, nie można mieć wszystkiego. Punkt dwudziesta byłyśmy już pod rezydencją Ronalda i chyba nie wierzyłam własnym oczom. Mieszkam w wielkim domu, ale jego to po prostu... brak mi słów. Rozłożysta luksusowa willa, przypominała dwór z wielkimi narożnymi oknami. Brakowało tylko Draculi. Do budynku wchodziło się przez przeszklony narożnik z szerokimi drzwiami, prowadzącymi wprost do holu otwierającego się na salon, gdzie właśnie rozpoczęło się przyjęcie. O Boże! Teraz dopiero zaczynałam czuć panikę. Puls zaczął dudnić, w każdym możliwym miejscu na moim ciele. Krew płynęła coraz szybciej, zdawało mi się, że słyszę nawet jej szum. Gdy weszłyśmy, wszystkie oczy skierowały się na nas. Było tu z pięćdziesiąt osób na moje oko. Sztywne towarzystwo w czarnych garniturach z przyzwoitkami. Ciekawe czy jest tu jakaś rodzina Ronalda? Jestem przekonana, że nie, a ci ludzie to po prostu mafijna rodzina. Tak właśnie to jedna wielka rodzina mafijna, a ja mam w nią wejść i udawać, że wszystko jest okej. Mam ochotę pokazać im wszystkim soczysty środkowy palec. Ta rola będzie najtrudniejsza, ale czekam na dobry scenariusz, bo pomyłka może się źle skończyć. Z zamyślenia wyrywa mnie nagle głos Ronalda. 

   - Witaj, śliczna. - Szepnął tym swoim uwodzicielskim głosem, chwytając moją dłoń i przysuwając sobie do ust. Jego ciepłe wargi stykają się na sekundę ze skórą, powodując że odczuwam to głębiej niż bym chciała. Przenika każdą komórkę mojego ciała, chociaż to tylko nic nie znaczący pocałunek w dłoń.

Ogarnij się dziewczyno. Serce zamknij się!  

Kiwam jedynie głową na powitanie, nie jestem w stanie wdusić słowa. Uśmiechnęłam się nieśmiało i zauważyłam, jak błękitne tęczówki przesuwają się po moim ciele, wcale się z tym nie kryjąc. Wysuwam dłoń z jego, gdy on zbliża twarz do mojej, szepcząc:  

-Pięknie wyglądasz, Julio.

A następnie delikatnie całuje kącik moich usta. Jego inwazyjny ruch sprawia, że się spinam. A gdy odsuwa się ode mnie, nasze spojrzenia ponownie się blokują. Moje nie kryje zaskoczenia, jego zaś pragnienia. Ronald był jak wygłodniałe, mroczne zwierze, znające swoje miejsce na tym świecie i role jaką musi odgrywać. Ja byłam ja zagubiona owca wśród stada wygłodniałych wilków. Chwycił stanowczo mnie za rękę, a kącik jego ust powędrował ku górze.  Poprowadził mnie w stronę gości, których nie znałam, mimo to delikatny uśmiech nie schodził z moich ust, dopóki w międzyczasie jeszcze nie wyszeptał: 

   -Wybacz za moją śmiałość, jednak musiałem zaznaczyć swoje terytorium. Jest tu zbyt dużo spragnionych, samotnych mężczyzn a ty wyglądasz zbyt apetycznie, by puszczać cię w zastawione przez nich sidła. 

Otworzyłam szeroko oczy i musiałam zrobić dziwną minę, bo Ronaldo uśmiechnął się triumfalnie, robiąc z mojego serca papkę. 

   -Czyżbym Pana bawiła?- Rzuciłam z udawaną powagą. 

   -Skądże, jesteś najpoważniejszą osobą jaką znam. - On także próbował zachować powagę.
Naszą swobodną rozmowę przerwało kilka mężczyzn a mój przyszły narzeczony przedstawiał mnie każdemu z osobna. Tak jak myślałam nie było tu jego rodziny, to był czysty biznes. Starałam się dorównać kroku Ronaldowi i pokazać, że nie jestem szarą, głupiutką gęsią, którą poślubi i wychowa. Odpowiadałam na pytania i dołączałam się do dyskusji. Wielu mężczyzn z tego grona w tym Ron było pozytywnie zaskoczonych moją wiedzą dotyczącą funkcjonowania warsztatów i serwisów samochodowych. W końcu to smykałka mojego ojca a ja uczyłam się od najlepszych. Po kolacji razem z Anastazją, która na szczęście uratowała mnie od tych natrętnych facetów, którzy zamęczali mnie rozmową, zaczęłyśmy degustować trunki. Oczywiście Ron miał swój wypasiony bar, a już nie wspomnę o wielkim basenie w ogrodzie. Szczerze, to chyba prędzej bym tu pobłądziła zanim znalazłabym sama łazienkę.  Wypiłam trzy drinki Cosmo i dopiero zaczęłam się rozluźniać, stałam na tarasie by ochłonąć trochę. Opierając się o barierkę podziwiałam piękny ogród, gdy intensywny zapach piżma, zaatakował moje zmysły. Ten głęboko uwodzicielski zapach działał na mnie jak afrodyzjak. Wiedziałam, że to Ron stał za mną i skradał się jak drapieżnik. W końcu poczułam jego gorący oddech na szyi i szorstkie ręce na talii. Zsunął je  niżej na biodra, aż zatrzymały się na udach. Wciągnęłam głęboko powietrze i przestałam oddychać.  

Fałszywa przysięgaWhere stories live. Discover now