Rozdział 28

120 4 7
                                    

Filch zaprowadził całą trójkę do gabinetu McGonagall. Gdy już myśleli, że gorzej być nie może, zastali tam Neville'a. Chłopak próbował tłumaczyć się, że próbował ostrzec przyjaciół przed Malfoy'em, jednak nauczycielka go nie słuchała. Krzyczała na nich i już miała odjąć im punkty, kiedy powiedziała:

– Zaraz. Czy przed chwilą nie była was tu czwórka?

Faktycznie. Gryfoni rozejrzeli się, jednak nie widzieli nigdzie Julii. Zamiast tego, na miejscu w którym przed chwilą stała, leżała kartka, na której widniał napis:
Ja, niżej podpisany, oświadczam, że Julia Lutile znalazła się po za dormitorium, w czasie ciszy nocnej, za moją zgodą. Jednak, jeśli jakiś nauczyciel ją przyłapał, pomimo mojej prośby, aby utrzymała swoje zadanie w tajemnicy, proszony jest o nie odejmowanie jej punktów. Jednak za nie stosowanie się do poleceń uprasza się, żeby owy nauczyciel dał pannie Lutile szlaban.

Z poważaniem,
Severus Snape

Zarówno McGonagall jak i uczniowe patrzyli się ze zdumieniem na świstek papieru. Wicedyrektorka zastanawiając się, jak ta drobna i niepozorna dziewczyna była wstanie przekonać do siebie Severusa oraz czy aby na pewno podpis nie jest podrobiony. Hermiona i Harry zastanawiali się zaś, czy Puchonka ich wystawiła. W ich głowach już zrodziła się wizja, że meldowała o wszystkich ich poczynaniach Snape'owi, który chciał wykraść kamień. Jednak uczniów i nauczycielkę łączyła jedna myśl. Jak ona stąd wyszła niezauważona?

...

Julia pod zaklęciem Kameleona po cichu wyszła z gabinetu wicedyrektor. Wiedziała, że w pewien sposób wystawiła Gryfonów jednak się tym nie przejmowała. Znajdzie jakieś wytłumaczenie. Niektórzy uznaliby jej zachowanie za dwulicowe i chociaż gdzieś głęboko w sercu czuła się podle, tłumaczyła się tym, że przecież nie zrobiła nic złego. Nie zraniła ich, nie pobiła ani nie obraziła. A stratę punktów da się przeboleć. A zdecydowanie pomogła im przetransportować smoka, więc wypełniła swoje zadanie. Z tym zdaniem w myślach położyła się do łóżka ignorując lekkie kłucie w okolicy serca. Ona przecież nie ma prawa mieć wyrzutów sumienia, prawda?

...

Hermiona, Ron i Harry siedzieli przy stole w Wielkiej Sali ze spuszczonymi głowami. Stracili sto pięćdziesiąt punktów jednej nocy i nawet nie mogli się wytłumaczyć, że postąpili słusznie. Bo co do tego byli przekonani. Niehonorowo zachowała się zaś Julia, która zostawiła ich samych i pewnie poszła powiedzieć wszystko Snape'owi. A oni jej ufali. Zostało im już tylko powiedzieć Puchonce, że to co zrobiła było bardzo nie fair oraz zerwać z nią kontakt. A przy okazji dowiedzieć się, ile Mistrz Eliksirów już o nich wie. Jednak jak na złość nie mogli jej znaleźć. Ogólnie zdali sobie sprawę, że w sumie nigdy nie widzieli jej na śniadaniu. Czyżby było możliwe, że codziennie chodziła na posiłek z samego ranka? Czy to było w ogóle możliwe żeby ktokolwiek wstawał tak wcześnie?

W końcu jednak udało im się złapać dziewczynę podczas lunchu. Podeszli do niej i powiedzieli:

– Nie masz nam może czegoś do powiedzenia? – Julia popatrzyła na nich, rozejrzała się, a następnie odpowiedziała.

– Tak, mam. Ale nie tutaj. Chodźcie za mną.

