Rozdział 11

227 9 0
                                    

Julia, jak już oczywiście odrobiła lekcje, zaczęła się zastanawiać co zrobić, aby nie być aż tak zmęczoną. Nie chciała jeszcze używać eliksirów. Stwierdziła, że je zostawi na koniec. Postanowiła zacząć pić mugolską kawę. Próbowała jej raz i okropnie jej nie smakowała, ale czasami trzeba się poświęcać. A naprawdę wolała to, niż przypadkowe zaśnięcie i pokazanie słabości, a co gorsza przerwanie leczenia profesora.

...

Gdy Snape się obudził i usiadł na łożku, zobaczył Julię, która z grymasem na twarzy coś piła. Po chwili dotarł do niego zapach kawy. Wyraźnie nie smakowała ona dziewczynie. Zastanawiał się, czemu w takim razie ją pije. I jak udało jej się przekonać Poppy, aby w tak młodym wieku dała jej kawę. Wiedział, że pielęgniarka była wielkim przeciwnikiem kofeiny i nawet na pijących kawę nauczycieli patrzyła krzywo. Był więc pewien, że nie zgodziłaby się, aby uczennica, a szczególnie na pierwszym roku, piła kawę. A jednak robiła to. Nagle zrezygnowana odłożyła napój i popatrzyła się w stronę Snape. Ich spojrzenia się spotkały, ale puchonka szybko odwróciła wzrok, co było do niej nie podobne. Następnie powiedziała:

- Dzień dobry panie profesorze. Jak długo pan już nie śpi?

- Od kilku minut Lutile. Muszę powiedzieć, że wyglądasz okropnie.

- Nie może pan się powstrzymać ze złośliwościami nawet na chwilę? - widząc jednak karcące spojrzenie nauczyciela podeszła do lustra i zaczęła się sobie przyglądać. Faktycznie wyglądała okropnie. Pod oczami miała wory, była bledsza niż zwykle, a jej zawsze starannie ułożone włosy wychodziły z warkoczy. Dziewczyna nawet tego nie komentując poprawiła włosy. Nie wiedziała jednak, co zrobić z twarzą. Nie chciała się malować. Raz, że nie umiała, dwa, nie miała nawet kosmetyków. Snape nie skomentował tego i poszedł się ogarnąć do łazienki. Gdy wrócił, na stoliku leżało już jego śniadanie, a dziewczyna znowu sączyła kawę. Nic nie zrobiła z tymi okropnymi worami pod oczami. Nauczyciel tylko westchnął i usiadł do śniadania. Gdy zjadł, dziewczyna wzięła jego talerz i zaniosła do pielęgniarki. Snape zaczął się zastanawiać i po krótkiej walce z sobą, stwierdził, że pomoże Puchonce. Gdy ta wróciła, powiedział:

- Lutile, zrób że coś ze sobą!

- Panie profesorze, ale co mogę zrobić?

- Taka mądra, a nie wie...

- Przejdzie pan do rzeczy, czy będziemy tak gadać cały dzień? - Julia była potwornie zmęczona, a kawa nie pomogła. Chyba faktycznie będzie musiała zacząć korzystać z eliksirów.

- Lutile, jak ty się do mnie odzywasz?!

Dziewczyna nie odpowiedziała. Snape stwierdził, że faktycznie musi być z nią źle, skoro nawet nie jest w stanie wymyślać dobrych ripost.

- Dobra Lutile, zdradzę ci pewną recepturę, jeśli przyznasz, że nie jesteś wszechwiedzącą.

- Nie jestem wszechwiedzącą - odpowiedziała szybko dziewczyna. Profesor po raz kolejny stwierdził, że naprawdę z nią źle.

- Coś szybko poszło. A gdzie twoja brawura z ostatnich dni, co? Wyparowała? - Puchonka w dalszym ciągu milczała. Snape powstrzymał się od kolejnej złośliwości i po prostu podszedł do kociołka. Chciał się schylić i zapalić ogień, jednak uniemożliwiły mu to kule. Zaklną cicho pod nosem. Julia gdy to zauważyła, bez słowa podeszła i rozpaliła ogień. Wtedy Snape zaczął warzenie eliksiru. Dziewczyna, mimo zmęczenia, musiała przyznać, że ruchy profesora, wraz z warzonym eliksirem tworzą swego rodzaju harmonię. Snape czuł wlepiony w siebie wzrok Puchonki, ale to ignorował. Skupiał się na eliksirze, mimo że był bardzo prosty w wykonaniu. Chciał odciągnąć myśli od tematu dlaczego dziewczyna jest tak niewyspana. Ona w ogóle nie powinna go interesować. Już i tak poświecił jej za dużo uwagi. Jednak coś go w tej dziewczynce interesowało. Czuł, że może być groźna, mimo że teraz wydaje się taka bezbronna. Widział, co zrobiła z Malfoy'em. Wiedział, że ma to coś wspólnego z jej dziedzictwem. Jego rozmyślania przerwała Puchonka mówiąc:

Mój Hogwart z Severusem Snape'emWhere stories live. Discover now