Rozdział 14

222 6 0
                                    

Julia nadrabiała zaległości. Przez swoje samopoczucie nie przepisała ostatnio lekcji. Jednocześnie myślała, jak opowiedzieć nauczycielowi o tym wszystkim. Na pewno nie będzie to łatwe...

...

Gdy Snape się obudził zobaczył Julię pijącą jakiś eliksir. Gdy doszedł do niego zapach szybko zorientował się, że to eliksir dodający energii. Wiedział, że dziewczyna nie spała już od jakiegoś czasu, więc użycie eliksiru było słuszne, jednak wiedział, że mikstura silnie uzależnia. Miał nadzieję, że dziewczyna nie doświadczy tego skutku ubocznego z dwóch powodów: po pierwsze, nie życzył jej źle, a po drugie, znając Dumbledore'a, to on musiałby poprowadzić odwyk Puchonki. A prywatnie nie miał na to ochoty. Pozostało mu jedynie wierzyć, że samokontrola dziewczyny jest wystarczająco silna.

Gdy Julia wypiła do końca miksturę, zauważyła, że nauczyciel się już obudził, więc powiedziała:

– Dzień dobry panie profesorze.

Nauczyciel odpowiedział skinieniem głowy i poszedł do łazienki. Gdy wyszedł, czekało na niego śniadanie, które szybko zjadł, a następnie popatrzył wyczekująco na dziewczynę. Ta zaś spokojnie odniosła naczynia. Chciała odciągnąć ten moment, kiedy będzie musiała wszystko wyjaśnić, ponieważ... Bała się. Wmawiała sobie, że to nie prawda, jednak tylko okłamywała samą siebie. Jej dylemat rozwiązał nauczyciel mówiąc:

– Lutile, chyba miałaś mi coś dzisiaj wyjaśnić?

– Tak, panie profesorze. Wydaje mi się, że najłatwiej będzie, jak pan będzie zadawał mi pytania, a ja będę na nie odpowiadać.

– Niech cię będzie Lutile. Powiedz, jakie masz umiejętności, związane z twoim dziedzictwem?

– Mogę rozmawiać z jednorożcami. Jestem kimś w rodzaju ich pani – mówiąc ostatnie słowo nakreśliła cudzysłów palcami – Zazwyczaj się mnie słuchają. Mogę zamieniać się w jednorożca, ale jeszcze nie opanowałam tego całkowicie – lekko się zarumieniła – Mój rekord przemiany to dwie minuty. Mogę korzystać z magii naturalnej. W ten sposób odebrałam Malfoy'owi różdżkę. Ale też nie bardzo to opanowałam. Tylko w gniewie jestem w stanie to zrobić. To chyba tyle.

– Co to tak dokładnie ta magia naturalna?

– Z tego co udało mi się wyczytać, to magia pochodząca z natury. Każdy czarodziej korzysta z niej robiąc na przykład eliksiry. Ja dodatkowo potrafię jej używać tak, jak normalny czarodziej używa swojej wewnętrznej magii.

– Co ma z tym wspólnego twoja różdżka?

– Dostałam ją od jednorożców. Dowiedziałam się tylko tyle, że jest bardzo stara i należała również do Helgi Hufflepuff. Opisywałam już ją panu.

– Podobno kiedyś przyleciała do ciebie miotła z Zakazanego Lasu. Co to była za miotła?

– Skąd pan wie o tej miotle? – zapytała dziewczyna trochę nie ufnie. Nie był to sekret, ale była pewna, że nie mówiła nic nauczycielowi o lekcji latania.

– Od Agnes – odparł niechętnie Mistrz Eliksirów – Wydawałaś mi się dziwna, więc przeprowadziłem małe śledztwo.

– Czyli faktycznie mnie pan wtedy śledził...

– Skąd wiesz?! Agnes ci powiedziała?! – zaczął krzyczeć zdenerwowany opiekun Slytherinu

- Nie. Wracałam z lasu i przechodziłam koło gabinetu profesora Flitwicka. Usłyszałam swoje imię i nie mogłam nie podsłuchać. Gdy zorientowałam się, że pan wychodzi nie miałam dokąd uciec, więc ukryłam się pod zaklęciem kameleona.

Mój Hogwart z Severusem Snape'emWhere stories live. Discover now