Masz ją pilnować

12.5K 465 24
                                    

Dotyk niczym liźnięcia ognistych płomieni, palący jak rozżarzone węgle. Tysiące maleńkich mrówek pędzących po mojej bladej skórze. Ale to nic w porównaniu z pożarem, który właśnie wzniecił w moim sercu i zapewne nic nie byłoby w stanie go ugasić. To on miał płonąć, to jego iskra miała przemienić się w ogień. Wiec dlaczego to ja czułam się jakby zostawał po mnie tylko proch? I to nie tak, że tego nie chciałam. Pragnęłam tego. Pragnęłam spłonąć i odrodzić się z popiołów. Czyż to nie do tego dążyłam, po całkowitym zniszczeniu? Odrodzenia, niczym Feniks.

Dryń... dryń 

Jego szorstkie opuszki palców odsunęły się od mej skóry, pozostawiając po sobie niechciane zimno. 

- Mam nadzieje, że to coś ważnego. - Niskie warknięcie wybudziło mnie z półsnu. Ronald trzymał przy uchu komórkę. Czułam jak jego mięśnie napinają się z każdym słowem, które zostaje wypowiedziane przez osobę po drugiej stronie.  

-Czekam. - Zakończył połączenie. Rzucił telefon na półkę nocną, przez chwile odlatując gdzieś myślami. Leżąc wtulona w jego pierś słyszałam przyśpieszone serce, obijające się o żebra z intensywnością młota pneumatycznego. Jego dłoń ponownie wróciła do krążenia po mojej nagiej skórze uda. Co skutkowało nawrotem przyjemnego ciepła rozlewającego się po moim ciele.

- Za godzinę będzie tutaj Owen. Musimy się ubrać. - Zachrypnięty głos przełamał ciszę, którą jedynie co zagłuszało to krople deszczu odbijające się od szyby. Nawet nie wiem kiedy zaczął padać.  Ronald skutecznie odwrócił moją uwagę od rzeczywistości. Czasem wydaje mi się, że przychodziło mu to zbyt łatwo.  W sypialni można było poczuć przyjemne czyste powietrze, wpadające przez uchylone okno. Biorąc głęboki oddech poczułam ten intensywny  zapach oczyszczonego powietrza po burzy, szczególnie po długim okresie panującej suszy. Dało się również wyczuć zapach seksu z nutką piżma i oliwki. 

- Za godzinę powiadasz. - Szepnęłam, obrysowując palcem żelazne  mięśnie klatki piersiowej boga seksu. Chciałam zatrzymać tę chwilę. To zaskakujące jak bardzo można bać się przyszłości, może nie tyle jej co niechcianych informacji, które może przynieść.  Ciepłe usta przylgnęły do moich, a nasze języki rozpoczęły leniwy taniec. 

-Więc nie marnujmy czasu. - Sapnął w moje usta, pokrywając mnie swoim silnym ciałem. Jednym szybkim pchnięciem wszedł we mnie, a z moich ust wydobył się głośny jęk, który zaginął w jego cudownych ustach.

***

Drzwi otworzyły się z hukiem, a do salony wpadł Owen w swoim nienagannym ubraniu. Stałam przy blacie kuchennym i wlewałam do szklanki wodę. Jego wzrok zatrzymał się na mnie, mierząc mnie tym swoim mrocznym spojrzeniem. Uniosłam jedną brew, dając mu do zrozumienia swoim wzrokiem, na co się gapisz. Potrząsnął głową z rozbawieniem.

- Udana noc? - Zapytał drwiąco podchodząc do mnie i rzucając na blat torbę sportową z moimi ubraniami, którą spakowała dla mnie Betty. Niestety ale nie miałam tutaj żadnych swoich rzeczy, więc miałam na sobie tylko koszulę Ronalda. Na moje szczęście błękitnooki był wysoki, a ja niska, wiec koszula sięgała mi przed kolana. 

- Jasne  - Prychnęłam pod nosem, łapiąc za torbę. Lecz ku mojemu zaskoczeniu ciemnooki położył swoją dużą łapę na niej uniemożliwiając mi wzięcia jej. Spojrzałam na niego zaskoczona i szybko bijącym sercem. Nigdy nie wiem czego mogę się po nim spodziewać, uczucie niepokoju przeszyło moje ciało. Oczywiście nie chciałam mu dawać tej satysfakcji, wiec uniosłam wysoko głowę przywdziewając maskę pewności siebie.

- Może tak, dziękuję - W jego oczach błysnęło wyzwanie. Zmierzyłam go lodowatym wzrokiem, zatrzymując go chwilę dłużej na dwóch górnych odpiętych guzikach w czarnej koszuli i wracając do równie czarnych oczu. Droczy się ze mną, dupek.

Fałszywa przysięgaWhere stories live. Discover now