Może trochę zaboleć

13.8K 544 16
                                    


    Po spięciu z doktorkiem, byłam tak wypompowana emocjonalnie, że siedziałam na cmentarzu do bardzo późna. W sumie to zdałam sobie sprawę jak późno może być, gdy zapadł zmrok. Spojrzałam na telefon, na którym było kilkanaście nieodebranych połączeń. Za plecami usłyszałam głos ochroniarza, który przekazał, że powinniśmy już wracać. Moją głowę zaprzątały myśli o planie Anastazji. Może powinnam odpuścić i być w końcu szczęśliwą. Przecież nie byłam aż taką egoistką. Gdzieś z tyłu głowy byłam świadoma, że są osoby które ucierpią przez moją samolubność. Bo ucieczka właśnie tym była, samolubną wolnością. Ronald dał nam szansę, wiec powinnam zrobić to samo. Iskra którą zapaliłam w jego sercu tliła się, i każdego dnia dawał mi na to dowód. Nie ważne co się stanie, bo i tak nie miałam nic do stracenia, a zamierzałam obudzić się któregoś dnia naprawdę szczęśliwa. Pytanie tylko czy to było możliwe?

O dwudziestej trzeciej poczułam, jak materac ugina się pod ciężarem Ronalda. Bezszelestnie jak zawsze skradał się do naszego łóżka. Nie poruszyłam się, oddychałam spokojnie, chociaż przyśpieszone bicie mojego serca zapewne rozbrzmiewało w całym pokoju. Pierwsze co poczułam to ciepłe ciało na plecach, później dłoń głaszczącą moje biodro.


   -Co się stało dzisiaj, Julio? – Zapytał mąż, przyciskając usta do mojej szyi, tuż pod uchem. Jego miętowy oddech owiewa moją skórę. 


Przez resztę dnia wymyślałam sensowne wyjaśnienie, co mogłabym mu powiedzieć. Lecz nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Mimo tego, że doktorek mnie zranił nie miałam zamiaru oczerniać go przed Ronaldem, bo nie wiadomo jakby się to skończyło. Jego usta z okolic szyi powędrowały w stronę mojego odkrytego ramienia. Przyjemne pocałunki na skórze, poczułam aż w podbrzuszu. Ostatnimi czasy ten mężczyzna odkrywał we mnie pragnienia, których nie znałam. Moje ciało przy nim było zdradliwe. Jego ręka przemieszczała się po brzuchu, by po chwili wsunąć się pod moją jedwabną piżamę. Gorące usta nie przestawały palić mojej skóry, a gdy poczułam, że jego ręka dociera do mokrych już z podniecenia koronkowych majteczek i wsuwa się pod nie, nie wytrzymałam i wydałam z siebie cichy jęk. To by było na tyle z udawania, że śpię. Ronald odnalazł palcami pulsujący punkt i pocierał go miarowo opuszkami palców, w jednym bardzo powolnym tempie. Napierał twardą męskością na mój tyłek, dając znak jak bardzo jest podniecony. Ciężki oddech owiewał moją szyję, a dudniące serce. wplatające się w rytm mojego, przebijało ciszę w ciemnym pomieszczeniu, wywołuje u mnie gęsią skórkę. Uciekaj, uciekaj, uciekaj Julio, dlaczego te słowa nie docierały do mojego serca? Czyż nie taki był plan, Anastazja czekała na jedno moje słowo, które wprowadzi w moje życie samolubną wolność. Dlaczego nie mogę po prostu go znienawidzić? Przecież wiem, jak bardzo pragnął złamać moje serce i może to zrobić, bo czuję jak się w nim zatracam. Odpycham od siebie uczucia, chcę je zdusić w zarodku. Przecież nie mogę go kochać? Prawda? Ze świata mrocznych myśli przywraca mnie nadchodzący skurcz rozkoszy. W tym jednym momencie moje myśli były czyste, a ciało gotowe na spełnienie, gdy niespodziewanie mąż odsunął rękę i przestał mnie dotyka. Poczułam jak fala rozkoszy oddala się, pozostawiając mnie na krawędzi.   

   -A teraz maleńka, powiesz co się stało w klinice. Albo możemy bawić się tak całą noc. 

Odwrócił mnie przodem do siebie i patrzył pięknymi błękitnymi oczami, w których mogłam dostrzec determinację. Ja próbowałam uspokoić oddech i odpędzić frustrację którą w tym momencie czułam. W blasku księżyca wdzierającego się przez okno dostrzegłam na jego twarzy rozciętą wargę i łuk brwiowy. Co jest? Podniosłam rękę i delikatnie, przejeżdżając po ranach. Ronald wciąż na mnie patrzył niewzruszony.

   -Co ci się stało? – Zapytałam ledwie słyszalnym, lecz przejętym głosem. 

   -Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, Julio.

Fałszywa przysięgaWhere stories live. Discover now