Miał cie zniszczyć

14.5K 539 47
                                    

Coś się działo. W pośpiechu wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam po cichu do drzwi. Od razu na myśl przychodziła mi Anastazja i Emma. Cofnęłam się i złapałam komórkę, która leżała na nocnej szafce. Trzęsącymi się dłońmi wybrałam numer Ronalda. Może któryś z ochroniarzy zdał mu raport z incydentu. A może zdaję sobie sprawę, że potrzebuję być pewna, że zdąży na czas, jeśli coś się wydarzy. Rozbrzmiał w słuchawce pierwszy sygnał a potem kolejne, gdy nagle drzwi z impetem się otworzyły. W sekundzie opadłam bezszelestnie na podłogę i wsunęłam się pod łóżko. Zadrżałam pod wpływem strach, który zawładnął moim ciałem. Zasłoniłam usta dłonią, by nie wydać żadnego jęku. Ktoś wszedł do pokoju, dostrzegłam tylko czarne buciory i odgłosy stukania. 

-Halo, Julia? Halo... - Usłyszałam głos Rona w słuchawce i chciałam coś powiedzieć, gdy ktoś nieoczekiwanie złapał mnie za stopy i wyciągnął spod łóżka. W panice z mojego gardła wydarł się pisk. Intruz odwrócił mnie przodem do siebie i unieruchomił. Ciemnoskóry mężczyzna trzymał w ręce spluwę i wycelował ją w moją głowę. 

-Julia Ghost?!- Warknął mocnej przyciskając broń do mojego czoła.

 Spanikowana nie odpowiedziałam, gdyż przerażenie zacisnęło palce na moim gardle. Mężczyzna tracąc cierpliwość uderzył mnie pistoletem w twarz. Na szczęście nie na tyle mocno bym straciła przytomność. Poczułam mrowienie na ustach i jak krew spłynęła strużką po moim policzku. Podniósł mnie jak dmuchaną lalkę, bez żadnego wysiłku i cisnął na łóżko. 

-Mówię do ciebie suko! Imię?!- Wrzasnął ponownie,

Nie potrafiłam skupić się na jego głosie. Nie myślałam o nikim innym, jak tylko o dziewczynach, Boże jak coś im już zrobili? Słychać jak z słuchawki na podłodze wydobywa się głos Ronalda, co zwraca uwagę napastnika. Facet zszedł ze mnie i podniósł telefon z podłogi. 

-Duchu... twoja kobieta należy teraz do nas - Poinformował niskim głosem i parszywie się zaśmiał, ukazując żółte zęby. Wzdrygnęłam się. W tym momencie miałam szansę. Korzystając z chwili nieuwagi, chwyciłam za lampkę stojącą na półce nocnej i ciskam nią prosto w głowę czarnoskórego mężczyzny. Przez co on automatycznie upuścił telefon i broń, a ja zeskakuję z łóżka i mimo zamroczenie i bólu, szybko kieruję się do salonu. Nie uchodzę daleko, bo jego duże łapska łapią mnie w pasie i rzucają na szklany stolik, który się rozsypuje w drobny mak. 

-To był twój błąd - Szydził, kopiąc mnie z rozmachem w brzuch. Siła uderzenia odebrała mi oddech i poczułam przeszywający ból. Zaczęłam dławić się, jakby żołądek podszedł mi do gardła.  Szkło wbijało się w moje ciało, rozcinając skórę w kilku miejscach. Kiedy walczyłam z oddechem, wzdrygnęłam się na dźwięk wystrzału i już wiedziałam, że to koniec. Lecz ku mojemu zdziwieniu facet pada koło mnie z dziurą w czole. Dalej nie mogłam złapać oddechu, ani się poruszyć. Zwinięta w kłębek drżałam na podłodze. Ścisnęłam kurczowo, bolący brzuch, próbując sobie ulżyć. Poczułam na sobie ręce i ktoś podnosi mnie z podłogi. Nie mogłam otworzyć oczu, chociaż próbowałam. Strach sparaliżował moje obolałe ciało. 

-Julio, słyszysz mnie? Spójrz na mnie. - Rozpoznałam męski twardy głos, należący to Owena. Położył mnie na łóżku w sypialni i delikatnie poklepał po policzku. 

-Musisz otworzyć oczy i zacząć oddychać. Jesteś w szoku.

 Zrobiłam to co mówił. Spojrzałam w jego  diabelsko ciemne oczy i powili łapałam głębokie wdechy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że przestałam oddychać. 

-Już dobrze. Właśnie tak. Oddychaj. - Owen stara się mnie uspokoić, ale do moich uszu dalej dobiegają odgłosy strzelaniny, przez co wzrastała we mnie panika. - Jesteś bezpieczna. 

Fałszywa przysięgaWhere stories live. Discover now