4.

672 57 106
                                    

Następne wydarzenia działy się tak szybko jakby poza świadomością Katsukiego. Jedyne co pamiętał od chwili zniknięcia złoczyńcy była krew. Zdecydowanie zbyt wiele krwi oraz jego ręce próbujące bezskutecznie zatamować jej upływ z ciała przyjaciela.

Nie możesz sobie tak po prostu umrzeć idioto. Nie pozwalam słyszysz!

Mówił do siebie cały czas w myślach próbując powstrzymać łzy, które cisnęły mu się od jakiegoś czasu do oczu.

Kolejnym wspomnieniem był dopiero szpital oraz długie godziny wyczekiwania pod salą operacyjną. Zebrali się pod nią wszyscy uczniowie klasy 1- A którzy byli w mieście wraz z rodzicami chłopaka czekając na jakiekolwiek informację o jego stanie. Wszyscy stali razem w grupie próbując się nawzajem wspierać jedynie blondyn pozostawał z boku. Nie umiał a raczej nie wiedział, jak pocieszyć rodziców chłopaka, którego życie wisi na włosku właśnie przez niego. Czół ogromny ciężar łez, które próbowały wydostać się na światło dzienne jakby ciężarówka stanęła całym swoim ciężarem na jego piersi.

Postanowił pójść na chwilę do łazienki, aby złamać trochę impas, w którym się znalazł jednak to nie pomogło za wiele. Patrząc na siebie w lustrze zobaczył jedynie zagubionego i wystraszonego dzieciaka.

W uszach szumiało mu od nadmiaru wrażeń a do oczu napływały tak bardzo niechciane łzy. Katsuki dawno nie płakał. Nauczono go, żeby nie okazywać słabości ani nie przywiązywał się do niczego ani nikogo.

W takich momentach zawsze wracał myślami do czasu, gdy miał 7 lat i jego ojciec kupił mu na urodziny małego rudego kotka. Jako dziecko rzadko kiedy coś dostawał więc był bardzo zadowolony. Po kilku dniach byli już nie rozłączni. Gdzie był Katsuki tam była też ta mała futrzana kuleczka i tak trwało to przez kilka tygodni. Pewnego dnia jednak, gdy Kacchan wrócił z przedszkola nigdzie nie mógł znaleźć swojego pupila. Szukał go wszędzie, ale na próżno. Jego poszukiwania przerwał głos jego ojca dochodzący z kuchni. Chłopak pobiegł jak najszybciej.

„Usiądź chłopcze" powiedział poważnym tonem Masaru Bakugou „Pewnie zastanawiasz się, gdzie jest twój kot?"

„Tak cały czas go szukam, ale nigdzie go nie ma. Wiesz, gdzie on jest tato?" - Zapytał Kacchan z nadzieją w głosie.

„Oczywiście że wiem" Powiedział ojciec po czym postawił przed nim talerz z gulaszem. „Jest tutaj"

Po tych słowach kazał mu zjeść całą miskę a za każdą uronioną łzę nad swoim małym przyjacielem dostawał cios ulubionym bacikiem jego taty, który nie pozostawiał śladów na skórze jednak każde uderzenie bolało jak wbijanie tysiąca igieł.

To był ostatni raz, gdy Bakugou naprawdę płakał. W jego głowie zostały wyryte słowa ojca.

„Miłość i przywiązanie sprawiają, że jesteś słaby. Najlepsi nie płaczą."

Chłopak zacisnął obie pięści tak że kostki na jego dłoni aż zbielały a furia powoli przejmowały kontrolę nad jego ciałem aż nie wytrzymał i uderzył pięścią w lustro, które roztrzaskało się na drobny mak raniąc mu rękę.

Ból, który pulsował z ran, które sobie zadał uspokoiły go a wraz z powolnym upływem krwi opuszczało go rozpierające uczucie wściekłości. Jednak jego miejsce zajmował ponownie żal i smutek, którego nie wiedział, jak pokonać.

Wsadził dłoń pod bieżącą wodę, aby spróbować zahamować w jakimś stopniu krwawienie. Gdy woda spotkała się z ranami jego organizm zalała nowa fala bólu jednak on nie wydał z siebie nawet cichego syknięcia. To właśnie jedna z rzeczy, które od najmłodszych wypracowywał w nim ojciec. Wysoka tolerancja na ból.

Skradzione widowiskoUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum