if i could fly

1.6K 106 340
                                    

Harry otwierając rano  oczy wiedział, że dzisiejszy dzień nie będzie udany. O godzinie siódmej obudził go dzwoniący telefon. Harry był strasznie zmęczony, ponieważ przed godziną czwartą nad ranem kład się spać, gdyż w nocy dostał olśnienia i zaczął tworzyć piosenkę, której nie potrafił dokończyć. Stylista Harry'ego powiadomił go przez poranną rozmowę, że sesja zdjęciowa, która miała odbyć się popołudniu nie odbędzie się, ponieważ miejsce, w którym mieli potrzebny im sprzęt i materiały zostały zniszczone przez deszcz, który nie opuszczał Londynu od dwóch dni. 

Harry był zmęczony, smutny i rozdrażniony przez rzeczy, które wydarzyły się tego dnia. Brunet zrozumiał, że potrzebuje odpocząć, potrzebuje się wyciszyć, rozluźnić i wygonić ze swojego ciała złe emocje. Wiedział gdzie najlepiej się czuł, więc po prysznicu i szybkim śniadaniu ruszył w stronę garażu i wsiadł do samochodu ruszając w stronę rodzinnego domu. 

W połowie drogi poczuł niepokój gdy usłyszał, że jego auto wydaje z siebie nieznane dla niego dźwięki. Harry wjeżdżając do małego miasteczka usłyszał bardzo głośny huk spod maski samochodu, który po chwili zatrzymał się. Styles nie miał pojęcia co się dzieję, więc wyszedł z samochodu i otworzył przednią maskę spod której wyleciał dym. Brunet widząc usterkę w swoim aucie poczuł, że jego oczy zachodzą łzami, ponieważ dzisiejszy dzień był definicją tragedii. Schował twarz w dłonie i westchnął głośno. 

— Nie wierzę. — powiedział do siebie gdy poczuł zimne krople ma swoim karku. Spojrzał w niebo a jego twarz spotkała się z ciężkimi i zimnymi kroplami deszczu. Harry z jękiem zamknął maskę samochodu i rozejrzał się po okolicy. Deszcz stawał się coraz silniejszy i silniejszy. Krople deszczu z dużą siłą zatrzymywały się na wytatuowanych ramionach Harry'ego. 

Brunet długo nie myśląc udał się do najbliższego domu, który był kilka metrów od niego. Podbiegł w stronę bramki prawie się przewracając przez dziurę w chodniku, której nie zauważył. Otworzył metalową bramkę i niepewnie podszedł do drzwi, na których namalowane było słoneczko, które z każdą chwilą było mniej widoczne przez silny deszcz. Wziął głęboki oddech i zapukał trzy razy w drzwi. Czuł się dziwnie, ponieważ nigdy nie miał takiej sytuacji, każdy jego samochód zawsze był sprawny. Nie wiedział też jak zareaguje na niego osoba po drugiej stronie. Miał ogromną nadzieję aby nikt nie doniósł prasie, że tutaj jest, ponieważ chciał odpocząć od paparazzi, którzy towarzyszyli mu na każdym kroku. 

Harry zapukał kolejny raz gdy drzwi nie zostały otwarte. Odwrócił się w stronę swojego samochodu aby zobaczyć jak stoi na poboczu i czeka aż ktoś go uratuje. W pewnym momencie Harry usłyszał szczekanie psa i głos dochodzący zza drzwi, więc odwrócił się w ich stronę z nadzieją, że ktoś mu pomoże. Gdy usłyszał przekręcanie klucza i głośne "Clifford wracaj do salonu!" drzwi otworzyły się, a Harry widząc osobę przed nim wstrzymał oddech. 

Harry poczuł się jakby ktoś uderzył go w twarz, ponieważ chłopak przed nim był przepiękny i on naprawdę nie sądził, że ktoś może być tak piękny. Szatyn miał krótkie włosy i grzywkę, która dumnie spoczywała na czole. Policzek chłopaka był ubrudzony mąką, co sprawiło, że serce Harry'ego zabiło mocniej. W oczy także rzucił mu się różowy fartuszek, który tak jak policzek szatyna był ubrudzony mąką. Styles uśmiechnął się na widok słodkiego fartuszka i wtedy podniósł wzrok patrząc na twarz chłopaka przed nim i wtedy nie wiedział czy się śmiać czy płakać. Szatyn przed nim miał tak piękne oczy, że gdy w nie spojrzał miał wrażenie, że szare niebo zmieniło się w błękitne a pogoda z deszczowej zmieniła się na słoneczną. Wąskie usta szatyna rozchyliły się gdy ten uniósł wzrok aby dowiedzieć się kto był niespodziewanym gościem. 

Szatyn przygotowywał ciasto na pizzę gdy usłyszał pukanie w drzwi. Na początku myślał, że się przesłyszał i, że to był tylko deszcz uderzający w okna, ale gdy usłyszał je po raz kolejny był pewny, że ktoś przybył. Nie wiedział kto, ponieważ jego mama była w pracy a młodsze siostry oglądały w salonie swoje ulubione bajki. Wytarł wtedy ubrudzone od mąki dłonie w fartuszek jego mamy i poszedł otworzyć. Clifford widząc, że ten idzie w stronę drzwi pobiegł za szatynem i zaczął szczekać, więc ten powiedział do niego aby wracał do salonu. Gdy upewnił się, że Clifford wrócił do pomieszczenia otworzył drzwi i osoba, która stała przed nim sprawiła, że poczuł szok, który ogarnia całe jego ciało, ponieważ dał sobie rękę uciąć, że widział osobę przed nim na plakacie w pokoju swojej młodszej siostry Lottie. 

Larry Stylinson - One Shot.حيث تعيش القصص. اكتشف الآن