17.

307 35 4
                                    

Szedł długim ciemnym korytarzem za ciałem swojego przyjaciela starając się jak najdokładniej zapamiętać drogę z pokoju do laboratorium oraz przypominał sobie rozmieszczenie pomieszczeń. Musiał jak najszybciej zorientować się w układnie tego labiryntu, aby móc zacząć poruszać się po nich swobodnie. Mijając kolejne przejścia i drzwi przypominał sobie jak oprowadzał go tutaj ojciec co było niewyobrażalnie trudne, gdyż wszystko tutaj praktycznie wyglądało tak samo. Droga do laboratorium nie zajęła im dużo czasu za co Katsuki w duchu dziękował, gdyż wolał nie nawiązywać żadnej rozmowy z bezmózgim. Właśnie w takich chwilach przypominają mu się nauki ojca, który zawsze „Jeżeli myślisz, że powiesz jedno słowa za dużo - milcz, milczenie jest cnotą." Zazwyczaj nie stosował się do jego „rad" jednak, jeżeli miał go przechytrzyć musiał działać jego zasadami.

-Zostań tu, zawołam doktora. - powiedziało głosem bez wyrazu ciało Kirishimy i udało się w głąb laboratorium, gdzie prawdopodobnie było zaplecze.

Katsuki stał na środku i kilka kroków dzieliło go od lady, na której leżały różne sprzęty które mogły by się mu przydać. Kusiło go, aby podejść i przyjrzeć się wszystkiemu bliżej. Może nawet znalazł by ten kontroler, o którym mówił mu przedtem w pokoju Kirishima. Jednak wiedział, że nie może ryzykować. Na szali stało zbyt wiele.

-Pierwszy test zdany. - Z zamyślenia wyrwał go głos doktora wchodzącego do pomieszczenia. Na jego twarzy malował się szeroki uśmiech. - Zostałeś sam i nie podkusiło cię, aby przeszperać laboratorium. Doskonale. - ostatnie słowo powiedział już do siebie zamyślając się na chwile.

-W końcu to ty mnie wychowałeś. - powiedział chłopak wyrywając tym samym doktora ze świata, w który na chwile się zagłębił. - Czy zdecydowano co będzie należeć do moich obowiązków?

-Ah tak tak. -Powiedział doktor podchodząc do stołu i zabrał z niego coś na kształt pistoletu, na klej którym posługują się dzieci na zajęciach artystycznych. - Mistrz bardzo mocno wierzy w twoje umiejętności i lojalność więc przydzielił ci szczególne zadanie. Będziesz się opiekował naszymi więźniami, którzy jak to gorąco zapewniłeś w trakcie rozmowy nie są twoimi przyjaciółmi więc stwierdziliśmy razem, że nie będziesz miał z tym żadnego problemu. A jeżeli jednak przyszło by ci coś do głowy...- Mówiąc to przystawił ten niby pistolet na klej i nacisną „spust" a Katsuki poczuł nieprzyjemne pieczenie, na które syknął donośnie i przetarł miejsce, w którym chwile przedtem przyłożony był pistolet. - Ten czip poinformuje nas, gdy tylko zbliżysz się do wyjścia z tego budynku. Oczywiście na razie nawet nie wiesz, gdzie ono jest jednak lepiej chuchać na zimę jak to mówią. Póki jest włączony bez naszej wiedzy nie uda ci się opuścić tego budynku a tym bardziej wyprowadzić z niego kogokolwiek.

Katsuki jedynie pokiwał głową. Nie było nic do dodania. Miał nadzieje, że jeszcze przez długi czas ich nie zobaczy. Jej nie zobaczy. Jednak nie miał innego wyjścia. Musiał się podporządkować i spełnić wole All for One, aby jak najszybciej uzyskać większą niezależność w działaniach.

-Co dokładnie będzie należeć do moich obowiązków? - zapytał chłopak patrząc na ojca obojętnym spojrzeniem.

-Posiłki dostarczamy im trzy razy na dzień o tych samych godzinach. Rano o 8.00, po południu o 13.00 i wieczorami o 18.00. W innych godzinach nie wpuszczą cię do celi, ale tym się nie przejmuj. Najwyżej pogłodują przez jeden lub dwa dni a to może lepiej. Czasami młodemu człowiekowi jest to potrzebne nie prawdaż? - to pytanie retoryczne zwieńczył donośnym śmiechem na co Katsuki zacisnął mocno szczękę. Na szczęście doktor akurat odwrócił się do niego tyłem, aby odnieść na swoje miejsce pistolet.

Przypomniały mu się długie dni, gdy siedział w kącie zwinięty w kłębek a jego mały brzuszek z głodu bolał już go tak bardzo, że prawie nie mógł się ruszać. Wtedy często litowała się nad nim matka, która przynosiła mu kawałki chleba które udało jej się zachomikować w sekrecie przed ojcem. Kilka razy jednak przyłapał ją nad tym i nie raz później widział jak ukrywała pod golfami siniaki i stłuczenia. Głodówki potrafił wyznaczyć za wszystko. Za zapomnienie umycia jednego kubka podczas codziennych zajęć domowych, za upuszczanie i zbicie talerza a czasami nawet bez powodu o tak jak to mówił „Dla umocnienia ducha". Sam wtedy na jego oczach zajadał się najznakomitszymi potrawami.

Katsuki szybko odsunął od siebie nieprzyjemne wspomnienia, mimo że przychodziło mu to z wielkim trudem i starał się jak najbardziej rozluźnić, aby ojciec nie zauważył tego co działo się teraz w jego środku. Musiał być spokojny jednak tylko jedna myśl dokładnie o jednej osobie była w stanie go uspokoić. A miał się już nie długo z nią spotkać, bo zegarka ścianie pokazywał godzinę 16.32. Dzieliła go jeszcze tylko godzina i dwadzieścia osiem minut do ponownego spotkania z nią jednak nie wiedział czy miał się z tego powodu cieszyć czy raczej się tego bać.

-A co w czasie, gdy nie będę zajmować się osadzonymi? - zapytał przerywając przeciągającą się już trochę za długo chwilę ciszy.

-Aa racja. Zapomniałem o tym. - powiedział odwracając się znów do niego twarzą. - W czasie wolnym będziesz pomagał mi tutaj w laboratorium. Każda pomocna dłoń się przyda a będę mógł mieć cię wtedy na oku. Poręczyliśmy za ciebie więc twoja głowa poleci i moja. - powiedział i zaczął się śmiać w czym zawtórował mu Katsuki najluźniejszym śmiechem na jaki udało mu się zdobyć w tej chwili.

Dzięki za plan awaryjny Tatku- pomyślał chłopak notując w głowie przydatną informacje.

-To co mamy dzisiaj ciekawego do roboty? - zapytał Katsuki po czym podszedł do stołu laboratoryjnego na którym panował chaos. Było na nim wiele różnych urządzeń które chłopak widział pierwszy raz na oczy.

-Chodź za mną. Przejdziemy do bardziej interesujących urządzeń niż te tutaj. - Katsuki bez słowa podążył za doktorem w głąb sali do jednego z rozległych stołów na którym również walał się różny złom i części jakiś zaczętych projektów a kilka metrów dalej stało dobrze znane chłopakowi krzesło. - Poznajesz? Tak dzisiaj pracujemy nad jego udoskonaleniem.

-A co da się w nim jeszcze zrobić? Uwierz mi już jest bardzo skuteczne. - Powiedział chłopak i delikatnie zadrżał na wspomnienie tego uczucia.

-Musimy skalibrować igłę. Tak naprawdę nie byłem pewien czy po wyjęciu jej na pewno będziesz w stanie chodzić. Ale jak to mówią „Nie ma ryzyka, nie ma nagrody". A teraz chodź. Pomożesz mi rozmontować górną część.

Chłopak musiał radzi mocno ugryźć się w język, aby nie wybuchnąć jednocześnie dziękował wszystkim bogom za to, że jego nogi jednak się go słuchają. Bez słowa podszedł do krzesła, na którym jeszcze kilka godzin wcześniej sam siedział i zabrał się do pracy ramie w ramie z ojcem. Czas płynął Katsukiemu zadziwiająco szybko. Nareszcie mógł coś zrobić co go cieszyło nawet jeżeli tym czymś było diabelskie krzesło tortur. Rozmontowanie tego mechanizmu wcale nie był tak łatwe jak mogło by się wydawać. Mógł myśleć o swoim ojcu różne rzeczy, ale widać, że ma smykałkę do tego praz sprawiało mu to wielką frajdę co można było również wywnioskować z tonu głosu, którym opowiadał chłopakowi o zastosowaniu każdego kolejnego elementu, który rozmontowywali. Katsuki od zawsze miał łatwość w przyswajaniu nowej wiedzy dzięki czemu nawet dzięki minimalnemu wysiłkowi był jednym z czołowych uczniów w klasie. Szybko zdobywał wiedzę dzięki bystremu umysłowi, który jednak jest nie zauważany przez większość ludzi, którzy widzą w nim jedynie brutalną siłę. Teraz mógł się wykazać. Słuchał uważnie każdego słowa ojca mając nadzieje, że w którymś momencie zapomni się tak mocno zatopiony w swoim świecie śrubek i przekładni, że powie mu coś co będzie mógł wykorzystać w przyszłości.

Pracowali tak bez przerwy aż nagle doktor odszedł od stołu, na którym skręcał mały silniczek napędzający machinę i spojrzał na Katsukiego który od kilku minut męczył się z wymontowaniem mocowania igły od reszty urządzenia. Gdy chłopak poczuł na sobie wzrok ojca zwrócił się do niego.

-Czy coś się stało? - zapytał niepewnie Katsuki wycierając ubrudzone ręce, w szmatkę która zgarnął ze stolika.

-Wiesz chłopcze która godzina? - zapytał doktor na co Katsuki spojrzał na zegarek, który wisiał na przeciwległej ścianie. Była 17.45. -Nadszedł czas pierwszego karmienia.

Skradzione widowiskoWhere stories live. Discover now