Rozdział 36

110 4 0
                                    

Julia obudziła się wypoczęta. Wyjątkowo pamietała, jak znalazła się w gabinecie nauczyciela. Powoli usiadła, ale nie czuła żadnego bólu. Była wdzięczna Snape'owi, że się nią zajął. Zaś delikatne skrzypnięcie kanapy przy jej ruchu obudziło pogrążonego w lekkim śnie nauczyciela, który pilnując dziewczyny przysypiał na fotelu. Kiedy Julia spostrzegła, że Mistrz Eliksirów jest tuż obok, powiedziała:

– Chyba muszę tu sobie wstawić jakieś łóżko, żeby nie musiał pan tak się męczyć na tym fotelu.

– Widzę że humor dopisuje – odparł nauczyciel cały obolały od niewygodnej pozycji snu. Był również niewyspany, gdyż zasnął późno a jego sen był bardzo niespokojny. Julia widząc to powiedziała:

– Niech pan odpocznie. Ja już sobie poradzę – następnie zaprowadziła zdezorientowanego profesora na kanapę na której sama przed chwilą leżała. Snape nawet nie zdążył się zorientować co się z nim dzieje, a już leżał na kanapie otulony kocem. Nie protestował jednak i praktycznie momentalnie usnął. Julia, widząc to, uśmiechnęła się w duchu, a następnie po cichu wyszła z gabinetu. Następnie wyruszyła do lasu. Gdy do niego weszła, wezwała do siebie jednorożca. Następnie wsiadła na niego i pojechała do reszty stada. Pobawiła się chwilę ze źrebakami, a następnie zapytała się:

– Co tak właściwie stało gdy starłam się z Voldemortem? I dlaczego to jeszcze nie był czas?

Jednorożce popatrzyły się po sobie, a następnie jeden z nich powiedział:

– Chyba czas, żeby powiedzieć Ci trochę więcej. Chodź ze mną.

Dziewczyna wraz ze zwierzęciem oddalili się od stada. Następnie jednorożec powiedział:

– Jestem Axilia. Jak już wiesz, masz swojego opiekuna. Jednak oprócz tego jeden z jednorożców jest Twoim przewodnikiem.

– I to jesteś ty?

– Dokładnie. Zadaniem opiekuna jest pomóc Ci wzmocnić i okiełznać Twoją moc. Z opiekunem jesteś w pewien sposób związana, ale tego dowiesz się w swoim czasie – Julia przewróciła oczami, ale zdążyła już przywyknąć, że jednorożce nie są chętne do mówienia wszystkiego wprost. Zaś Axilia widząc to, powiedziała:

– Tak, wiem, że pewnie jesteś już zirytowana tym, że praktycznie cały czas mówimy ci, że dowiesz się wszystkiego później. Jednak robimy to po to, żebyś się nie przeraziła swoją mocą. Jesteś też bardzo ambitna, więc mogłabyś chcieć opanować za dużo na raz, a to najprawdopodobniej miałoby fatalne konsekwencje.

– Masz rację – odpowiedziała Julia zrozumiawszy tok rozumowania jednorożców.

– Ale wracają do głównego tematu. Przewodnik zawsze jest jednym z jednorożców. Rodzi się dokładnie w tym samym momencie co dziedziczka. Mam za zadanie stopniowo wprowadzać ciebie i twojego opiekuna w to wszystko.

– To ciebie widziałam w tej kuli światła?

– Dokładnie. Puki co jako jedyna, nie licząc momentu kiedy jednorożec umrze, jestem w stanie telepatycznie z tobą rozmawiać lub ci się pokazać. Z czasem to się zmieni.

– Ale dlaczego powiedziałaś mi że, to jeszcze nie czas? Wiem że zabijanie nie jest dobre, ale mogłam zapobiec wielu innym cierpieniom.

– Widzisz, to był cień Voldemorta. A Voldemort naruszył zasadę nietykalności. Zasada ta mówi o tym, że on nie może zabić ciebie ani ty jego.

– Skąd w ogóle ta zasada? – przerwała Julia.

– Otóż, jak już wiesz jesteś dziedziczką życia, a Voldemort dziedzicem śmierci. Jesteście swoimi przeciwieństwami i przez to nie możecie siebie tknąć.

– To jak można to przerwać?

– Właśnie chciałam to mówić zanim mi przerwałaś.

– Przepraszam.

– Spokojnie, pytanie było bardzo trafne. Ale kontynuując, tak jak mówiłam, istnieje zasada nietykalności. Jednak Voldemort zabijając jednorożca złamał tę zasadę dając ci prawo do odwetu oraz zrzekł się prawa opiekuna jednorożców.

– A jako, że to był tylko cień Voldemorta zmarnowałbym okazję aby go zabić, a praktycznie nic bym mu nie zrobiła – dziewczyna zaczynała rozumieć.

– Dokładnie.

– Ale to znaczy że Voldemort nie może mnie zabić?

– Nie może. Może torturować, ale ani on, ani nikt z jego woli, nie może cię zabić.

– A co to znaczy, że zrzekł się prawa opiekuna jednorożców?

– Na razie nie mogę Ci powiedzieć. Ale obiecuję, że z czasem się dowiesz.

– Dobrze, dziękuję Ci Axilio.

– Jeszcze jedno. Jak już zostaniesz naznaczona wraz z opiekunem będziesz miała swego rodzaju lekcje.

– A jak wygląda naznaczenie?

– Do tego każda dziedziczka musi dojść sama. Ale wierzę, że twój opiekun ci w tym pomoże. Z tego co zdążyłam go poznać, naprawdę jest cudowny.

– Wiem, nie mogłam mieć nikogo lepszego. Dziękuję ci za pomoc.

– Nie ma za co. Odwiozę cię na skraj lasu.

Julia wsiadła na zwierzę i pogalopowała w stronę zamku. Następnie podziękowała Axilii i ruszyła w stronę zamku. Jednak zanim zdążyła przejść przez błonia, natknęła się na Dumbledore'a. Z grzeczności powiedziała:

– Dzień dobry panie dyrektorze.

– Dzień dobry Lutile. Mogę się dołączyć do spaceru? – dziewczyna jęknęła w duchu. Domyślała się że dyrektor chce porozmawiać, a ona zdecydowanie nie miała na to ochoty. Jednak mimo tego odpowiedziała:

– Oczywiście.

Zaczęli iść w milczeniu. Puchonka zdecydowanie nie chciała zaczynać rozmowy, zaś Dumbledore postanowił ją chwilę poobserwować. Wydawała się być niewzruszona tym, że do niej dołączył, chociaż dyrektor zdawał sobie sprawę, że jego obecność nie jest tu pożądana. Dziewczyna wyglądała bardzo arystokratycznie. Była wyprostowana i zimna. O tym, że jest jeszcze bardzo młoda świadczyła jej twarz, która choć szczupła, nie miała jeszcze mocno zaznaczonych rysów. Dodatkowo przez jej dwa warkocze wyglądała trochę bardziej dziecinnie. Jednak mimo tych szczegółów osoba przebywająca z nią miała wrażenie, że znajduje się w otoczeniu dojrzałej arystokratki, a nie jedenastoletniego dziecka. Czarodziej zaczął zdawać sobie sprawę dlaczego ta uczennica tak bardzo intrygowała Severusa. Jego też zaczęła fascynować, ale musiał przyznać, że odrobinę go przerażała. Szczególnie, gdy popatrzyło się na jej oczy. Ale nurtowało go jedno pytanie, więc powiedział:

– Pamiętam, że kiedy byłem pod wpływem Imperiusa, miałem w głowie tylko jedną myśl. Powiedziałaś, że przełamałaś moje zaklęcie pamięci. O czym mówiłaś?

– No tak, ma pan prawo nie pamiętać. Kiedyś ścigał pan jednego ze śmierciożerców. Złapał go pan zaklęciem przy grupce dzieci. Następnie zmodyfikował im pan pamięć. Byłam jednym z tych dzieci.

– Faktycznie, było tak – stwierdził Dumbledore, przypominając sobie zajście. Co prawda nie użył bardzo silnego zaklęcia zmieniającego pamięć, jednak i tak jego podziw dla Puchonki wzrósł.

– Chciał pan jeszcze o coś zapytać? – powiedziała Julia nie mogąc już dłużej znieść milczenia.

– W sumie to tak. Jak dogadujesz się z Severusem?

– Nie uważa pan, że to trochę zbyt intymny temat? – w głosie Puchonki pojawiła się ostrzegawcza nutka.

– Przepraszam. Po prostu Severus jest dla mnie jak syn.

– Ale jest już dorosły. Ma prawo decydować sam o sobie. Jasne, jestem przekonana, że nie raz pan ma dla niego dobre rady. Jednak będzie popełniał błędy. I nie uchroni go pan przed cierpieniem, choćby pan bardzo chciał. A teraz przepraszam, ale muszę iść do dormitorium. Do wiedzenia.

Dumbledore patrzył jak dziewczyna odchodzi. Był zdumiony jej odwagą i zniesmaczony brawurą. Ale z drugiej strony widział że ma rację. Faktycznie próbował chronić Severusa przed cierpieniem. Ale czy naprawdę w ten sposób go ograniczał?

Mój Hogwart z Severusem Snape'emWhere stories live. Discover now