5.

629 59 66
                                    




Bakugou nie mógł uwierzyć swoim uszom. Nogi się pod nim załamały a do oczu- mimo maksymy którą wpoił mu jego ojciec- napłynęły łzy.

„Miłość i przywiązanie sprawiają, że jesteś słaby. Najlepsi nie płaczą."

Dopiero teraz chłopak zrozumiał jakim zimnym typem był jego ojciec. Dopiero teraz gdy pierwszy raz od dawna tak bardzo cierpiał patrząc jak jego najlepszego od czasów dzieciństwa przyjaciela pielęgniarki nakrywały niebieskim szpitalnym prześcieradłem. Miał jeszcze nadzieje że to tylko żart. Że za chwile prześcieradło sumienie się podniesione oddechem Kirishimy. Że wszystkie te maszyny znów zaczął pikać w rytm bicia jego serca

Lekarz jeszcze raz osłuchał chłopaka jednak to nic nie dało.

-Doktorze... Dlaczego?- zapytała słabym głosem pani Kirishima blada jak ściana. Jej postura wyglądała na tak wątłą że gdyby nie podtrzymujący ją pod ramie prawdopodobnie nie ustałaby na nogach.

-Prawdopodobnie sztylet którym został godziny pacjent otarł się o serce tworząc niedostrzegalną rysę. Niestety ściana była na tyle słaba że prawdopodobnie nie wytrzymała i pękła. To są jedynie moje przypuszczenia jednak jeżeli tak było niestety nic więcej nie mogliśmy zrobić.

To nie miało tak być. To on powinien leżeć na tym łóżku.

Głupi...-Pomyślał Katsuki.

Trudno było lu przyznać ale Kirishima był od niego lepszy. On miał tylko siłę która przyszła mu z urodzenia. Jego przyjaciel każdego dnia ciężko trenował aby dojść do miejsca gdzie był a do tego miał dobre serce. Był urodzonym bohaterem. Nie to co on. Katsuki zawsze błądził pomiędzy dwoma siłami. Zawsze był gdzieś pomiędzy dobrem i złem. Zawsze wybierał dobro jednak tym razem się zawahał a karę za to poniósł niewinny chłopak.

-Niestety muszę poprosić was o wyjśćie.- Powiedział Lekarz do zgromadzonych w pomieszczeniu ludzi.- Musimy przygotować zwłoki do sekcji.

-To nie są tylko zwłoki!- Wykrzyczał podnosząc się Katsuki. Te słowa przelały czarę goryczy a w jego środku się gotowało tak że nie umiał już się powstrzymać. Hamulce puściły.- To mógł być najlepszy bohater naszych czasów! Jak pan do cholery może nazywać go zwłokami! To był przyjaciel...

Chciał jeszcze coś powiedzieć jednak jego głos się załamał a po jego policzkach spłynęły tak długo skrywane i wstrzymywane łzy jednak złość go nie opuszczała. Z morderczym wyrazem twarzy zaczął iść w stronę lekarza a w jego dłoniach zaczęły tworzyć się już mikro wybuchy. Przerażony wzrok mężczyzny nie powstrzymywał go.

-Kacchan stój!-Krzyknęła do niego Uraraka która jako pierwsza otrzeźwiała i podbiegła do chłopaka i stanęła pomiędzy nim a lekarzem tak że niemal dotykała klatki piersiowej Bakugou.- Proszę... W taki sposób go nie wskrzesisz.

Mówiąc samotna łza spłynęła po jej policzku. Katsuki spojrzał na jej piękną twarz która teraz była przepełniona bólem ale i swego rodzaju troską. I to troską o niego. Rozczuliło go to od środka. Mimo tego wszystkiego co się teraz wokół nich działo ona troszczyła się akurat o niego.

Chłopak sam nie wiedząc czemu wyciągnął ku niej dłoń i kciukiem starł stróżkę słonej wody z jej pyzatych policzków.

-Przepraszam.- Powiedział niemal szeptem słowo które dawno już nie opuściło jego ust.

Jego sylwetka widocznie rozluźniła się. Odsunął się o krok w geście wycofania.