Następnie gwałtownie wstała i wyszła z Wielkiej Sali. Gryfoni popatrzyli się po sobie, po czym nie wiedząc co innego mają zrobić, poszli za nią. Dziewczyna udała się do pustej sali lekcyjnej. Gdy wszyscy weszli, zamknęła drzwi zaklęciem, a następnie wygłuszyła pomieszczenie, robiąc mimowolne wrażenie na pozostałych, w szczególności na Hermionie. Nie zapomnieli jednak po co tutaj przyszli, więc posłali Puchonce pytające spojrzenie. Ta, widząc to, zaczęła mówić:

– Wiem, że to co się stało wczoraj było nie miłe.

– Nie miłe?! – przerwał Ron – Nie miłe?! Wystawiłaś nas!

– Ron, Ciebie tam nawet nie było – powiedziała chłodno Hermiona.

– Może i nie, ale Gryfoni są jak jedna, wielka rodzina. I zdradzając was, zdradziła też mnie.

– Nie chcę przerywać dyskusji o Gryfońskiej rodzinie, ale chciałabym coś powiedzieć, a za chwilę muszę iść na lekcje. Wiem, że myślicie że wszystko donosiłam Snape'owi. To widać po was – dodała widząc, że Harry chce jej przerwać aby zapytać skąd wie. – Jednak w rzeczywistości po prostu go szpieguję. W pewnym sensie zaprzyjaźniłam się z nim, żeby móc mieć go na oku. A faktycznie miałam wczoraj od niego zadanie. Miałam znaleźć składniki od eliksirów. Najlepszy sposób na zdemaskowanie wroga to wejście w jego szeregi. A nie powiedziałam wam o tym wcześniej, ponieważ obawiałam się, że moglibyście przypadkiem o tym mówić i by was posłuchał. I wtedy cały mój plan by przepadł.

Po tych słowach cofnęła wcześniej rzucone zaklęcia i wyszła z pomieszczenia zostawiając zdumionych Gryfonów samych. Udało się jej jednak jeszcze usłyszeć „Jest mądrzejsza od nas wszystkich".

Julia udała się prosto do gabinetu Snape'a. Po uzyskaniu zgody weszła i oznajmiła:

– Kupili to.

– No i świetnie – odparł nauczyciel. – A powiedz mi, co masz zamiar zrobić, jak Dumbledore przestanie kazać Ci się z nimi przyjaźnić?

– Chyba już kiedyś się pan o to pytał. Po prostu będę znowu go ignorować – mówiąc to wmawiała sobie, że wcale nie czuje kłucia w okolicy serca.

– Dobrze Lutile. Wiesz, że dzisiaj rano przyszła do mnie Minerwa pytając się, czy to faktycznie ja dałem ci pismo? – tego, że kiedy potwierdził, że to faktycznie on to napisał, nauczycielka transmutacji stwierdziła, że traktuje Julię jak córkę, nie przekazał Puchonce.

– Skąd miałam wiedzieć? – zapytała retorycznie. – Profesor McGonagall mi nie ufa. Nie dziwię jej się, na jej miejscu też bym sobie nie ufała.

– Cóż Lutile, może masz rację. A teraz powiedz, bo watpię żebyś przyszła na pogaduszki, chciałaś jeszcze coś?

– W sumie tak – szepnęła. – I ma pan rację, nie chodzi o pogaduszki. Chciałam się zapytać jak radzi pan sobie z wyrzutami sumienia? – Snape popatrzył na nią i w momencie chciał powiedzieć, że on nie ma czegoś takiego. Lub podać jej jedną, prostą odpowiedź. Zamiast tego odpowiedział równie cichym tonem:

– Z tym nie da się sobie poradzić. Można to co najwyżej ignorować.

________________________________
Rozdział wyjątkowo krótki, mam nadzieję, że wybaczycie.

Powiedzcie, czy tylko mi szkoła tak jedzie po psychice? Bo mam już dość, chcę święta, a najlepiej to wakacje.

Nie jestem pewna czy w przyszłym tygodniu pojawi się rozdział. W piątek i sobotę będę na pustyni (jak to brzmi xd), a to wtedy głównie piszę rozdziały. Ponownie mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Miłego dnia/wieczoru/nocy 😘

Mój Hogwart z Severusem Snape'emOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz