8.

496 49 18
                                    

Na pierwszy rzut oka ciężko było go poznać. Jego twarz przeorana była bliznami, które zniekształcały jego rysy przez co wyglądał na starszego i groźniejszego. Zmieniła się również jego postura. Kirishima stał się wyższy a jego mięśnie które były widoczne dzięki obcisłemu strojowi były nienaturalnie powiększone co dawało chłopakowi nienaturalny wręcz wygląd. Do tego jego oczy były jakby puste. Nie miały już w sobie jego zwyczajowych iskierek szczęścia. Wyglądał jakby był w jakimś dziwnym transie.

-A co to za smutna uroczystość. - Przemówił chłopak z kpiną w głosie do mikrofonu. - Jestem zaskoczony jak szybko byliście w stanie odpuścić sobie poszukiwanie mnie a jednocześnie jak długo zajęło wał organizowanie tej taniej szopki. – Powiedział i zaczął spacerować wśród stojaków, na których postawione były jego zdjęcia. Popatrzył na nie i prychnął pretensjonalnie. - Nie jesteście warci więcej niż ten karaluch. - Powiedział i pokazał na małe stworzonko u jego stóp. - Zostaniecie zgnieceni jak on...- Powiedział jednocześnie drepcząc małe stworzonko. - ... i reszta marnych robali.

-O czym ty mówisz Kirishima. - Powiedział Midoriya wstając gwałtownie z miejsca. Cała reszta gości siedziała nadal w szoku nie wiedząc co zrobić. - Jesteś naszym przyjaciele!

-Hawana Przyjacielem? Dobry żart. Gdybym opierał się na waszej przyjaźni to ta trumna...- Powiedział i postukał w drewniane wieko. -... nie byłaby już taka pusta. Teraz mam nową rodzinę. Liga i Mr. Strange pomogli mi. Odnaleźli mnie i naprawił.

-Zapomniałeś już, że to przez nich znalazłeś się w tamtym szpitalu? - Katsuki wstał zbulwersowany. - To ten twój Mr. Strange wycelował nóż, który ugodził cię w plecy.

-A ty czasami nie zapomniałeś, że ten nóż wymierzony był w ciebie mój drogi „przyjacielu". W sumie nie mam pojęcia, dlaczego skoczyłem na pomoc takiemu zeru jak ty. Oni przynajmniej coś zrobili a y odrzuciłeś ich propozycje. Wytłumaczyli mi wszystko ten świat potrzebuje zmian. Bohaterowie to plaga, którą trzeba wyplenić. Dzięki nim stałem się silniejszy i w dodatku dali mi to...

Powiedział i uderzył ręką w podłogę wywołując mocne trzęsienie podłoża. Wokół uniosły się tabuny pyłu a na ściany wstąpiły pęknięcia, które z każdą chwilą się powiększały. Przez te zatrważające odgłosy i krzyki spanikowanych ludzi można było jeszcze usłyszeć złowieszczy głos Kirishimy.

-Teraz mam nową rodzinę. - Powtórzył Kirishima. - Strzeżcie się nas, bo wybijemy was do pnia.

Słychać było jeszcze jego głośny śmiech w oddali po czym zniknął zostawiając ich wszystkich. Nagle zgromadzeni usłyszeli głośny trzask jakby pękania. Katsuki popatrzył w górę i zobaczył wielkie pęknięcie, na suficie które z sekundy na sekundę powiększało się.

Laboratorium Ligi

Kilka sekund później

Kirishima po przeniesieniu od razu upadł na podłogę patrząc na rękę, którą wywołał trzęsienie. Tyła ona cała popękana a z szczelin w stwardniałej skórze leciała strumieniami krew.

-Mr. Strange mówił ci żebyś jeszcze nie używał mocy. Są one jeszcze zbyt niestabilne. - Powiedział do niego złoczyńca złożony z fioletowego dymu. - Masz szczęście, że szybko cię przeniosłem. Mistrz nie będzie zadowolony.

-Zamknij się Kurogiri. - Powiedział przez zęby Kirishima próbujący opanować ból rozchodzący się po całym jego ciele.

