Musisz sobie wybaczyć...

13.7K 522 18
                                    

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, sen przyszedł tak nagle. Gdy się ocknęłam było już ciemno. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Zorientowałam się, że jestem w sypialna Ronalda, to znaczy naszej sypialni. Czując jak burczy mi w brzuchu stwierdziłam, że czas przestać się ukrywać i zejść do kuchni coś zjeść. Więc tak robię. Powoli wstałam z łóżka, Boże jak to boli. Szwy ciągnęły niemiłosiernie, utrudniając najmniejsze ruchyWyszłam z pokoju. Przemieszczałam się bezszelestnie, nie chcąc nikogo obudzić. Weszłam do salonu i zamarłam. W ciemnym pomieszczeniu dostrzegłam postać, stojącą przy wielkim tarasowym oknie.  

- Dlaczego nie śpisz? - Głos Ronalda rozbrzmiał, odbijając się echem od pustych ścian. 

-Zgłodniałam. - Odpowiedziałam cicho, kierując się w stronę lodówki.

 Unikałam jego natarczywego wzroku, jakby co najmniej był meduzą i wystarczyłoby jedno spojrzenie by zamienić w kamień. Co za ironia. Porównywałam swojego męża do bogini z wężami na głowie. Cóż, jego włosy były dalekie od oślizgłych, łuskowatych gadów. I były miękkie, i takie jedwabiste w dotyku i... 

Stop!

Głupie serce.

-Spałaś. Nie chciałem cię budzić. W lodówce Betty zostawiła ci kolację. 

-Dziękuję.- Bąknęłam pod nosem i wyciągnęłam miskę z lodówki.

Zapewne zauważył, że go ignorowałam, bo odezwał się zblazowanym głosem; 

- Wybacz, ale mam sporo pracy, więc jak będziesz mnie potrzebować. będę w gabinecie. Greta spakowała część twoich rzeczy, zostawiłem je w garderobie. Możesz sama się tym zająć, a jeśli nie czujesz się na siłach zrobi to nasza gosposia Betty. 

Gdy skończył przemowę, wyszedł z salonu i skierował się tak jak mówił, do gabinetu na piętrze, koło naszej sypialni. Ja stałam jak wryta z miską w ręce i zastanawiałam się, czy teraz tak będzie wyglądało moje życie? Zjadłam sałatkę, po czym wyszłam z salonu i poszłam do sypialni. Musiałam się odświeżyć. Czułam na sobie zapach szpitala, co niezbyt dobrze mi się kojarzyło. Na podłodze przed garderobą stało kilka pudeł podpisanych "Julia" i walizki z ubraniami. Otworzyłam jedną z nich i wyciągnęłam jedwabną koszulkę nocną i koronkowe bokserki do kompletu. Odkręciłam wodę w wannie i próbowałam ściągnąć opatrunek, co przyszło mi z nie lada wysiłkiem. Gdy już mi się to udało przyjrzałam się ranie, na ramieniu. Znajdowało się tam kilka szwów i zasinienie. Pocisk nie przeszedł na wylot, więc musieli go usunąć operacyjnie. Weszłam do wanny z gorącą wodą i w końcu mogłam się zrelaksować. Za trzy tygodnie miałam zaliczenia na studiach, mianowicie obronę pracy dyplomowej. Z tego wszystkiego zapomniałam zapytać, czy Eryk znalazł coś na profesorka od statystyki. Obiecał, że przekaże mi jak czegoś się dowie, a tu żadnych informacji. Szczerze wolałabym wiedzieć co nieco o facecie, bo na prawdę nie podobało mi się jego zainteresowanie moją osobą. Po przyjemnej kąpieli, ubrałam się powoli, by nie naruszyć rany. Zabrałam apteczkę do sypialni z zamiarem założenia nowego opatrunku. Usiadłam po turecku na łóżku i zaczęłam walkę z bandażem. 

-Kurwa! - Zaklęłam pod nosem, wzdychając bezradnie. 

Nie mogłam poradzić sobie z tym gównem. 

-Pozwól sobie pomóc.

Usłyszałam głos Ronalda i zaskoczona uniosłam wzrok. Mąż stał oparty o framugę drzwi, z rękami splecionymi na klatce piersiowej. Byłam pod wrażeniem jego zwinnego przemieszczania się bezszelestnie. Zlustrowałam go spojrzeniem. Miał na sobie szare dresy i czarną opiętą na muskularnej klacie bluzkę. Jego włosy są mokre i zmierzwione, a delikatny zarost idealnie przystrzyżony. 

Fałszywa przysięgaWhere stories live. Discover now