Rozdział 20

145 3 2
                                    

Harry zdenerwowany szedł korytarzami Hogwartu. Snape znowu wlepił mu szlaban za nic. To naprawdę nie była jego wina, że nauczyciel się na niego uwziął. Ron i Hermiona próbowali go pocieszać tym, że conajmniej będzie mógł mieć nauczyciela na oku i może się dowie czegoś, co pozwalałoby potwierdzić, że próbował on wykraść to, czego strzeże trójgłowy pies. Chłopak jednak szczerze w to wątpił. Był niemal pewien, że niczego się dowie. Snape potrafił świetnie się kamuflować, tak, że sam Dumbledore mu ufał. A przecież dyrektora nie tak łatwo oszukać.

Gdy doszedł do gabinetu Snape'a, zauważył dziewczynę, która stała przed nim, jakby trochę bojąc się zapukać. Gdy zobaczyła Harry'ego, powiedziała:

– Cześć! Ty też na szlaban u Snape'a?

– Tak – opowiedział chłopak z ulgą, że nie będzie musiał spędzać czasu sam na sam z profesorem. – Czemu jeszcze nie weszłaś?

– To mój pierwszy szlaban z profesorem – odparła cicho dziewczyna. – Snape trochę mnie przeraża.

– Nie ma się czego obawiać – starał się uspokoić ją Harry. – Będę tam z tobą cały czas – odezwała się w nim gryfońska odwaga, na którą Julia liczyła.

– Dziękuję – odpowiedziała dziewczyna.

Następnie Harry zapukał. Gdy usłyszał „wejść", zgodnie z poleceniem otworzył drzwi. Tak jak się spodziewał, leżało tam pełno kociołków. Snape zaś powiedział:

– Potter, Lutile, spóźniliście się. Dobrze wiecie, że nie będę tolerował takiego zachowania. A teraz różdżki do mnie. Macie wyczyścić te kociołki. Przydajcie się chociaż na coś.

Dwójka uczniów postąpiła zgodnie z poleceniami nauczyciela i po oddaniu różdżek zabrali się za szorowanie. Snape zaś zasiadł do biurka i sprawdzał eseje, tylko co jakiś czas na nich zerkając. Gdy Julia upewniła się, że profesor nie patrzy, szepnęła cicho Harry'emu:

– Ułatwię nam trochę zadanie. Ale nie daj po sobie poznać, że coś zrobiłam, dobra?

Następnie drobnym ruchem ręki wyczyściła kociołek, którym aktualnie zajmował się Harry. Ten popatrzył na nią ze zdziwieniem, ale ona wskazała głową na profesora, dając mu do zrozumienia, że ma się zachowywać naturalnie. Chłopak, ku uldze dziewczyny, szybko załapał o co chodzi. W ten sposób pracę, która powinna zająć kilka godzin, skończyli w trzydzieści minut. Gdy oznajmili to nauczycielowi, ten popatrzył na nich z podejrzliwością, ale nie miał do czego się przyczepić, więc oddał im różdżki i posłał do dormitoriów. Gdy wyszli, uśmiechnął się pod nosem. Plan Julii się sprawdzał.

Gdy Puchonka i Gryfon opuścili gabinet Snape'a Harry powiedział:

– Dzięki za pomoc. Tak w ogóle to jestem Harry.

– Wiem. Mówią o tobie w całej szkole. Ale spoko, chętnie pomagam jak mogę. I jestem Julia – mówiła dziewczyna trochę bez składu, ale dalej się nie uśmiechała, co trochę dziwiło Harry'ego, ale stwierdził że taki ma styl, więc to ignorował.

– Tak w ogóle to jak to zrobiłaś? Jak wyczyściłaś te kociołki?

– Słyszałeś o magii bezróżdżkowej?

– Nie – odpowiedział szczerze Harry.

– Jak mówi nazwa, magia ta polega na czarowaniu bez różdżki. I w sumie tyle. Praktycznie każde dziecko tego używa. Pewnie Ci też się to zdarzało. Dobra, będę już iść. Pa!

– Zaczekaj chwilę! – krzyknął Harry. – Może byśmy się spotkali kiedyś w bibliotece? Powinnaś poznać Hermionę. Myślę, że byście się dogadały.

Mój Hogwart z Severusem Snape'emNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