Rozdział 41

106 6 7
                                    

Julia wraz z Severusem stali przed dworem Malfoy'ów średnio mając ochotę tam wchodzić. Oboje jednak wiedzieli, że nie wypada odrzucić zaproszenia. Nawiązali ze sobą kontakt wzrokowy uzgadniając tym samym, że to już najwyższy czas. Snape zapukał do drzwi, które praktycznie w momencie się otworzyły. W progu przywitała ich cała rodzina. Nauczyciel najpierw przywitał się z Lucjuszem, a potem wręczył Narcyzie kwiaty które ze sobą przyniósł. Następnie małżeństwo przywitało się z Julią uściskiem dłoni. Draco zaś zadowolił się skinięciem głowy w stronę dziewczyny na co ta odpowiedziała tym samym. Po tym powitaniu cała piątka udała się do jadalni. Lucjusz usadowił wszystkich przy stole, a następnie sam zasiadł na miejscu gospodarza. Widać było, że bardzo przykłada uwagę do wszystkich formalności, jakie wiązały się z oficjalnym obiadem. Snape ostrzegł przed tym Julię, jak tylko dostali zaproszenie. Jednak chociaż dziewczyna całą noc czytała podręcznik do savoir vivre, nie spodziewała się, że faktycznie będzie aż tak sztywno. Na szczęście z tego co mówił nauczyciel, po posiłku atmosfera się rozluźnia. Pozostało więc tylko wytrwać do końca.

Na szczęście serwowane posiłki smakowały stosownie do panującej atmosfery. Wszystko było przepyszne. Zaś Lucjusz próbował jeszcze umilać ten czas rozmową, jednak Julia wiedząc, że może zabrać głos tylko gdy ktoś z dorosłych wprost skierował do niej pytanie, czuła się trochę jak na przesłuchaniu. Dlatego wewnętrznie odetchnęła gdy po deserze pan domu powiedział:

– Draco, może byś pokazał Julii swój pokój i dalibyście dorosłym porozmawiać? Skończyliśmy już posiłek.

– Oczywiście ojcze – odpowiedział chłopak i skinieniem głowy pokazał Puchonce żeby poszła za nim. Ta grzecznie podziękowała za posiłek i udała się za Ślizgonem, ciesząc się, że nareszcie może opuścić to niezręczne miejsce.

Podążając za chłopakiem starała się zapamiętać korytarze, którymi szli. Po kilku zakrętach jednak się pogubiła. Wszystkie wyglądały tak samo. Czarne ściany i sufit, a na podłodze ciemnozielona wykładzina. Jednak kiedy dotarli do pokoju Draco, ich oczom ukazał się zupełnie inny widok. Pokój był dobrze doświetlony przez olbrzymie okna z białymi ramami. Ściany również były białe, po za jedną, która, była jasnoszara podobnie jak sufit. Podłoga była za to wyłożona czarną wykładziną. Meble, na które składały się: pojedyncze łóżko, biurko, regał na książki, duża szafa i szafka nocna, również były utrzymane w tych samych kolorach. Pokój wyglądał jak w miarę nowoczesny, jednak zupełnie zwyczajny pokój mugolskiego nastolatka, no po za tym, że nie było tutaj żadnych elektronicznych sprzętów. Julia była w szoku. Z zamyślenia wyrwał ją Ślizgon mówiąc:

– Pewnie nie tego się spodziewałaś, co nie?

– Wydawało mi się że będzie tu trochę więcej przepychu. No i nawet ja mam więcej zieleni w pokoju. Ale jest bardzo ładnie.

– Miło że tak myślisz. Rodzice długo sprzeciwiali się takiemu wystrojowi, jednak w końcu ich ubłagałem.

– Najważniejsze, że ci się podoba.

Następnie młody Malfoy pokazał gestem dziewczynie, żeby usiadła na łóżku. Posłusznie to zrobiła. Chłopak usiadł koło niej i trwali chwilę w niezręcznej ciszy. W końcu dziewczyna stwierdziła, że chociaż mogłaby spędzić tak resztę czasu, to powinna chociaż spróbować być miła dla chłopaka, dlatego zapytała:

– Nie wiem, masz może jakieś zainteresowania? – nawet w jej uszach zabrzmiało to bardzo sztucznie. Ale przynajmniej próbowała.

– W sumie jest takie coś – niepewnie zaczął chłopak. – Ale pewnie mnie za to wyśmiejesz.

– Wiesz, ja hobbystycznie warzę eliksiry ze Snape'em, więc naprawdę, nie masz się czego obawiać.

– Niby tak, ale ty przynajmniej zajmujesz się czymś związanym z magią. A ja szkicuję – chłopak odwrócił głowę jakby powiedział coś bardzo wstydliwego. Julia zdziwiła się, jednak jak zawsze zachowała kamienną twarz. Powiedziała tylko:

Mój Hogwart z Severusem Snape'emWhere stories live. Discover now