44.

219 25 9
                                    

Pierwszy od dawna tak długi rozdział napisany w kolaboracji z jednym moich ulubionych twórców na tym portalu. 

@LokiTokiLoki dziękuję za wsparcie! A was zapraszam na na rozdział!

***

Katsuki spojrzał jeszcze na sekundę w dół na maszynę i odpiął odpowiedni kabelek i uśmiechnął się sam do siebie. Wiedział że Kirishimie potrzebna będzie chwila na odzyskanie sił dlatego postanowił grać na zwłokę i do tego skupić na sobie całkowitą uwagę złoczyńców. Chłopak wyszedł wolnym krokiem zza krzesła starając się zachować całkowitą obojętność na twarzy.

- Ty masz siedem żyć, czy co? - Zapytała Toga przyjmując pozycje do skoku.

- Nie, ale jak widać twój szef najwidoczniej tak. - Powiedział Katsuki i przestąpił z nogi na nogę aby lepiej rozłożyć masę ciała.

Patrzył na ojca i dopiero teraz przyjrzał się mu dokładnie. Na oku miał opaskę, a wokół niej były widoczne mocne zaczerwienienia które przypominały trochę oparzenia.

- Chociaż jak widać nie wyszedł w stu procentach bez szwanku z naszego ostatniego spotkania. - Dodał chłopak z lekką drwią w głosie próbując go sprowokować.

-To prawda. Muszę przyznać że razem z Kirishmą byliście godnymi przeciwnikami. Dobrze cię wyszkoliłem synu. - Powiedział tonem jakby chciał podejść i poklepać Katsukiego po ramieniu jak dumny ojciec syna, który wygrał olimpiadę.

- Nie pochlebiaj sobie. - Prychnął chłopak podchodząc kilka kroków czym zmniejszył dystans pomiędzy nimi, ale również pomiędzy nim a jego przyjaciółmi. - wszystkiego co dobre i wartościowe nauczyłem się w U.A. To tam dowiedziałem się co jest tak naprawdę ważne.

- No dobra, możemy już go zabić? Zaczyna mnie irytować. - Powiedziała Toga i zaczęła podchodzić do Katsukiego powoli jak kot skradający się do swojej ofiary. - Jaka szkoda, że twoja krew jest taka pyszna. Dużo się jej dzisiaj zmarnuje. – Rzucił do niego, szczerząc do niego kły, po czym skoczyła na chłopaka.

Katsuki widząc co planuje, wyskoczył w górę wspomagając się wybuchem, przeleciał zaraz nad głową Togi, po czym wycelował mocny wybuch w środek jej pleców. Kobieta zatoczyła się do przodu i upadła na kolana z głośnym okrzykiem zaskoczenia na ustach.

- Teraz się doigrasz gnoju. - Powiedziała wyciągając sztylety z pochew, które miała przymocowane do paska. - A ty co będziesz tylko stać i patrzeć?- Zwróciła się do doktora który nie poruszył się nawet na milimetr, jedynie bawił się swoim ulubionym sztyletem tym samym którym zaatakował Kirishimę a później jego, w kryjówce.

- To ty tutaj jesteś od brudnej roboty. - Powiedział spokojnym głosem doktor. - Tylko mi go jeszcze nie zabijaj. Przyda się.

- Niech ci będzie doktorku. - Powiedziała nie pocieszona Toga i skoczyła znów do ataku.

Katsuki miał już zrobić kolejny zręczny unik jednak między nimi nagle wyrosła ściana lodu, w którą z głośnym hukiem wpadła blondwłosa maniaczka noży. Chłopak odwrócił się zdziwiony w stronę krzeseł i zobaczył stojącego już o własnych siłach Todorokiego i Kirishimę, który uwalniał kolejną osobę z krzesła.

- Nie tak prędko pijawko. - Powiedział spokojnym głosem kolorowo włosy i puścił oczko do Katsukiego który wyszedł zza lodowej ściany.

- Ty się nie umiesz niczym porządnie zając, ale w sumie czego spodziewałem się po dziewczynie. - Powiedział zirytowany doktor patrząc na Togę, która masowała głowę, którą właśnie uderzyła o tą ścianę. – Najwidoczniej będę musiał pobrudzić ręce.

Skradzione widowiskoWhere stories live. Discover now