Rozdział 31

99 6 1
                                    

Julia obudziła się, może nie w swoich, jednak w znanych jej komnatach. Wyjątkowo pamietała, jak się tutaj znalazła. Domyśliła się, że Snape śpi w swojej sypialni. Zapewne poszedł spać dużo później niż ona. Postanowiła więc przygotować mu śniadanie. Nie wiedząc jednak gdzie znajduje się kuchnia w komnatach nauczyciela, postanowiła pójść do tej Hogwarckiej. Tak też zrobiła, a po chwili wracała z tacką na której stały dwa kubki, jeden z kawą a drugi z herbatą oraz dwie miski owsianki – z tego co dziewczyna zdążyła się zorientować to zwykle Mistrz Eliksirów jadał na śniadanie. Otworzyła drzwi łokciem i zastała Snape'a stojącego w progu drzwi do swojej sypialni. Jego ubranie było pomięte, więc dziewczyna domyśliła się, że musiał w nim zasnąć. Pod oczami miał okropne wory, jednak sprawiałby przez to jeszcze mroczniejsze wrażenie gdyby nie fakt, że jego wzrok był jeszcze nie do końca przytomny. Musiał naprawdę niewiele spać.

– Dzień dobry – odezwała się dziewczyna.

– Dzień dobry – odparł wyraźnie zaspany nauczyciel. – Mam nadzieję że nie grzebałaś w mojej kuchni – w jego tonie brakowało codziennej uszczypliwości.

– Nie – odparła Julia, widząc, że Snape jest w gorszym stanie niż przypuszczała. – Jest pan pewien, że nie chce pójść pan spać? Nie za dobrze pan wygląda.

– Nie będziesz mi mówiła co mam robić. A teraz dawaj mi tę kawę.

Puchonka nie odezwała się więcej i podała Mistrzowi Eliksirów napój i owsiankę. Gdy ten zjadł śniadanie powiedział:

– Lutile, skąd wiedziałaś że lubię owsiankę? To raczej nie codzienny wybór. I skąd wiedziałaś że piję gorzką, czarną kawę?

– Jestem bardziej uważna niż się panu wydaje. Zapisuję przyzwyczajenia, preferencje i inne informacje, które mogą mi się potencjalnie przydać. Uwzględniam w tym nauczycieli i bardziej interesujących uczniów.

– Przerażasz mnie.

– Miło mi – odparła całkiem poważnie dziewczyna. – A tak na serio. Po prostu nie tak łatwo przeoczyć pana zwyczaje, tym bardziej, że zwykle jest pan jedynym nauczycielem na śniadaniu w porze, w której ja jem. Chyba mi pan nie uwierzył, że mam notatki z życia prywatnego połowy osób w tej szkole?

– Skądże – odpowiedział, jednak jego oczy zdradzały zupełnie co innego. Wiedział, że tej dziewczynie może zaufać.

Ta myśli uderzyła go jak grom z jasnego nieba. On naprawdę jej ufał. W bardzo krótkim czasie stała się jedną z najważniejszych osób w jego życiu. Sam był tym zdumiony, jednak o dziwo nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie. Cieszył się, że ma kogoś takiego. Kogoś, kto choć trochę potrafi ulżyć jego sercu. Kogoś kto choć trochę zapełnił pustkę w jego życiu.

– Wszystko dobrze panie profesorze? – przerwała jego myśli Julia. – Wydawał się pan nieobecny.

– Zamyśliłem się – odparł.

– To skoro już sprowadziłam pana do świata żywych – powiedziała Julia z szyderczym uśmiechem, jednak po chwili odzyskała powagę  – musi pan pójść ze mną do Zakazanego Lasu.

– Chyba zwariowałaś. W nocy miałem bardzo dużo szczęścia, że Cię znalazłem. Naprawdę bałem się ze nie żyjesz. A ty od tak chcesz tam wracać, wiedząc, że grasuje tam ta dziwna istota?

– To Voldemort – odparła Julia bez mrugnięcia okiem.

– Nie wymawiaj tego imienia! Po za tym skąd wiesz?! – Snape uniósł głos.

– Kto byłby na tyle zdesperowany, żeby zabijać jednorożce? Po za tym wyraźnie było czuć czarną magię w lesie.

Mistrz Eliksirów w duchu przyznał jej rację. Czuł to wczorajszej nocy. A gdzieś tam w głębi duszy wiedział, że to Czarny Pan za wszystkim stoi, jednak bał się pozwolić wyjść tej myśli na światło dzienne. A teraz dziewczyna tak łatwo to powiedziała. Jednak dała mu tym samym kolejną kartę przetargową.

– Skoro Czarny Pan tam jest, to tym bardziej nie powinniśmy tam iść.

– Musimy. Magorian nas o to prosił.

– Kim jest Magorian? – odpowiedział na to zirytowany.

– Przywódcą centaurów. On i jego stado będą czekać na nas tuż po wejściu do lasu. Voldemort nie odważy się zaatakować centaurów. Jest zbyt osłabiony.

– Jeszcze raz powtarzam. Nie wymawiaj jego imienia! I dalej uważam, że bezpieczniej jest zostać w zamku.

– Quirrell jest tutaj. Więc wydaje mi się, że mimo wszystko bezpieczniej jest z osłabionym Czarnym Panem niż jego poplecznikiem w pełni sił.

– Ale tutaj jest Dumbledore i pełno innych wyszkolonych czarodziei! – wykrzyknął nauczyciel, czując, że brakuje mu argumentów.

– Gdyby Quirrel chciał mnie zabić po prostu kazałby mi zostać po lekcjach. Gdyby chciał zabić pana też by coś wymyślił.

– Dobrze Lutile – odparł w końcu zrezygnowany Mistrz Eliksirów. – Ale jak najszybciej mamy wrócić do zamku, zrozumiano?

– Oczywiście panie profesorze. Co pan powie na to, żeby się spotkać o trzynastej przy wyjściu z zamku?

– Dobrze.

– Do widzenia panie profesorze.

– Do widzenia Lutile.

Kiedy dziewczyna wyszła zastanowił się, co tu się właśnie stało. Uczennica przyniosła mu śniadanie, po czym wyciągnęła go do Zakazanego Lasu. To brzmiało absurdalnie i był pewien, że gdyby ktokolwiek z kadry pedagogicznej się o tym dowiedział, pomyślałby, że ktoś namieszał mu w głowie. Ba! On sam czasami się nad tym zastanawiał. Jednak ta Puchonka zmieniała coś w jego życiu. Wprowadziła do jego monotonnej rutyny jakąś akcję. Chociaż wywróciła jego świat do góry nogami, wprowadziła do niego coś nowego. Coś czego nie zaznał odkąd pokłócił się z Lily. Przyniosła mu prawdzie szczęście. Dlatego teraz pił drugi kubek kawy (za co Poppy by go chyba zabiła) żeby dostatecznie się rozbudzić. Dlatego poprawiał eseje uczniów jak najszybciej (przez co był odrobinę mniej czepialski, ale tylko odrobinę) aby się wyrobić. I to właśnie dla tej dziewczyny piętnaście minut przed trzynastą zbierał się, żeby wyjść ze swoich przytulnych lochów do ponurego i niebezpiecznego lasu.

Przy wyjściu z zamku już czekała na niego Julia. Gdy Snape doszedł do dziewczyny, nic nie mówiąc poszli do lasu. Szybko napotkali tam jednego z centaurów, który w milczeniu zaprowadził ich do stada. Tam zastali Magoriana i resztę zwierząt. Kiedy już stanęli koło przywódcy, ten powiedział:

– Zaraz rozpocznie się rytuał naznaczenia!

________________________________
Wesołego jajka moi drodzy (życzenia są jeszcze w dobry dzień, co z tego że większość z Was, którzy jedzą śniadanie wielkanocne już je zjadła, jakieś jajko Wam jeszcze zostało, prawda?) 🐰🐣😘

Rozdział mimo wszystko udało mi się napisać z czego jestem dumna. Może nie jest najlepszy, ale jest.

A jak Wam mijają święta? Mam nadzieję, że lepiej niż mi.

Miłego dnia/wieczoru/nocy ❤️

Mój Hogwart z Severusem Snape'emOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz