Epilog

386 32 65
                                    


Umysł Katsukiego krążył gdzieś pomiędzy jawą a snem. Poprzednie kilka dni było bardzo ciężkie zapełnione przesłuchaniami i finalizowaniem wszystkich spraw związanych z misją jednak chłopakowi się to podobało. Dzięki temu nie miał szansy analizować wszystkiego, co się stało. Mimo że był w samym środku wydarzeń wydawało mu się jakby wszystko działo się obok niego a wszystko, o czym mówił było jedynie opowiadanie o filmem akcji, który gdzieś kiedyś oglądał. Dopiero teraz wszystko do niego wracało. Zgiełk bitew, desperacka próba ratowania przyjaciół, a nawet kilkukrotne otarcie się o śmierć.

Wiedział jednak, że- mimo potknięć- wszystko, co zrobił było niezbędne. Gdyby nie to nie leżałby teraz w łóżku tuląc do siebie najpiękniejszej istoty na świecie. Obserwował ją jak uroczo marszczyła nosek przez sen i na jego ustach automatycznie pojawił się uśmiech. Po chwili jednak wyraz jej twarzy się zmienił a oczy otworzyły się i jeszcze zasnute mgłą senności popatrzyły prosto na chłopaka.

-Dzień dobry.- Powiedziała lekko zachrypniętym jeszcze głosem.

-Dzień dobry mała.- Powiedział Katsuki, po czym pocałował jej czoło, na co ona zamruczała.

-, Która godzina.- Zapytała próbując się podnieść jednak chłopak oplótł ją jeszcze ciaśniej ramionami przyciskając do swojego torsu.

-A czy to ważne?- Zapytał się, po czym złączył ich usta w przeciągłym pocałunku.

Leniwie smakował jej malinowe wargi raz po raz przygryzając jej dolną wargę. Każdy jego ruch był dokładny i powolny jakby chciał tym zwolnic czas a by ta chwila mogła trwać wiecznie. Katsuki jednym zwinnym ruchem przeturlał się w ten sposób, że to ona teraz plecami leżała na materacu a on zawisnął nad nią. Uraraka jęknęła a zdziwiona, co wykorzystał chłopak przedzierając się językiem przez jej wargi do środka jej buzi gdzie spotkał się z jej językiem, z którym rozpoczął rozkoszne zapasy.

Dziewczyna uległa mu, na co Katsuki mruknął zadowolony, po czym odsunął się na chwile od jej ust jednak tylko po to, aby przenieść je na wrażliwe miejsce pod żuchwą, które zassał mocno i delikatnie kąsał, na co z ust dziewczyny wydobył się przeciągły jęk. Uraraka wplątała prawą rękę we włosy blond kosmyki chłopaka i zaczęła masować jego głowę, czym sprawiała mu niebiańską wręcz przyjemność.

Katsuki oderwał się po chwili i przyjrzał się swojemu dziełu, którym była czerwona malinka, która błyszczała jeszcze od jego śliny.

-Piękna.- Powiedział niskim tonem przypominającym niemal mruczenie kota, przy czym kciukiem pogłaskał jej policzek, który od razu się zaczerwienił.

Katsuki już miał ponownie złączyć ich usta w kolejnym pocałunku jednak Uraraka wykorzystała chwilę nieuwagi chłopaka i oplatając się nogami wokół jego bioder z wykorzystaniem dźwigni przetoczyła chłopaka tak, że teraz ona siedziała na nim okrakiem opierając się obiema rękami o jego tors.

- Niestety nie możemy zostać dłużej.- Powiedziała wskazując głową na zegarek stojący na szafce nocnej. - Musimy zacząć się zbierać inaczej się spóźnimy.

-Musimy?- Zapytał chłopak podnosząc się na łokciach dosięgając ust dziewczyny. Ona jedna szybko odwróciła twarz przerywając ich połączenie.

-Uwierz mi też wolałabym się stąd ruszać jednak musimy stawić czoła temu, co czeka nas na zewnątrz.- Powiedziała i wstała z łóżka wkładając stopy w kapcie- króliczki, które stały obok łóżka.- Poza tym jeszcze msze jakoś przemknąć do pokoju po ubrania.- Powiedziała i dopiero teraz chłopak zwrócił uwagę, że była ubrana jedynie w jego koszulkę, która sięgała jej prawie do kolan.

-No dobrze.- Powiedział i wstał z łóżka, po czym podszedł do swojej szafy, z której wyciągnął bluzę zakładaną przez głowę, po czym podał ją dziewczynie.- Załóż ją. Na korytarzu może być chłodno. Nie możesz się przeziębić.- Po tych słowach pocałował dziewczynę w czoło i przytulił ją mocno.

Gdy się od siebie odsunęli dziewczyna założyła na siebie bluzę chłopaka, która była na nią stanowczo za duża jednak cała była przesiąknięta jego zapachem, którym zaciągnęła się.

-Dziękuję.- Powiedziała, po czym stając na palcach musnęła jego wargi.- Widzimy się za 30 minut.

Po tych słowach opuściła pokój zostawiając chłopaka samego. Z chwilą, gdy zamknęły się za nią drzwi Katsukiemu wydawało się jakby w pomieszczeniu zgasło światło. Udał się do łazienki, w której wziął szybki prysznic, po czym podszedł do szafy, w której przygotowany miał już czarny, idealnie wyprasowany garnitur. Najpierw nałożył na siebie śnieżnobiałą koszulę d, której dopasowany był czarny krawat, po czym na nogi naciągnął garniturowe spodnie, po czym przejrzał się w lustrze.

Dawno nie widział siebie w takiej odsłonie jednak był to odpowiedni strój na taką okazję. Na ramiona narzucił marynarkę i był już gotowy. Był gotowy, aby ostatni raz pożegnać ojca. Tego ojca, który zrobił tak wiele złego mu jak i wszystkim ludziom. Tego ojca, który stworzył go, jako narzędzie, ale również tego ojca, który poświęcił za niego życie i tego ojca, po którym czuł niewyjaśnioną pustkę w sercu.

Umysł ludzki jest dziwnym tworem. Gdy coś się kończy wypiera z pamięci złe chwile pozostawiając jedynie te dobre wspomnienia ponadto kieruje relacjami międzyludzkimi w niespotykane sposoby. Matka ma zaprogramowane w głowie, aby kochać swoje dziecko, a dziecko ma wpisane w genach miłość do obojga rodziców niezależnie od tego, jacy są, lub jak bardzo ich krzywdzą. Dziecko nie jest w stanie w stu procentach znienawidzić swojego rodzica, bo to on de facto dał mu życie.

Katsuki odszedł jeszcze do biurka, na którym leżał sztylet, którego podarował mu Masaru zaraz przed wybuchem. Nie mógł przejść obok niego obojętnie. Chłopak wziął go do ręki po czym przypiął go sobie do paska po czym zakrył go marynarką. Teraz był gotowy. Przysiadł jeszcze chwile na krześle przy biórku a po chwili do pokoju zapukała i od razu weszła Uraraka.

-Czas w drogę.- Powiedziała cicho do chłopaka który jedynie pokiwał głową. Wstał powoli z krzesła i ujął dziewczynę za rękę po czym razem opuścili pokój.

Całą drogę na cmentarz odbyli w ciszy. Uraraka wiedziała że nic co teraz by powiedzaiała nie pomogłoby chłopakowi. Starała się jedynie ć przy nim gdyby czegokolwiek potrzebował. Nie wyobrażała sobie nawet co musiał teraz przeżywać. Cały czas trzymała go za rękę masując jego dłoń kciukiem co widocznie go uspokajało.

Po kilkunastu minutach byli juz na miejscu. Uroczystość była bardzo skromna a ludzie którzy się zebrali przy trumnie byli tam jedynie ze względu na chłopaka za co w głębi duszy Katsuki był im wdzięczny. Gdy mężczyźńie odpowiedzialnie za oprawę wsóneli trumnę w otwór w ziemi Katsuki podszedł bliżej i uklęknął na jedno kolano.

-Wybaczam ci ojcze.- Szepnął jedynie, po czym symbolicznie wrzucił garstkę ziemi do dziury, która odbiła się z głuchym dźwiękiem o wielko trumny.

***

To już koniec naszej historii o Katsukim Bakugou. Ciężko jest mi się rozstawać z tym opowiadaniem, bo poświęciłam mu wiele godzin i tygodni ciężkiej pracy. Mam nadzieje, że wszyscy bawiliście się przy tym równie dobrze jak ja.

Chciałabym w tym miejscu baaardzo mocno podziękować dwóm osobom.

LokiTokiLoki, za pomoc w pisaniu i pchaniu do przodu, gdy całkowicie traciłam sens pisania.

Oraz

Hanka151, która wraz z wyżej wymienioną autorką zachęcały mnie, aby zacząć pisać.

Bez nich to opowiadanie by nie powstało. Serdecznie polecam sprawdzenie ich profili!

W takim razie cześć  i mam nadzieje do zobaczenia w przyszłości!!


Skradzione widowiskoOnde histórias criam vida. Descubra agora