-Chodź zaczerpniemy świeżego powietrza.- Powiedziała dziewczyna i złapała go za rękę.

On jej nie odrzucił. Wręcz przeciwnie mocniej ujął jej dłoń i skinął głową na oznakę zgody. Wyszli razem przed szpital w milczeniu po czym usiedli na schodkach przed głównym wejściem. Katsuki nie wiedział co ma powiedzieć. W jego głowie mieszały się różne myśli oraz uczucia. Jednak cieszył się że ta mała dziewczyna tutaj była.

-Jak się trzymasz?- Zapytała dziewczyna patrząc na niego przenikliwie. Ile by dała aby odczytać teraz myśli tego skomplikowanego chłopaka.- Byłeś z Kirishimą bardzo blisko.

-Był moim jedynym przyjacielem w U.A. Nawet w sumie nie wiem dlaczego. Bywałem dla niego okropny. W sumie jak dla was wszystkich. Nie umiałem powiedzieć mu ile dla mnie znaczyła jego przyjaźń. A teraz on nie żyje a to wszystko moja wina.

-On wiedział. Dla ciebie zaryzykował to co miał najcenniejszego. Tak robią tylko przyjaciele. Poza tym to nie twoja wina...

-Ale to jest moja wina!- Powiedział i wstał gwałtownie.- Gdybym się nie zawahał on by nadal był z nami! Ten sztylet wymierzony był we mnie.

Czuł że znów wzbiera w nim ta sama furia. Drżał na całym ciele a z całego napięcia aż zobaczył plamki przed oczami. Gęsta, łatwo palna wydzielina zaczęła spływać do jego dłoni. Dziewczyna zauważyła rosnące w nim napięcie i wiedziała że to nie prowadzi do niczego dobrego. Natychmiast pobiegła w jego stronę i zrobiła pierwsze co jej przyszło do głowy.

Stanęła więc na palcach i złączyła ich usta w krótkim ale słodkim pocałunku. Jej wargi delikatnie pieściły jego i uspokajały każdy nerw. Jego mięśnie powoli się rozluźniały.

Nagle Uraraka jakby uświadomiła sobie co właśnie się tutaj dzieje i szybko odskoczyła od chłopaka na kilka kroków mocno zakłopotana.

-O bogowie! Przeprasza... Nie wiedziałam ... W sensie nie myślałam...- Próbowała ułożyć jakieś składne zdanie jednak zanim była stanie to zrobić Katsuki w kilku krokach doskoczył do niej mocno przycisnął do piesi i ponownie ich usta się spotkały. Dziewczyna uśmiechała się gdy on muskał jej usta swoimi na początku delikatnie jednak im dłużej to robił tym jego pocałunki stawały się coraz głębsze.

Katsuki nie wiedział co się z nim stało. Wiedział jedynie że bliskość tej brunetki sprawiała mu ulgę jaką jeszcze nikt inny przed nią. W tym momencie chciał po prostu trzymać ją w ramionach i zapomnieć o całym świecie wokół nich.

Nagle usłyszeli alarm dochodzący ze szpitala szybko odskoczyli od siebie jak poparzeni.

-JAPIERDOLE!- Krzyknął niezadowolony Katsuki i popatrzył na swoją towarzyszkę która stała od niego o kilka kroków cała czerwona

Jaka urocza... Wdarło się to w jego myśli jak niechciana ćma do pokoju.

Odsunął to od się ie i jedynie skinął głową na dziewczynę dając jej znak aby weszli do środka.  Po kilku minutach wraz z Uraraką byli już w środku biegnąc w kierunku dyżurki lekarzy.

-Co się stało?- Zapytała dziewczyna lekarza który akurat gdzieś biegł.- Jesteśmy bohaterami możemy pomóc.

-Jak dobrze że jesteście.- Powiedział zasapany mężczyzna.- Jedno z ciał zostało skradzione w drodze na sekcje.

-Wiadomo kto to był.- Zapytał Katsuki.

- Tak.- Lekarz zrobił chwile przerwy biorąc kolejny głęboki wdech.- Denatem był młody bohater z podejrzeniem rozerwania ściany serca Eijiro Kirishima.

Skradzione widowiskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz