Rozdział 27

113 4 7
                                    

– Jednorożce są potężniejszymi stworzeniami niż nam się wydaje – powiedziała dziewczyna.

– Co masz przez to na myśli?

– Sama nie do końca wiem. Jednak jednorożce są w jakiś sposób połączone z naszą magią. Mówiłam panu kiedyś, że umiem przemieniać się w jednorożca. Kiedy nim jestem widzę „nici" zaklęć oraz magiczną aurę każdego stworzenia. Jednak jak przemieniam się z powrotem, nie pamiętam tego.

– To skąd wiesz, że tak jest? – dopytał podejrzliwie.

– Jednorożce mi powiedziały. A jak będę ćwiczyć, podobno w końcu zacznę to pamiętać. I tak zrobiłam duży progres. Kiedyś nie pamiętałam, że w ogóle się przemieniałam. Miałam lukę w pamięci.

– Dobrze – odparł nauczyciel. – To dlaczego wyczyściłaś nam pamięć? – już nawet nie dziwił się, że dziewczyna zna tak potężne zaklęcia.

– Nie chciałam żebyście wiedzieli – powiedziała cicho.

– To dlaczego teraz mi o tym mówisz, a nie wyczyścisz ponownie pamięci?

– Bo panu ufam.

Po tym zdaniu oboje umilkli. To wyznanie było tak naszpikowane emocjami, pomimo że nie nie odbiegało od sposobu mówienia, którym na codzień posługiwała się Julia. Oboje wiedzieli, że zaufanie to nie przelewki. A w szczególności w ich przypadku. Dlatego patrzyli się na siebie w milczeniu, a Snape nie wiedział jak ma zareagować. Dziewczyna zaś widząc, że profesor raczej nie ma zamiaru nic powiedzieć, podeszła do drzwi. Zanim wyszła, usłyszała jeszcze ciche:

– Dziękuję.

Odeszła zastanawiając się, czy to prawda czy tylko wyobraźnia.

...

Julia siedziała w Wielkiej Sali, kiedy dostała karteczkę z dwoma słowami: Wykluwa się. Od razu wiedziała od kogo to i co oznacza wiadomość. Zastanawiała się co robić. Chciała pójść do Hagrida, jednak lekcje jej to uniemożliwiały. Dokonać wyboru pomogło jej Złote Trio, mówiąc, że pójdą do gajowego podczas przerwy na lunch. Stwierdziła, że uda się tam z nimi. Następnie szybko pobiegli na zielarstwo, jednak ich skupienie pozostawiało wiele do życzenia. Gdy tylko lekcja się skończyła popędzili ile sił w nogach do Hagrida. Gdy tam dotarli, podekscytowany gajowy powiedział:

– Już prawie wylazł.

Jajo leżało na stole całe popękane. Nagle rozległ się chrobot i rozpadło się na trzy części. Wypadło z niego, nie zbyt piękne, smocze pisklę. Kolczaste skrzydła były większe od chudego, czarnego tułowia, z którego sterczał łeb z długim ryjkiem, zaczątkami rogów i wyłupiastymi, pomarańczowymi ślepiami.

– Prawda, jaki cudowny? – mruknął Hagrid i wyciągnął rękę żeby pogłaskać gada po łbie, na co smoczątko zasyczało i obnażyło kły. – Mój maleńki, poznaje swoją mamusię!

Następnie jednak smok się rozejrzał i spojrzawszy na Julię wskoczył jej na ramię. Dziewczyna lekko się zachwiała pod tym niespodziewanym ciężarem, jednak utrzymała się na nogach. Następnie zwierzę wtuliło się w nią, a ona je pogłaskała. Wszyscy patrzyli na to z osłupieniem. Hagrid już miał to jakoś skomentować, jednak nagle pobladł i powiedział:

– Ktoś zaglądał przez szparę... Jakiś chłopak... Teraz biegnie do szkoły.

Harry szybko podbiegł do drzwi i wyjrzał. Nawet z takiej odległości rozpoznał sylwetkę Malfoy'a.

...

Draco był pewien co widział i czym prędzej pobiegł do Snape'a. Wiedział, że on jako jedyny może być mu przychylny, bo reszta nauczycieli z jakiegoś powodu miała słabość do Hagrida. Gdy dotarł do gabinetu opiekuna swojego domu, grzecznie zapukał, a gdy usłyszał pozwolenie, wszedł. Następnie zamknął drzwi i powiedział:

– Hagrid ma smoka! Sam widziałem! Powinni wywalić go ze szkoły i wsadzić do Azkabanu!

– Panie Malfoy, bardzo się cieszę, że aż tak dba pan o przestrzeganie przepisów. Jednak jesteś pewien, że to co widziałeś to był smok? – Coś w słowach nauczyciela sprawiało, że Ślizgon stracił pewność. – Hagrid ma bardzo dużo dziwnych stworzeń, które mogą bardzo przypominać smoka. Ale obiecuję, że zajmę się tym tematem. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek na terenie tej szkoły był w niebezpieczeństwie.

– Dziękuję panie profesorze – odpowiedział na to Draco i wyszedł. Nauczyciel zaś postanowił poszukać Julii, która powinna powiedzieć mu coś więcej na ten temat. Na szczęście nie musiał długo szukać. Natknął się na Puchonkę na korytarzu i gestem pokazał że ma iść za nim. Gdy dotarli do gabinetu, Snape zaczął:

– Co z tym smokiem?

– Wykluł się i razem z Złotym Trio zastanawiamy co zrobić.

– To się pośpieszcie. Malfoy was widział.

– Wiemy. Ale nie mamy pojęcia co można zrobić. Hagrid jest zafascynowany i nie widzi nic złego w trzymaniu smoka w klatce.

– Przeklęty gajowy – odparł lekko zrezygnowany nauczyciel. – Postaram się trzymać Malfoy'a jak najdalej od tematu.

– Bardzo panu dziękuję. Postaramy się jak najszybciej coś z tym zrobić.

Następnie wyszła, zastanawiając się, co można zrobić. Bo zaczynało się robić coraz bardziej niebezpiecznie.

...

Zarówno Julia jak i Gryfoni chodzili do gajowego prawie codziennie. Hagrid jednak nie chciał słuchać o wypuszczeniu Norberta, jak nazwał gada. Puchonka po części go rozumiała, bo wiedziała, że byłoby to niebezpieczne, zarówno dla zwierzęcia jak i dla ludzi. W końcu jednak Harry wpadł na pomysł, żeby przewieźć smoka do Charliego. Rozwiązanie spodobało się wszystkim, chociaż gajowy początkowo był niechętny, bo nie chciał zostawiać podopiecznego. Jednak ostatecznie i jego udało się przekonać.

Gdy przyszła wiadomość od Charliego zaczęło się oczekiwanie. Odliczali dni do odbioru smoka, który robił się coraz większy. Jedyną osobą, która potrafiła nad nim zapanować była Julia, jednak nie mogła ona przebywać u gajowego cały czas. Ucierpiał na tym Ron, którego smok ugryzł. Jego ręka niebezpiecznie spuchła, a następnie zmieniła kolor na zielony. Na początku był niechętny do pójścia do pielęgniarki, jednak po czasie nie miał wyboru. Julia niestety nie mogła go odwiedzić, bo wszystkie przerwy spędzała u Hagrida żeby pomóc mu ze smokiem. Jednak gdy spotkała się z Gryfonami dowiedziała się, że Ron dał Malfoy'owi książkę, w której znajdował się list od jego brata. Puchonka jęknęła w duchu. Właśnie ich plan stał się o wiele bardziej skomplikowany. Jednak nawet pomimo tego nie mieli zamiaru rezygnować. Zdecydowanie trzeba było pozbyć się smoka.

...

Szli pod peleryną niewidką ze smokiem zamkniętym w klatce. Był wyjątkowo spokojny, ale założyli, że wynika to z obecności Julii. Jednak nawet mimo tego, doniesienie klatki na szczyt wieży graniczyło z cudem. Dwoje Gryfonów poprawił humor moment, gdy zobaczyli, że Malfoy dostaje szlaban. Chociaż i tak najlepiej się poczuli, kiedy przyjaciele Charliego przylecieli. Było trochę problemów, kiedy próbowali zapiąć uprząż smokowi. Na szczęście pomogła Julia, dzięki której w chwilę przygotowali zwierzę do lotu. Zdziwieni podziękowali, a następnie odlecieli ze smokiem. Wszyscy byli szczęśliwi. Ten moment jednak skutecznie zniszczył Filch wyłaniający się z ciemnego korytarza mówiąc:

– No, no, no. Chyba mamy kłopoty.

W tym momencie trójka uczniów uświadomiła sobie, że peleryna niewidka została na wieży.

________________________________
Jest i kolejny rozdział. Zostały w nim wykorzystane fragmenty z książki „Harry Potter i kamień filozoficzny".

Jak tam u Was? Przyznam się, że dla mnie ten tydzień był stosunkowo męczący, jednak bardzo przyjemny.

Tak w ogóle to bardzo dziękuję że jesteście, bo gdyby nie Wy, publikowanie tej książki nie miałoby sensu ❤️❤️❤️

Życzę miłego dnia/wieczoru/nocy 😘

Mój Hogwart z Severusem Snape'emOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz