Nie... zaskakujesz.

16.9K 646 28
                                    


Przebudziłam się nad ranem gdy przez okno wpadały pierwsze promienie słoneczne. Mimo to w pokoju panuje przyjemny półmrok. W końcu mogłam rozejrzeć się po sypialni Ronalda. Na środku stało duże łoże z wysokim pikowanym wezgłowiem. Klasyczna rzeźbiona komoda znajdowała się pod ścianą, a w oknach wisiały jedwabne zasłony w kolorze złota. Moją uwagę przykuwa brak zdjęć jedynie co wisi na ścianie to wielki obraz z naszkicowaną młodą kobietą w złotej zdobionej ramie. Oparłam się o komodę i przyglądnęłam dłużej temu fascynującemu dziełu. Ciekawiło mnie, kogo przedstawia? Może ta kobieta była ważna dla Ronalda? Wisiał na przeciwko łóżka, leżąc na nim od razu rzucał się w oczy. Z zamyślenia wyrwał mnie szmer, automatycznie spojrzałam w stronę drzwi i w półmroku dostrzegłam Ronalda, na widok, którego bicie serca przyśpieszyło do maksimum, a ucisk w podbrzuszu stał się nie do wytrzymania. Wpatrywał się we mnie mroczne. Na jego biodrach wisiały nisko dresowe spodnie. Miał szerokie ramiona, a umięśniony tors był zupełnie gładki. Jedynie cienka linie ciemnych włosów biegła od pępka w dół, znikając pod gumką spodni. Kilka tatuaży i blizn odznaczało się na jego skórze, mimo to był idealny. Musiałam przełknąć ślinę, gdyż w gardle czułam sacharę. Wyglądał jakby bił się z myślami. Stał tam jeszcze przez chwilę, po czym ruszył w moją stronę. Jego wzrok był drapieżny, a sama czułam się jak łania w światłach reflektorów. Przytłoczona myślami i uczuciami o których nie miałam pojęcia stałam w bezruchu, jakby moje nogi wrosły w podłogę. Gdy był już dostatecznie blisko, stanowczo chwycił mnie za biodra i podsadził na komodę. Rozsunął mi nogi i stanął między nimi. Nasze oczy nie odrywały się od siebie. Nie potrafię myśleć, gdy był tak blisko. Żadne nie opuszcza wzroku do momentu, w którym czuję jego gorącą rękę na udzie, przesuwającą się w stronę mojej kobiecości. Opuszczam wzrok i obserwuję co robi, śledząc jego delikatny ruch. Czuję jak skóra na udach pokrywa się gęsią skórką. Kurwa! W tym momencie uświadamiam sobie, że przecież nie mam bielizny, a on jest coraz bliżej celu. W sekundzie wypełnionej zażenowaniem i wstydem opamiętuje się i potrząsam gwałtownie głową. Kładę swoją dłoń na jego i zatrzymuje dalszą wędrówkę. Daję mu do zrozumienia, by nie przekraczał tej granicy. Jestem tak bardzo beznadziejna, ale blokada w mojej głowie jest nie do obejścia. Patrzę na Ronalda lekko spanikowanym wzrokiem, wtedy on mnie całuje, i to jak... namiętnie, natarczywie, brutalnie. Wolną ręką chwyta delikatnie za moje włosy, odchylając moją głowę do tyłu. Dreszcz rozszedł się po moim ciele, jak błyskawica uderzająca w taflę wody. Momentalnie uległam. To on tu dominował i stawiał warunki. Oczywiście wyczuł od razu, że mój opór zelżał i wyswobodził rękę z mojego uścisku, docierając tam, gdzie za pewne już dawno chciał się znaleźć. Zaczął delikatnie pieścić moją łechtaczkę, wciąż namiętnie mnie całując. Mimowolnie oddałam cichy, wstydliwy odgłos rozkoszy, który nieproszony wyrwał się z mojego gardła. Czuję jak Ronald napiera na mnie swoją twardą męskością i bezwstydnie się o mnie ociera. Odrywa się nagle od moich ust i schodzi pocałunkami w stronę szyi, ssąc ją i przygryzając. Eksplozja w moim ciele odbiera mi wszystkie zdrowe zmysły,. Czuję jak narasta we mnie fala ekstazy tak dla mnie obcej i niezrozumiałej. Ron wyczuwa to i wkłada we mnie delikatnie dwa palce i zaczyna poruszać coraz szybciej, nie przestając pocierać kciukiem pulsującego punktu. A ja rozpadam się na kawałki. Tak drobne, że nikt nie będzie w sranie ich pozbierać i posklejać na nowo. Mój pierwszy w życiu tak intensywny orgazm, wnika w moje ciało i głupie serducho. On bardzo dobrze wie co robi i co dla mnie teraz jest najlepsze, patrząc mi w oczy ewidentnie napawa się tym widokiem. 

   - Tak skarbie, chciałem właśnie to zobaczyć. - Jego głos jest nienaturalnie chrapliwy, a ciało napięte. Wciąż cała się trzęsę. Jestem jednym wielkim kłębkiem doznań. Co ten facet ze mną wyrabia. Moja głowa bezwładnie opada na jego pierś, chowając zarumienioną twarz, przed jego wzrokiem. Ronald kładzie dłonie na moich pośladkach, unosi z komody i zanosi do łóżka. Przez chwile klęczy nade mną, przesuwając pociemniałym wzrokiem po moim ciele. Sam wyraz twarzy świadczy o tym, że podoba mu się to, do jakiego stanu mnie doprowadził. Jego oczy  płoną, ukazując jak bardzo mnie pragnie. Kładzie się między moimi udami i chwyta rąbek bluzki, ciągnąc ją do góry. Odsłania moje krągłe piersi i wciąga głęboko powietrza. Całuje moje usta i wytycza ścieżkę w kierunku mostka, a potem na piersi. Zaczyna je namiętnie całować i przygryzać obolałe brodawki. Zagryzam wargę, żeby nie wydać jęku. Zsuwa dresowe spodnie i uwalnia z nich swoją męskość. Jest długi i twardy, a na sam widok przesuwającej się po nim dłoni Ronalda, narasta we mnie podniecenie. Błękitnooki obserwuje moją twarz, gdy ustawia się tuż przy moim centrum.  A gdy napiera delikatnie zamieram i szarpię się ku górze. Ronaldo wycofuje się i zaciska zęby, marszcząc brwi.

   - Nie mogę tego zrobić. – Wyduszam z siebie, poprawiając nerwowo bluzkę. Ronald, wyczuwając moje wahanie, podnosi się. Pociąga mnie za sobą i sadza okrakiem na sobie.  

   -Co się dzieje? - Pyta, zakładając mi kosmyk włosów za ucho. 

   -Nie mogę, przepraszam. - Zawstydzona opuszczam wzrok. 

   -Myślałem, że chcesz tego, jesteś moją narzeczoną. Nie musisz się mnie obawiać, nie zrobię ci krzywdy. - Mówi, chwytając moją brodę i wymuszając bym spojrzała na niego. 

   -Wiem, tu nie chodzi o ciebie, po prostu... - Przerywam, a gdy Ron nie doczekuje się pełnej odpowiedzi, pyta.  

   -Więc co cię martwi, Julio? Odpowiedz. - Wciąż patrzy na mnie, muskając moje plecy opuszkami palców. 

   -Chodzi o to, że ja nigdy z nikim nie byłam - Pękam naglę i zawstydzona chowam twarz w dłoniach. Albo mi się wydaje albo Ron przez chwile przestaje oddychać, a wszystkie jego mięśnie napinają się pode mną. Nie widzę jego twarzy, bo swoją ukrywam przed nim. Swój strach, obawy, wstyd. Słyszę bicie własnego serca, jak obija się o klatkę piersiową. Ronald chwyta po chwili moje dłonie i odsuwa mi je od twarzy. Przygląda mi się intensywnie, nad czymś się zastanawiając. Jego twarz jest poważna, ale przez chwile wydaje się odległa i pusta. Tak chciałabym teraz znać jego myśli. W końcu ta maska opada, a jego wyraz twarzy się zmienia. Łagodnieje. Kładzie dłonie na mojej szyi, głaszcząc kciukami moje zarumienione policzki. Pochyla się i całuje je, potem kącik ust, by w końcu namiętnie pocałować moje usta. Lecz robił to nieco inaczej jak do tej pory, bardziej delikatnie i niewinnie, jakbym była ze szkła. A gdy się odsuwa, by zaczerpnąć powietrza uśmiecha się i mówi. 

   -To są jeszcze na tym świecie dwudziestopięcioletnie dziewice?  

   -Nie wiem, ale na pewno jest jedna - Mówię cicho. Ronald uśmiecha się szczerze. 

   -W takim razie, miło mi panią poznać, Panno Williams. 

W końcu poczułam jak schodzi ze mnie napięcie, a ciało się rozluźnia. 

   -Czy ja cię znowu bawię, Ronaldzie Gohst? – Zapytałam z udawaną powagą. 

   -Nie... zaskakujesz. - Odpowiedział tak poważnie, że moje serce ominęło kilka uderzeń.

Nie widziałam siebie u boku tego mężczyzny. Nie znałam swojej przyszłości. Wszystko było jedną wielką niewiadomą. Ale wiedziałam jedno, ten mężczyzna będzie początkiem mojego upadku. 

Fałszywa przysięgaWhere stories live. Discover now