-Nie, nie. Niech mówi ma racje. Nie jestem zadowolony. - Powiedział wyłaniając się z mroku mężczyzna ubrany w garnitur, na który nałożony miał biały długi kitel. Zamiast twarzy miał metalową czarną maskę. Po jego obu stronach stało dwóch innych mężczyzn, których od razu poznał. Byli nimi Tomura Shigaraki i Mr. Strange. - Miałeś się nie forsować dopiero co postawiliśmy cię na nogi i nie wszystko jest jeszcze w tobie na sto procent sprawne. Dostałeś pozwolenie na tą akcje tylko dlatego że obiecałeś, że nie zrobisz nic głupiego. Jesteś zbyt ważnym ogniwem.

-Przepraszam mistrzu. - Powiedział kłaniając mu się nisko. - Ale oni was obrażali mistrzu. Nie mogłem na to pozwolić!

-Musisz panować nad emocjami. Wiem, że oni cię bardzo skrzywdzili, ale nie chcę, żeby ci się cokolwiek stało młody wojowniku. - Powiedział spokojnie mężczyzna w masce po czym zwrócił się do mężczyzny po swojej lewej stronie. - Panie Strange proszę zabrać młodego Kirishimę do Sali zabiegowej i opatrzeć go. Zajmę się nim później. Mam dla niego idealny kolejny Dar. Zobaczymy czy ten transfer przeżyje równie dobrze.

- Oczywiście mistrzu. - Powiedział Mr. Strange i wziął pod rękę chłopaka, który nadal leżał na podłodze skłoniony przed swoim mistrzem i wyszedł z nim do innego pomieszczenia.

-A co, jeżeli jednak nie przeżyje kolejnych zabiegów? - Zapytał Tomura.

-A co ma być? - Zapytał spokojnie niemal łagodnie młodego chłopaka. Z tonu jaki użył można było wywnioskować, że darzy go o wiele cieplejszymi uczuciami niż resztę swoich współpracowników. - Pójdzie w piach jak wielu przed nim. Tak jak zawsze. To tylko pionek jak cała reszta. Jeszcze chwila i nikt nam nie będzie potrzebny. Razem zapanujemy nad światem. Ty i ja.

Dom pogrzebowy

Ewakuacja poszła dosyć sprawnie i po kilkudziestu minutach wszyscy byli już bezpieczni na zewnątrz a ostatnich rannych karetki przewozili do szpitala. Dopiero teraz Katsuki miał chwilę, aby przysiąść i pomyśleć o tym wszystkim. Gdy upewnił, że wszyscy są bezpieczni odszedł na chwilę w głąb cmentarza. Jego ubrania były już praktycznie doszczętnie zniszczone. Koszulka pomykała od gwałtownych ruchów a spodnie wystrzępiły się na nogawkach. W tym wszystkim zgubił gdzieś marynarkę a włosy całkowicie straciły swój ład. Szedł tak przed siebie aż zauważył piękną małą góreczkę, na której szczycie rosła kwitnąca wiśnia. Wszedł na nią w kilku susach po czym opadł pod nią opierając się plecami o pień. Od razu zamknął oczy i zaczął rozmyślać.

Nie wierzył, żeby to był ich Kirishima. Jego oczy mówiły same za siebie. Był w jakimś okropnym transie. Bakugou nie wiedział tak naprawdę co o tym ma myśleć. Mętlik, który stworzył się w jego głowie zawarował jeszcze bardziej. Cały czas z dnia na dzień tworzyło się więcej pytań nisz uzyskiwał odpowiedzi. Szczerze mówiąc odpowiedzi praktycznie nie było. Jedynie ciągłe pytania.

Te rozważania przerwał chłopakowi dźwięk telefonu, który wibrował mu w kieszeni. Wyjął go szybko i przyłożył do ucha.

-Halo? - Zapytał zaraz po wciśnięciu zielonej słuchawki.

-Bakugou gdzie ty do cholery jesteś? - W słuchawce chłopak usłyszał głos IIdy. - Przyjechała policja i chcą nas przesłuchać. Poza tym planują jakąś grubą akcję. Wracaj jak najszybciej.

-Zaraz będę.

Katsuki nie wahał się ani chwili. Wstał szybko z pod drzewa i zaczął biec w stronę domu pogrzebowego.

Skradzione widowiskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz