Rozdział 15

179 7 7
                                    

Julia w nocy próbowała robić zadanie. Zajmowało jej to o wiele dłużej niż zwykle, bo myśli cały czas uciekały jej do incydentu z wspomnieniami. Dobrze wiedziała, że nauczyciel ma rację. Jednak nie chciała przeżywać ani pamiętać tego, co działo się z nią przez te wszystkie lata. Pozostało jej mieć jedynie nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała znieść murów oklumencji.

...

Gdy Snape się obudził nie zobaczył nikogo. Szybko wywnioskował, że Julia jest w łazience. Był zirytowany zachowaniem Puchonki. Była gorsza niż Dumbledore, który nie rozumie, że zjedzenie zbyt dużej ilości cukierków wcale nie jest dobre. Ale w sumie co go obchodziła ta uczennica? Nawet nie jest Ślizgonką. Jednak w głębi duszy wiedział czemu nie jest wobec niej taki obojętny. Przypomniała mu mieszankę Lily i o zgrozo - jego. A jeśli był choć cień szansy, że na świecie będzie jeszcze ktoś podobny do jego ukochanej, chciał zrobić wszystko, aby szary świat stał się w ten sposób choć trochę piękniejszy.

Rozmyślania nauczyciela przerwała dziewczyna wychodząc z łazienki. Popatrzyła się wprost na niego i powiedziała:

– Dzień dobry panie profesorze. To już ostatni dzień. Nie będzie się pan musiał użerać dłużej z tą głupią Puchonką. Cieszy się pan?

– A żebyś wiedziała jak bardzo Lutile – powiedział Mistrz Eliksirów z sarkazmem. Zaczął tolerować tę uczennicę. Nie była taka nieznośna jak reszta tych małych gnomów, które musiał uczyć. Chociaż bywała równie dziecinna. Ale czego spodziewać się po jedenastoletnim dziecku?

Tak rozmyślając Snape poszedł do łazienki. Gdy wyszedł, na stoliku czekało na niego ciepłe śniadanie. Zjadł je ze smakiem, a następnie czekał na ruch dziewczyny. Był cierpliwy i wiedział, że Puchonka w końcu wybuchnie. Nie przeliczył się. Przez godzinę Julia starała się ignorować nauczyciela na wszystkie sposoby. Czytała, chodziła, a nawet nuciła pod nosem. Mistrz Eliksirów jednak cały czas patrzył na nią wyczekująco, swoim przeszywającym spojrzeniem. W końcu czarownica nie wytrzymała:

– Dobrze, wygrał pan. Niech wreszcie pan powie o co panu chodzi.

– Dlaczego zachowujesz się jak dziecko? – zapytał bez ogródek.

– Może dlatego, że jestem dzieckiem? – odparła dziewczyna sarkastycznie.

– Nie tym tonem Lutile. Nie zapominaj z kim rozmawiasz.

– Dobrze, panie profesorze – powiedziała przesłodzonym głosem. Jak już przegrała walkę na spojrzenia, chciała conajmniej trochę podrażnić nauczyciela.

– Skoro tak chcesz się bawić Lutile, to niech będzie po twojemu – odparł Mistrz Eliksirów odgadłszy co dziewczyna próbuje zrobić. – Mogę zacząć traktować cię jak dziecko, ale myślałem, że jesteś już wystarczająco dojrzała.

– A to nie traktował mnie pan jak dziecko? – odparła uczennica, tym razem z udawanym zdziwieniem. – Czyli te dwa razy jak mnie pan przytulił, to nie były oznaki opieki dorosłego nad dzieckiem tylko znaki przyjaźni lub nawet miłości? – dodała dobrze wiedząc, że przegina pałeczkę.

– Dwadzieścia punktów od Hufflepuffu! - wykrzyknął zirytowany nauczyciel. Wiedział, że dał dziewczynie tym razem wygrać, co wcale nie sprawiało, że się uspokajał.

Puchonka popatrzyła na Mistrza Eliksirów, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że utrata punktów była warta jej małego zwycięstwa. Snape, wiedząc, że teraz przegrał, postanowił wrócić do punktu wyjścia i powiedział:

– No cóż Lutile – nauczyciel charakterystycznie przeciągnął ostatnią literę – Jak widać po tobie boisz się. To wszystko to tylko skorupa, pod którą kryje się mała, przestraszona dziewczynka.

– A pan nie robił i dalej nie robi tego samego? – zrewanżowała się dziewczyna zdecydowanie przeciągając strunę. Nauczyciel podszedł do niej i cichym, przeszywającym szeptem powiedział jej do ucha:

– Nigdy, absolutnie nigdy, nie zwracaj się tak do mnie. Nie znasz mnie, tylko suche fakty na mój temat. I zapamiętaj sobie, jestem człowiekiem, który zawsze pamięta jak ktoś go obrazi. Jestem też cierpliwy. Więc jak ktoś zrobi sobie we mnie wroga – przejechał sobie palcem po gardle – może spodziewać się problemów – dokończył.

Julia przestraszyła się. Zresztą kto by się nie bał naczelnego postrachu Hogwartu w takim stanie? Jednak oboje widzieli, że trafiła w sedno. Zachowywali się niemal identycznie. Z tą różnicą, że Snape zachowywał większą rozwagę. Otwierał czasem swój umysł lub przelewał myśli do myślosiewni. Puchonka tego nie robiła. I prędzej czy później musiała ponieść tego konsekwencje.

Przez resztę dnia w tej sali skrzydła szpitalnego panowała napięta atmosfera. Nauczyciel i uczennica nie odzywali się do siebie. Starali się nawet nie patrzeć na siebie nawzajem. Pani Pomfrey, kiedy przynosiła obiad, wyczuła, że coś jest nie tak, jednak wolała się nie mieszać. Powiedziała tylko, że już jutro Snape wraca do pracy i szybko się ulotniła. Na Mistrzu Eliksirów, który spodziewał się, że będzie musiał natychmiastowo wrócić do własnych zajęć nie zrobiło to żadnego wrażenia. Miał tylko cichą nadzieję, że Julia nie przyjdzie na jego jutrzejszą lekcję. Był wręcz przekonany, że dziewczyna odeśpi ten tydzień. A on, przynajmniej na jeden dzień, nie będzie musiał oglądać tego upartego dzieciaka.

Od razu po kolacji nauczyciel wypił eliksir Słodkiego Snu, mając nadzieję, że jak się obudzi, nie będzie musiał już oglądać Puchonki. Ta zaś cieszyła się, że to jej ostatnia noc bez snu i jak tylko profesor zasnął, zaczęła szykować się, na jutrzejsze lekcje...

________________________________
Hej wszystkim...
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, a i ten taki kiepski. Obiecuję, że następny będzie ciekawszy. Ale nie mam pojęcia kiedy się pojawi. Postaram się, żeby było to jak najszybciej.

Mój Hogwart z Severusem Snape'emWhere stories live. Discover now